Teraz jest 2 października 2024, o 08:32

Ulubione cytaty, fragmenty, sceny

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Ulubione cytaty, fragmenty, sceny

Post przez Kamila W. » 1 stycznia 1970, o 02:00

Ulubione cytaty, fragmenty, sceny


Jak temat sugeruje to jest miejsce gdzie można wrzucać ulubione cytaty/fragmenty/sceny z książek. Prosimy o dopisywanie autora i tytułu książki.

Miłej zabawy :-D

Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Post przez Kamila W. » 1 stycznia 1970, o 02:00

Deveraux Jude – Przyplyw (Saga Montgomerych)

„Sila perswazji”

- A co to, do diabła, miało znaczyć? - zapytała, wyskakując z łóżka.

- Masz, włóż to. - Ace rzucił na łóżko dżinsy i biały bawełniany podkoszulek.

- To twoje ubrania? Chcesz, żebym włożyła twoje ubrania?! - Patrzyła na leżącą na łóżku garderobę takim wzrokiem, jakby chciała powiedzieć, że wolałaby włożyć na siebie zatrutą szatę Dejaniry.

Jego reakcja zaskoczyła ją. Błyskawicznie, jak atakujący wąż, chwycił ją za ramiona i przygwoździł do ściany.

- Posłuchaj, ty mała, nowojorska złodziejko, więcej już od ciebie nie zniosę. Przez trzy lata ja i wszyscy pracownicy parku oszczędzaliśmy każdy grosz, żeby kupić to, co ty zniszczyłaś w jednej chwili. A ciebie to nic a nic nie obchodzi. Słyszę tylko, że ci się tu nie podoba, że to miejsce nie dorasta do nowojorskich standardów, do jakich przywykłaś. - I choć wydawało się to niemal niemożliwe, przysunął się jeszcze bliżej do Fiony i pochylił, żeby ich nosy się zetknęły. - Posłuchaj mnie, i to uważnie. Nic mnie nie obchodzi, dlaczego tu przyjechałaś i czego Roy Hudson chce od ciebie. Chcę tylko, żeby w ciągu najbliższych kilku dni - podczas wyprawy łodzią - podjął decyzję, żeby zainwestować część dochodów ze swojego programu telewizyjnego w ten park. Może ci się on nie podobać - dałaś to aż zbyt jasno do zrozumienia – ale to jest moje życie. Więc pomóż mi, bo jeśli zepsujesz tę wyprawę swoją pełną poczucia wyższości arogancją, wytoczę ci proces i wyciągnę od ciebie każdy grosz, który udało ci się zarobić, każdy grosz, który w przyszłości zarobisz i każdy grosz, który chciałabyś zostawić dzieciom. Czy mówię dość jasno?

Zamilkł, a ponieważ Fiona nie odpowiedziała, jeszcze mocniej przycisnął ją do ściany.

Czuła nacisk jego dużych dłoni, czuła siłę, promieniującą z jego potężnego, przyciśniętego do niej ciała. Dotychczas dotykała w tak intymny sposób tylko Jeremy 'go, ale Jeremy był o połowę mniejszy od tego człowieka.

- Tak, zrozumiałam - wyszeptała suchymi wargami.



- Chciałabym wrócić do domu - powiedziała miękko.

- A, tak. Do swojego nowojorskiego apartamentu - powiedział matowym głosem. - Czy czynsz za wynajem był przez cały czas płacony? Myślałem, że Frank...

Fiona położyła mu palec na ustach.

- Do domu na Florydzie.

Ace nie mógł chyba być bardziej wstrząśnięty.

- Przecież nienawidzisz Florydy. Nienawidzisz upału, bagien i...

- Wiem, że chcesz sam zarobić na dom i że nie chcesz korzystać z odziedziczonych pieniędzy, ale czy nie sądzisz, że moglibyśmy wynająć spychacz, żeby rozwalił twoją chałupę i postawić na jej miejscu domek podobny do tego, który mieliśmy w Błękitnej Orchidei? Z klimatyzacją i basenem? I... - Fiona zawahała się i dokończyła ściszonym głosem. - I z pokojem dziecięcym?

