hm, próbuję sobie przypomnieć tytuł książki, w której występuje matka bohatera jako ta "jędza co synową o pazerność podejrzewa" - sobie przypomniałam, iż w sumie to mnie to irytuje mnie czarno-białość tego schematu w większości fabuł
co mi z kolei przypomina urocze zjawisko w filmach (i nie tylko) azjatyckich (i nie tylko...), gdzie najczęściej niechętne związkowi synów matki często nie mogą się zdecydować co gorsze: pazerna synowa (materialistka i pewnie nielojalna) czy idealistyczna synowa (głupia i niezaradna widocznie)
lubię ten paradoksalny brak hipokryzji