No cóż, SEP sama otwarcie przyznaje, że lubi motyw przymuszonego małżeństwa, a że sama pisze współczesne... Prawdę mówiąc w Kandydacie na ojca było to dla mnie znacznie bardziej niewiarygodne - bo Jane była dla Cala kompletnie obcą osobą, w dodatku niezbyt zrównoważoną
Kevin Molly osobiście nie znał, ale znał bardzo dobrze jej rodzinę, więc to na pewno miało jakiś wpływ na sytuację (przypominam zresztą, że oba małżeństwa były w założeniu tymczasowe, więc to nie tak, że oni jak w historykach byli na siebie skazani po wsze czasy).
Bo, dopiszę jeszcze, sama kwestia małżeństwa i tego, czego gmosia nie chce wiedzieć, jest dla mnie relatywnie nieważna na tle innych wydarzeń w książce - to co moim zdaniem zasługuje na dyskusję to zachowanie Molly i jego ocena przez innych. I czy, gdyby była facetem, zostałaby oceniona tak samo.