Ace patrzył przez chwilę przed siebie. Wokół nich kłębił się tłum ludzi, ale w tym momencie byli sami na świecie. Spojrzał na Fionę.

- Tak, sądzę, że dałoby się to zrobić. A czy... czy mogłabyś w przybliżeniu określić, kiedy powinien być gotowy ten pokój dziecięcy?

- Chyba za jakieś siedem i pół miesiąca.

Znów popatrzył przed siebie i milczał przez chwilę. Fiona przyglądała się gwałtownie pulsującej na jego szyi żyle.

- Jeśli będzie chłopiec, nazwiemy go Ibis, a jeśli dziewczynka to Czapla - powiedział w końcu.

- Myślałam raczej o Warząchwi Białej i Wężówce Wiosłonogiej! Ale jedynie wtedy, kiedy urodzą się bliźnięta.

Ace wybuchnął takim śmiechem, że wszyscy zgromadzeni zamilkli i spojrzeli w ich stronę. Uśmiechnął się i splótł palce z palcami Fiony.



Enoch Suzanne – Lekcja milosci 2 – Rozpustnik i dziewica

Odwróciła się i ruszyła do drzwi, a Saint wyprostował się tak gwałtownie, ze omal nie zrzucił tacy z kolan.

- Wychodzi pani? - wykrztusił, ratując resztki kanapki przed upadkiem na podłogę.

Evelyn zatrzymała się i spojrzała na niego przez ramię.

- Nie. Przyniosłam panu kolejny prezent. A właściwie dwa.

- Jeden z nich to klucz, prawda? I zdejmie pani ubranie. Panna Ruddick zarumieniła się ślicznie.

- Nie powinien pan mówić takich rzeczy.

- Jestem zakuty w kajdany, a niewykastrowany. Chyba, Ze to właśnie jest pani niespodzianka.

Evelyn bez słowa zniknęła za drzwiami. Po chwili wróciła z Randallem, który niósł mały stolik. Saint przyjrzał się młokosowi. Nie mógł być pewien, ale podejrzewał, ze to on zdzielił go w głowę.

- Najpierw muszę poprosić o pańską współpracę - powiedziała Evie.

Nie zabrzmiało to obiecująco. Saint przełknął ostatni kęs kanapki.

- W czym? - zapytał.

Taca była marną bronią, ale mogła przynajmniej odwrócić uwagę w razie potrzeby. Chwycił ją mocniej. Panna Ruddick sprawiała wrazenie zdenerwowanej.

- Chcę, zeby pan wstał i wsunął prawą rękę w kajdany. St. Aubyn wytrzeszczył oczy.

Przyszło mu do głowy kilka odpowiedzi, ale wszystkie odrzucił jako niestosowne.

- Moze wyglądam w tej chwili na szaleńca, ale zapewniam panią, ze prędzej odgryzę sobie stopę, niz pozwolę całkiem się unieruchomić - oświadczył w końcu.

Evelyn zbladła.

- Źle mnie pan zrozumiał. To tylko na kilka minut, zebym mogła... pana ogolić.

Cóz, tego się nie spodziewał. Nagle opuścił go gniew, ale zostało mu dość dumy, zeby sytuacja go zirytowała.

 
Posty: 3729
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Piotrków Tryb./Dogewa

Post przez Madlenita » 1 stycznia 1970, o 02:00

Odświeżyłam sobie Podatek Mileny Wójtowicz, przy okazji wyszukując co ciekawsze sceny...





Na polanie pojawił się elegancik w towarzystwie staruszka odzianego w coś pomiędzy opończą a koszulą nocną. Dziadek, nucąc pod nosem, ruszył w las, a Łukasz rozejrzał się nerwowo po pobojowisku.

– No, troszkę się popieprzyło – westchnął.

