O, losie, ale to strasznie głupio brzmi jak się o tym pisze
W każdym razie w <span style="font-style: italic">Narzeczonej Diabła</span> jest scena, która odbywa się w trakcie balu w oranżerii/ogrodzie zimowym, w każdym razie w miejscu oddalonym od wszystkich tańczących, zamkniętym i niedostępnym, a jej głównymi elementami są prócz dwójki bohaterów:
dochodzące dźwięki walca, ławka i lustro
A w pamięci przyrzeczenie Diabła, o tym, że kiedy po raz pierwszy Honoria przeżyje uniesienie - czy jak on to nazwał wtedy, a czego nie pomnę - będzie patrzył jej prosto w oczy.
I chyba nie potrafię powiedzieć czemu ta scena, a nie inna. Chyba to jakaś wypadkowa i mojego własnego "ja", i moich oczekiwań względem literatury romance i moich wyobrażeń względem przyjemności związanej z taką sceną, w takiej scenerii w takiej sytuacji. A lubię Laurens dodatkowo za to, że nie opisała jej dokładnie, ale w pewnym momencie zamilkła i pozwoliła, aby czytelnik dopowiedział sobie resztę.
W temacie napisałam