Przez Święta zapoznałam się z <span style="font-weight: bold"><span style="color: darkblue">"Kandydatem na ojca"</span></span>. Cóż ja mogę powiedzieć. Fajna, ale nie zaliczyłabym do ulubionych. Po pierwsze nie przekonała mnie konstrukcja tej książki. Coś mi tam zgrzytało. Niby nic takiego, a drażni
Pomijam sam pomysł zajścia w ciążę w "ten sposób", bo z takimi pomysłami to mam do czynienia dzięki mojej babci.
Bohaterka mi odpowiadała, jak najbardziej. Gorzej było z bohaterem. Zachowanie Piotrusia Pana to mi pasuje dla średnio rozgarniętego sportowca, i tu lecę stereotypem. Trudniej jest mi zaakceptować mentalność studenta u mężczyzny w tym wieku o tak wszechstronnym umyśle i umiejętnościach. Pewnie żyję w świecie bajek, ale jakoś tak mam
Na koniec stwierdzam, że ogromnie zasmuciła mnie historia rodziców Cala. Aż mi przez głowę przeleciały wszystkie nastoletnie matki, które pojawiają się w książkach i serialach czy filmach. Jakiejkolwiek decyzji by nie podjęły i tak jest to dla nich za wcześnie. Smutno mi się zrobiło i tyle.