– Popieprzyło się, pewnie, że się popieprzyło! – jęknął Piotrek. – Ziemia mnie zeżarła, a Monika... – Machnął ręką w stronę leżącej dziewczyny.

Łukasz poprawił krawat. Minę miał nieco niewyraźną i już na pierwszy rzut oka było widać, że nie zamierza zanadto roztrząsać problemu.

– No niestety, humanum errare est i dotyczy to nawet naszego Urzędu.

– Czyli? – Jens nie dał się zbyć przysłowiem

– To nie jest zwyczajny nielegalny lokator. To... no nie wiem, jak to nazwać... sól tej ziemi, duch Lubelszczyzny, pradawny byt. Ma prawo do terenu przez zasiedzenie. Płaci, rzecz jasna, podatki, tyle że według innej stawki, no i ostatnio był aktywny paręset lat temu! Wtedy nie było jeszcze instytucji, takich Poborców jak teraz, sami wiecie. Nie bardzo wiedzieliśmy, co z nim zrobić, na szczęście przypomniałem sobie o dziadziu. – Wskazał na staruszka, który właśnie z dziecinną radością śpiewał coś do kępki mchu. – Rodzice upchnęli go w domu spokojnej starości dla wariatów, ale jakoś dało się go wyciągnąć. Pogada z tym czymś i będzie okay. – Uśmiechnął się z niejakim przymusem.

– Okay?! A Monika?

Łukasz zerknął na nieruchome ciało dziewczyny i natychmiast odwrócił wzrok.

– No niestety, nieprędko trafi się nam kolejny mag. Duża strata do Urzędu.





To wszystko, co było w obficie ilustrowanej książce o demonach, zjawach i żywinach płci żeńskiej, pamiętał doskonale. Chociaż najciekawsze były obrazki.





Szaleje bezrobocie – przypomniała trzeźwo. – Niby mogłabym pójść na bagno, ale chyba nikt jeszcze nie widział rusałki z insektofobią. Mam tańczyć na uroczysku ze sprayem na komary w każdej ręce?





– Nie chodzi o genetykę. W twoim przypadku to już bardziej o genealogię. I o formalności. Formalnie jesteś w prostej linii potomkiem rusałki w dziewiątym pokoleniu, potomkiem płci żeńskiej, czyli rusałką. Z formalnego punktu widzenia twoi synowie raczej będą ludźmi, chociaż nie wiadomo.

– Raczej? – obruszyła się dziewczyna.

– A skąd ja mam wiedzieć, z kim ci strzeli do głowy mieć dzieci? – Jens wzruszył ramionami.







Sum mieszkał w jeziorze co najmniej od trzystu lat. Gdyby nie był rybą, można by go było określić mianem szczwanego lisa. Od mniej więcej stu lat między nim a Urzędem krążyła obfita korespondencja, dotycząca ulg, odroczeń spłaty, umorzeń i progu skarbowego. Jak na rybę świetnie sobie radził z językiem urzędowym i wszystkimi możliwymi kruczkami prawnymi. Po wielu bataliach Urząd postawił wreszcie na swoim i zażądał spłaty zaległych Podatków z okresu stu dwóch lat wraz z odsetkami. W tak zwanym międzyczasie płatnik odwołał się do paru sądów, oskarżył Urząd o nękanie i uzyskał zakaz wstępu Poborców na teren jeziora. W toku było pięć spraw sądowych z powództwa podatnika i trzy z powództwa Urzędu. Trybunał do Spraw Niezwykłych miał ciężki orzech do zgryzienia, a Urząd zorganizował warty Poborców nad jeziorem. Sum napisał szósty pozew.

Trzymanie warty połączone z nękaniem psychicznym niesolidnego płatnika (polecenie było dopisane w aktach czerwonym flamastrem i trzykrotnie podkreślone) było całkiem przyjemnym zajęciem.





