Norkę kocham, co by tu dużo mówić. Nieważne, że wali schematami i piszą za nią niewolnicy - ja kocham i już
Już za samych braci Quinn ( ach, ten Philip!! ) całuję ją po halluksach, albo za "Niebo Montany" czy "Zorzę polarną". Kupuję bez wyjątku, bo to Nora, ale możnaby już odłączyć respirator od tej obślizgłej serii "In Death". Ileż można słuchać peanów na temat lukrowatego Roarke 'a?