cóż, przyznam, że przy Laurens odpadłam szybciej... nie nazwałabym tego rozsmarowniem, zdecydowanie bardziej w stronę palmer jeśli chodzi o kondensację fabuły
i w ogóle jakieś tam rozwijanie akcji przez kolejne tomy się pojawia...
a, i sądzę, że ikonkowa Dodd to to jednak nie jest... aż tak
uważam też, że należy dozować
cieszę się, że jakoś tam się w miarę przyzwoicie bawiłyście czytając mój nocny tekst
po prostu nostalgia mnie ogarnęła po przebrnięciu przez leopardowe "Burning Wild"