Teraz jest 21 listopada 2024, o 17:42

Tłumaczenia: perełki i porażki

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 23 grudnia 2007, o 12:31

łoj!

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 23 grudnia 2007, o 15:54

No to to rzeczywiście szczyty!

 

Post przez Jesc » 23 grudnia 2007, o 18:28

Za takie tlumaczenia nalezy winic nie tylko tlumacza ale chyba i orektora.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 23 grudnia 2007, o 20:49

ja bym tak obwiniła tylko tłumacza, korektor to może co najwyżej literówki poprawić Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 24 grudnia 2007, o 17:17

W końcu korektor dostaje już całość po polsku, a z angielskiego to tylko tłumacz.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 24 grudnia 2007, o 18:24

to znaczy że korektor ma po tłumaczu poprawiać i podejrzewać jakiegoś nieuka o takie podstawowe błędy? bo wiece co mam wrażenie że w niektórych przypadkach wszystko dla oszczędności robił nocny portier Obrazek

 

Post przez Jesc » 24 grudnia 2007, o 18:34

W koncu korektor to humanista(przynajmniej byc powinien) wiec jak jakies zdanie brzmi calkowicie bzdurnie, to chyba powinien sie nad tym zastanowic, bo jak ma to robic bezmyslnie to w dzisiejszych czasach komputer moze poprawiac literowki i nie trzeba mu za to placic.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 28 grudnia 2007, o 13:33

Frin miała rację, to nowe tłumaczenie Handful of gold Balogh to kpina jakaś jest niestety :? i nie pomagają przypisy, bo i tak się nie umywa do starego.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 28 grudnia 2007, o 16:15

Mam tutaj materiał porównawczy z "Kuszącej propozycji" ("An Offer From the Gentleman") Julii Quinn po polsku i po angielsku. Wnioski wyciągnijcie same.



"Benedict?" she whispered, forgetting that she still called him Mr. Bridgerton.

He smiled. It was a small, knowing sort of smile, one that sent chills right down her spine to another area altogether.

"I like when you say my name," he said.

"I didn 's what I want to hear from you."





- Benedikcie - szepnęła.

Na widok jego uśmiechu zmiękły jej kolana.

- Podoba mi sie, jak wymawiasz moje imię.

- Przepraszam, nie chciałam.

Palcem zamknął jej usta.

- Cii. Nie wiesz, że nie to meężczyzna pragnie usłyszeć?

- Nie mam dużego doświadczenia z mężczyznami.

- A to jak najbardziej.

- Naprawdę? - zapytała z powątpiewaniem. Mężowie wprawdzie oczekiwali niewinności od żon, ale przecież Benedict nigdy nie poślubiłby służącej.

-Tak.

Dotknął jej policzka.



I powiedzcie, gdzie tu logika?

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 28 grudnia 2007, o 16:19

oddaliła się na czas jakiś Obrazek



ale ale nienawidzę tłumaczenia imion w wołaczu, do licha nikt tak nie mówi, to nienaturalne!!!

Jadzia a przeczytałaś Podwójną miarą Judith McNaught?

 

Post przez Gość » 28 grudnia 2007, o 16:45

To mnie zastrzeliło... Różne głupoty się zdarzają, ale litości :lol:

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 28 grudnia 2007, o 16:53

niestety zdarzają się dużo większe Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 28 grudnia 2007, o 17:00

Nie zdarzyło mi się czytać, a czemu?

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 28 grudnia 2007, o 17:48

bo książka przetłumaczona jest potwornie, w ogóle syf, kiła i mogiła- zajrzyj kiedyś do obu wersji jak będziesz mieć okazję to ci odejdzie złość na tych od Julii Quinn Obrazek

 

Post przez Jesc » 28 grudnia 2007, o 18:38

Jesli chodzi o tlumacenia,to ten kto tlumaczy powinien rowniez pamietac,ze jest w uzyciu angielski brytyjski i angielski amerykanski ktory ma wiecej "powiedzonek potocznych" ktorych sie nie da przetlumaczyc jesli sie ich nie zna.

