ja tam swego czasu zauważyłam w łódzkich bibliotekach rejonowopodobnych prężny ruch (często, przepraszam, związany z wymianą kadry na młodszą, tudzież przemieszaniem wiekowym personelu) na rzecz "co czytać pragną czytelnicy"
i w rozmowach się pojawił taki oto problem: czytelnicy konkretniej to nie bardzo wiedzą, bo skąd niby tytułami czy autorami sypać mają?
duże miasto zwracam uwagę. i jak to zinterpretować?
ps.pinks - co masz co japońskich homoseksualnych pisarzy?
niejdnego znajomego twórczością wyciagnęli z przedepresyjnego stanu (gdzie wharton i coelho nie pomógł