– I ty to mówisz?! – zdziwił się. – Trzy miesiące temu żyłaś sobie jak zwykłoczłek, w uporządkowanej, zwyczajnej rzeczywistości, potem zostałaś Poborcą, okazałaś się rusałką, a teraz sterczysz i pilnujesz suma ze skłonnościami do pieniactwa sądowego. I to nie jest, twoim zdaniem, szalony świat?

– Teraz to jest moja codzienność – stwierdziła rzeczowo Monika. – Trochę mi to ogranicza wyobraźnię. O czym marzyć, skoro ten fantastyczny świat stał się zwyczajnym?









. Powinny przejść na dietę. Ledwo sobie wodnika znalazły, a już się roztyły. A ja muszę dbać o image. Z takimi purchawami nikt mnie nie może zobaczyć.

Monika zamarła przy otwartych drzwiach lodówki.

– A ja myślałam, że żaby mają proste życie – zdumiała się.





Już po chwili przypomniała sobie, co robiły w takiej sytuacji nieszczęsne blond bohaterki więzione z reguły przez psychopatów. Po pierwsze, czekały na ratunek.

(...)

Monika powoli dochodziła do wniosku, że filmowe dziewczyny spokojnie czekające na ratunek były tymi rozsądniejszymi.



– Znasz go?

– Mniej więcej. To pan Sprawiedliwość.

– Kto?!

– Nie moja wina, że ma taki idiotyczny pseudonim.





– Jak tam... ee... Mariusz?

– Wywieziony – mruknęła obojętnie Kasieńka, a Magik nie zakrztusił się kawą tylko dlatego, że już się przyzwyczaił.







A Kasieńka miała osobliwy antytalent do zaklęć czyszczących pamięć.

Po Polsce pętało się już kilkanaście ofiar tego antytalentu. W najlepszym razie tylko z amnezją, w gorszym jeszcze z jakimiś uszkodzeniami. Magik stanowczo zażądał, żeby usuwaniem świadków, lekarzy i byłych chłopaków zajmowali się Duży i Mały, ale Kasieńka czasami po prostu nie umiała zapanować nad nerwami. Wtedy Duży i Mały grzecznie schodzili jej z drogi, a po wszystkim wywozili nieszczęsną ofiarę na ostry dyżur albo do zaprzyjaźnionego psychiatryka.





– Wiecie już, że Łukasz zwariował? – zapytał zbolałym tonem.

– Mniej więcej – odparł Jens.

– Raczej więcej. – W nagłym akcie desperacji Piotrek wyłączył komputer, wyrwał z kontaktu wtyczki faksu i telefonu, dzwoniącą uparcie komórkę wyrzucił do kosza. – Wcześniej często tu bywał, więc teraz dzwonią ze wszystkich oddziałów i pytają, czy my tu tak masowo wykańczamy zwierzchników.

 

Ulubione cytaty, fragmenty, sceny

Post przez Gość » 26 grudnia 2007, o 23:09

Nie znalazłam takiego wątku, może więc pomyślałam, że warto by założyć...





-Umiem pływać kajakiem. Na ostatnim obozie byłam odpowiedzialna za wycieczki kajakowe dla sześciolatków

-Wszyscy przeżyli?



/"Natchnienie" S.E. Phillips/



-Najwyższy czas skopać komuś tyłek, Peabody

- Uwielbiam, kiedy pani tak mówi, pani porucznik



/Zakończenie mojej najukochańszej In Death "Śmiertelny spisek" vel "Conspiracy in Death" J.D. Robb/





Eve to Roarke- "Man. God. Roarke"

Roarkes reply-"An interesting and flattering line up"



(In Death Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 26 grudnia 2007, o 23:21

powtórzę za limonką:

"– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.

– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus."

Obrazek

[Mistrz i Małgorzata]

Avatar użytkownika
 
Posty: 483
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez raen » 27 grudnia 2007, o 03:46

"pofrunal jak ptak lecz nie poplynal jak ryba" ... okreslenie wypadniecia przez okno i utopienia sie w sadzawce pod wieza hmm nie pamietam dramatu hmmm chyba calderon "zycie jest snem" albo "zycie snem"

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 27 grudnia 2007, o 11:33

Chciałabym zauważyć, że wszelkie cytaty i fragmenty są wklejane w Kąciku humoru do jednego z tematów. I może jednak pozostańmy na jednym, co?