Avatar użytkownika
 
Posty: 1379
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Patitih » 28 grudnia 2007, o 18:57

BLuźnierstwo!



Patitih@

Avatar użytkownika
 
Posty: 599
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez limonka » 28 grudnia 2007, o 20:09

uch, to tłumaczenie Julii Quinn strasznie niechlujne. Da się z niego zrozumieć, o co chodzi, ale już przyjemność czytania nikła w porównaniu z oryginałem. Bardzo podobnie kilka lat temu tłumaczono kryminały, teraz sie pod tym względem poprawiło - może z romansami też będzie lepiej.

Kiedyś wpadł mi w ręce jakiś Harlequin, tytułu nie pamiętam - ale tego w ogóle nie dało się czytać. Notorycznie "arguments" było tłumaczone na argumenty, a raz chyba nawet "pathetic" na patetyczny. Straszna siekanka, wstyd, że to w ogóle ktoś puścił do druku.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 28 grudnia 2007, o 22:56

romanse już się dobrze kiedyś tłumaczyło Almapress i Da Capo miało naprawdę świetne tłumaczenia, a teraz to chyba musi być po prostu taniej Obrazek Harlequina nikt nie pilnuje, miałam wrażenie że Pol Nordiki też nie bardzo Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 198
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez maggie134 » 29 grudnia 2007, o 03:37

Aż ma sie ochotę odbyć z tłumaczem filozoficzna dysputę. Np. na temat jakie to uczucie wisieć powieszonym za uszy za oknem na wysokości 20 piętra....

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 29 grudnia 2007, o 11:43

słuchajcie, czy ktoś mógłby sprawdzić tłumacza we Lwicy Garwood? Bo nowa wersja Sekret wygląda mi identycznie, są dosłownie kosmetyczne zmiany. A pod nią podpisała się Małgorzata Stefaniuk.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 29 grudnia 2007, o 12:05

to mi przypomina moje odczucia gdy na jednym z for znalazłam wypowiedź osoby, która twierdziła z dość dużą dozą pogardy, że tłumaczy romanse historyczne od lat i naprawdę nie wie co ludzie w tym widzą.

cóż, jak się coś robi na sztukę to nie możemy oczekiwać zaangażowania.

Na pociechę proponuję zajrzeć do Putney, Księżycowa narzeczona, tam tłumaczenie bardziej mi sie podobało niż oryginał. Było niezwykle naturalne i widać że tłumacz nie bał się odejść od oryginału , choc nie odchodził daleko, efekt był zawsze właściwy.



Pamiętam jak na studiach przez rok czy dwa mieliśmy takie zajęcia z tłumaczenia prozy popularnej. Mnóstwo roboty i prawdziwa frajda Obrazek I na przykład ciągłe dumanie jak przetłumaczyć idiomy Obrazek

taki na przykład: "pasować do siebie jak dziurka i klucz" Obrazek wyłączcie na chwilę skojarzenia i podajcie propozycje Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 29 grudnia 2007, o 14:56

match like... two parts of the apple?

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 29 grudnia 2007, o 15:34

wystarczy po polsku Obrazek bo tamto przetłumaczyłam dosłownie

 

Post przez Jesc » 29 grudnia 2007, o 15:53

Zdaje sie ze tlumacz to zawod, z tego ludzie zyja i czasto tlumacza to co im dadza do tlumaczenia, pewnie nie kazdy tlumacz moze wybrzydzac w pracach wiec nie ma co sie dziwic,ze nie wkladaja w to "uczucia" .

Natomiast czy rzeczywiscie tlumacz powinien dochodzic od orginalu?

Tlumaczenie to tlumaczenie, tyle ze powinno byc porzadne.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 29 grudnia 2007, o 16:12

ale tez nie powinien być jego niewolnikiem Obrazek no tego oryginału oczywiście



a co do pracy, teoretycznie do każdego zawodu trzeba podchodzić z uczuciem, a to że się tłumaczy akurat historical a nie Pottera i sławy się nie zyska to czy to usprawiedliwia odwalanie chały Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości