przez ewa.p » 8 lutego 2010, o 17:02
własnie przeczytałam "Naszyjnik panny młodej",ogólnie fajna książka, i niezłe poplątanie z pomieszaniem,ale trzeba przyznać że dawno nie spotkałam tak tępych(żeby nie poiedzieć głupich) bohaterów.Po pierwsze Claire na początku kompletnie nieświadoma własnych wdziękow(nawet jeśli natrętnie się jej pcha do łóżka własny ojczym ),po ślubie zaś nie może znieść "Białego małżeństwa" i dokształca się w zaciszu własnej sypialni książką "O seksualności"(tak,już widzę,jak Victoria wparowała do księgarni i kupiła taki "podręcznik").Po drugie -Cord,słow brakuje,żeby opisać jego głupotę-myśli (jeżeli mu się to udaje)"główką" bo na pewno nie głową.Zatrudnia Claire i Tory żeby uwieść pierwszą,potem mu się odmienia i próbuje usidlić drugą pannę.W końcu dostaje czego chciał,i żeni się z Tory,ale w skrytości ducha obwinia ją za to.Czas dla niej znajduje tyko w łóżku,i mam jej za złe że spędza czas na przyjęciach itd w towarzystwie przyjaciól.Podejrzewa ją o zdradę,róbuje unieważnić małżeństwo(a wszystko z wielkiej miłości),nawet gdy sie godzą nie wierzy żoniei jest przekonany że spała z Julianem(który w końcu okazuje się gejem).No i po trzecie Victoria,niby taka mądra w stosunku do innych,ale z własnym małżeństwem trudno jej sobie poradzić.Flirtuje z Julianem aby wzbudzić zazdrość w mężu,nie dostrzegając w tym żadnego zagrożenia dla swego małżeństwa.I ta jej głupia szlachetność w stosunku do pani Rathbone,która jej nie cierpi,próbuje mieszać w jej małżeństwie i szpieguje ją na rzecz barona Harwooda.
Oczywiście z moich pseudologicznych wywodów jasno wynika że książka podobała mi sie na tyle że przeczytam z przyjemnością dalsze części.