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 27 grudnia 2007, o 12:33

ale tam są na wesoło, a tutaj może zrobimy stricte literackie?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 27 grudnia 2007, o 12:34

Jak na razie to tu też są na wesoło. Ale fakt, tu mogą być np. z innych książek, nie romansów.

Avatar użytkownika
 
Posty: 361
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Olsztyn

Post przez aga1987 » 27 grudnia 2007, o 23:34

- Puchatku.....?

- Tak, Prosiaczku?

- Nic - rzekł prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę

- Chciałem tylko upewnić się, czy jesteś........

 

Post przez Gość » 3 stycznia 2008, o 01:19

Ponieważ jestem zapalonym Pratchettowcem, więc moje ulubione cytaty pochodzą z jego książek (tak to już jest z uzależnieniem Obrazek).

Oto kilka perełek (zupełnie jak mój podpis Obrazek):



"Straż! Straż!"

"Dotarł do Strażnicy. (...) Motto nad drzwiami, napisane w starożytnej mowie miasta i niemal zatarte przez czas, brud i mech, dało się jednak odcyfrować:
FABRICATIM DIEM, PVNC*

Tłumaczyło się - według sierżanta Colona, który bywał w obcych krainach i uważał się za językowego eksperta - na "Chronić i służyć".

*Jest to łacińskie "tłumaczenie" słów "Make my day, punk", słynnego cytatu (właściwie dwóch) Clinta Eastwooda z filmu "Brudny Harry."



"Wyprawa czarownic" - większość z tego to przypisy

"*Błędna wymowa może mieć fatalne skutki. Pewien chciwy szefy Yl-Abi został kiedyś przeklęty przez niewykształcone bóstwo i wszystko, czego dotknął, zmieniało się w Zołto, który okazał się niedużym krasnoludem z oddalonej o setki mil górskiej osady. Klątwa magicznie ściągała go do królestwa i kopiowała bezlitośnie. Jakieś dwa tysiące Zołtów później klątwa się wreszcie wyczerpała. Obecnie mieszkańcy Yl-Abi są zni z niskiego wzrostu i skłonności do irytacji.

(...)

*Na przykład ścieżka pani Cosmopolite (...). Gardząc naukami starszych (...) często wyruszają pod numer trzeci przy ulicy Quirmowej (...), by szukać mądrości u stóp pani Marietty Cosmopolite, krawcowej. (...) nie rozumieją ani słowa z tego co do nich mówi, czy też - o wiele częściej - krzyczy. Wielu ogolonych młodych mnichów powraca do swych górskich twierdz, by medytować nad niezwykłą mantrą im przekazaną, na przykład: "Uciekaj stąd, ale już!" i "Jeśli jeszcze raz zobaczę, że któryś z was, pomarańczowych łobuzów, się na mnie gapi, poczuje kant mojej dłoni, jasne?" albo "Dlaczego przyłazicie tu, głupki, i wpatrujecie się w moje stopy?"

(...)

Kiedy chodziło o uśpienie zamku na sto lat albo skłonienie księżniczek, by przędły Zołto ze słomy*, nikt nie robił tego lepiej niż Czarna Aliss.

*Czarna Aliss też nie najlepiej opanowała ortografię. Musieli sporo mu zapłacić, żeby sobie poszedł i nie robił scen."



"Zimistrz" - wbrew pozorom pisownia jest zgodna z książką

"- Ta je duzo gorsa niż elementar, tak? (...) Tamta była łatwa! I miała psewidywalnom intryge. Ten, co jom pisał, nic sie nie wysilił, moim zdaniem.

- Chodzi ci o elementarz? (...)

- Masz cisik ciut trudniejsego? (...) Duzom ksiązke.

- No... Ta ma tytuł: "Zasady nowoczesnej księgowości" - rzekł z powątpiewaniem Billy.

