Zgadza się, przynajmniej jest się w co wgryźć (w Michaela
)
Ale ja właśnie nie przeczytałam jej razem z resztą Bridgertonów, bo taka miała być inna i niequinnowa, a po czytaniu wyszło mi, że nie ma tam takiej przepaści nie do przebycia... Oczywiście, ja mam inną odporność na dramatozę niż np Jadzia, no więc
A Francesca to chyba jedyna naprawdę lubiana przeze mnie Bridgertonówna