Hehe, ja w czasach nie tak znowu odległych, uniwersyteckich w każdym razie, mogłam łazić po sklepach bez końca, przymierzać, wybierać, kupować. Teraz jak mam iść na zakupy, muszę się psychicznie do tego przygotować i tak tego nie lubię
(chociaż i tak wolę tak sobie iść bez zobowiązań, że tak to ujmę, nic z konkretnym planem typu: idę po czarne buty na obcasie, bo wtedy już na pewno nic nie wybiorę
)