- A to je wielko bohatersko ksiązka do psecytania?

- Ano chyba tak, ale... (...)

Pewnego dnia, myślał Rob, [jego synowie] będą wstanie w stanie podejść śmiało nawet do najdłuższych słów i porządnie im skopać, co trzeba. Nawet przecinki i chytre średniki im nie przeszkodzą. (...) I przez cały ranek czytał "Zasady nowoczesnej księgowości", a żeby były ciekawsze, wstawił w nie dużo smoków."

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 3 stycznia 2008, o 02:12

:lol: ale Pratchett to strasznie skomplikowany jest jednak Obrazek

 

Post przez Gość » 3 stycznia 2008, o 20:15

I dlatego taki fajny!

Mort

"*(...) Jedyne, co, jak wiadomo, porusza się prędzej, od zwykłego światła, to - według filozofa Ly Tin Wheedle - monarchia. Uczony rozumował w następujący sposób: nie można mieć więcej niż jednego króla, a tradycja wymaga, żeby między kolejnymi królami nie było przerwy. Jeśli zatem król umiera, sukcesja dociera do następcy natychmiastowo. Zapewne, jak stwierdził, nośnikami monarchii są jakieś cząstki elementarne: królony, a prawdopodobnie również królowony. Oczywiście monarchia czasem upada, jeśli cząstka taka zderzy się z antycząstką, republikonem. Ambitne plany, by wykorzystać to odkrycie do przesyłania wiadomości, co wymagałoby ostrożnego torturowania jakiegoś pomniejszego króla w celu modulacji sygnału, nie zostały do końca dopracowane, ponieważ wtedy właśnie zamknięto bar.

(...)

*Ankh-Morpork eksperymentowało z wieloma systemami rządów, aż osiągnęło formę demokracji zwaną jako "Jeden Człowiek, Jeden Głos". Patrycjusz był tym Człowiekiem; miał Głos."


Piramidy - poniżej jest rozmowa między przyszłym "faraonem" a jego doradzcą

"-(...) Musimy pomyśleć o naszym małżeństwie, sire.

- Obawiam się Dios, że nie pasujemy do siebie.

- (...) Potrzebujemy małżonki dobrze znającej obowiązki. Oczywiście, nasza ciotka jest wolna, sire.

- (...) Nie mówiłeś chyba, że powinienem poślubić swoją ciotkę?

- Mówiłem, sire. Interfamilijne małżeństwa są dumną tradycją naszego rodu.

- Ale moja ciotka jest moją ciotką!

- (...) Oczywiście. Jest także twoim wujem, twoją kuzynką i twoim ojcem.

- Chwileczkę! Mój ojciec... (...)

- Techniczny szczegół - wyjaśnił. - Twoja pra-prababka ogłosiła kiedyś, że jest królem. Decyzja polityczna, ale edykt nigdy nie został odwołany.

- Ale przecież była kobietą.

Dios by zaszokowany.

- Ależ nie, sire. Jest mężczyzną. Sama tak zarządziła. (...) To wielka szkoda, że nie mamy sióstr.

- Sióstr!

- Nie należy rozcieńczać boskiej krwi, sire."

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 3 stycznia 2008, o 22:29

no bomba Obrazek Obrazek

 

Post przez Gość » 5 lutego 2008, o 01:56

a mi spodobał sie jeden cytat z książki harlequin( nie pamiętam tytułu) :

" Miłość to sidła, w które wpadają nieostrożni głupcy"

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 5 lutego 2008, o 18:42

"jeszcze raz do niego mrugniesz, to cię tak pieprznę w oczodół, że do zimy nie pomrugasz" Sapkowski IIItom Wiedźmina "Chrzest ognia"

Avatar użytkownika
 
Posty: 28604
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 lutego 2008, o 19:05

się nie powstrzymam:



"– Tak więc zostaliście bez pociechy duchowej?

– Jest wódka."

A.Sapkowski, Boży bojownicy

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 5 lutego 2008, o 19:30

Sapkowski moje drogie to jest jednym wielkim cytatem Obrazek

 
Posty: 5567
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Marsha Canham

Post przez moni » 6 lutego 2008, o 00:31

zgadzam się Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 6 lutego 2008, o 12:17

to prawda, ale dla tych co nie czytali, kolejna mała próbka:

"- Babko, znajdzie się w chacie ukrop? Ukrop, pytam, znajdzie się?

Siedząca na przypiecku staruszka, matka bartnika, podniosła głowę znad cerowanej skarpety

- Znajdzie, gołąbeczku, znajdzie- zamamlała- Ino, że wystudzony."

to z IV tomu Wiedźmina "wieża jaskółki" Obrazek

 
Posty: 5567
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Marsha Canham

Post przez moni » 6 lutego 2008, o 17:44

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 8 lutego 2008, o 14:10

Perełki, które ostatnio znalazłam:



Julia Quinn „Brighter than the Sun” („Urodzinowy prezent”)



"Your fangs are showing, Miss Lyndon."

"Are they?" she asked, reaching up to touch her face. "I shall have to remember to retract them."

Charles burst out laughing. "You, Miss Lyndon, are a treasure."

"That 's what I keep telling everyone," she said with a shrug and a wicked smile, "but no one seems to believe me.”



Julia Quinn “Dancing at Midnight”



(ona mówi o swoim ślubie)

"I thought that I needed a church and hundreds of guests and music that actually sounded like music, but I was wrong. What I needed was a drunken priest, irreverent guests, and a companion who learned to play piano from a goat."

"Then you got exactly what you needed."

"I suppose so. But then again, all I really needed was you."

Avatar użytkownika
 
Posty: 865
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez lewkonia » 8 lutego 2008, o 15:10

Podoba mi sie to z Quinn! Niezle chyba musze to pokazac mojemu lubemu! Bo my wlasnie planujemy slub!

Avatar użytkownika
 
Posty: 28604
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 11 lutego 2008, o 05:46

"Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi,

by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi"

- "Maskarada" Terry Pratchett -

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 22 lutego 2008, o 15:03

To są fragmenty z „Tańca Bogów” Nory Roberts, facet umie przemieniać się w zwierzęta, pochodzi z równoległego świata.



- Skąd miałam wiedzieć, że masz smoka w repertuarze?

Glenna aż gwizdnęła na tylnym siedzeniu.

- Smoka?

- Szkoda, że tego nie widzieliście. To było niesamowite. Jezu, Larkin, smok! Ktoś musiał go widzieć. Oczywiście wszyscy pomyśleli, że zwariowali, ale i tak.

- Dlaczego?

- Dlaczego? Wyobraź sobie, że smoki nie istnieją.

Zafascynowany Larkin obrócił się w fotelu.

- Nie macie tu smoków?

Blair popatrzyła na niego.

- Nie-e - odpowiedziała przeciągle.

- A to szkoda. Moira, słyszałaś? W Irlandii nie ma smoków!

Moira podniosła ciężkie powieki.

- Blair chyba chciała powiedzieć, że w tym świecie w ogóle nie istnieją smoki.

- Nie, to niemożliwe. Naprawdę?

- Nie ma tu żadnych smoków - potwierdziła Blair. - Żadnych jednorożców ani pegazów, ani centaurów.

- No cóż. - Poklepał ją lekko po ramieniu. - Macie za to samochody, są całkiem interesujące.



Blair, zaintrygowana, zaczęła odwijać bandaże z dłoni.

- Miałam zapytać cię już wcześniej, jak jesteś smokiem, to zioniesz ogniem?

Popatrzył na nią zdumiony.

- Czy zionę ogniem?

- Tak. Smoki zioną ogniem, prawda?

- Nie. Po co miałyby to robić? I jak?

- Tu nasuwa się pytanie, jak człowiek może się zmienić w smoka, ale nieważne, następna fantazja rozwiana.

Następna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość