przez Lilia ❀ » 2 lutego 2010, o 16:10
<span style="font-size: 18px; line-height: normal">Tak seriale wysysają pieniądze z widzów</span>
Zaczytujemy się w pamiętniku BrzydUli, pogryzamy batoniki wyprodukowane przez Dharmę, pijemy True Blood, a serialowi producenci zacierają ręce i liczą zyski.
Odwrócony product placement, pokazywanie na ekranie
towaru, którego jeszcze nie ma - oto nowy sposób na drenaż portfeli widzów.
True Blood - stworzona w kultowym już serialu "Prawdziwa krew" przez japońskich naukowców jako zamiennik ludzkiej krwi - pozwoliła wampirom (bohaterom tej produkcji HBO) ujawnić się wśród ludzi. Im więcej zaś widzów zdobywał serial, tym więcej znajdowało się fanów chętnych spróbować wampirzego napoju. I tak jak wampir Bill zasmakować w tym o grupie O Rh+ podgrzanym do smakowitej temperatury 36,6 stopni Celsjusza.
Pić jak wampir Bill
HBO nie czekało długo, by zaspokoić widzów. Wraz z promocją
drugiego sezonu "Prawdziwej krwi" w internetowych sklepach pojawił się napój Tru Blood w charakterystycznych znanych z telewizyjnego ekranu czerwonych buteleczkach. Tyle że zamiast gęstej, ciepłej krwi był w nich napój z czerwonej, słodkiej... pomarańczy.
Krwisty żart scenarzystów? Ależ nie. To jak najbardziej przemyślany chwyt telewizyjnych marketingowców. "Coraz częściej zmyślone produkty pojawiające się w filmach, serialach czy nawet kreskówkach trafiają do jak najbardziej rzeczywistych sklepów. Taką formę promocji nazywa się odwróconym product placement. Zwykły product placement polega na umieszczaniu w fabułach serialowych czy filmowych konkretnych produktów. Odwrócony product placement zaś pokazuje towar, którego jeszcze nie ma. Kiedy okazuje się, że fani go polubili, jest wprowadzany na rynek" - tłumaczy Urszula Chim, szefowa firmy marketingowej Mozaic.
Jak się okazuje, siła fanowskiego przywiązania bywa tak duża, że serialowych produktów jest już całe zatrzęsienie, a pomysły na nowe stają się coraz bardziej zaskakujące.
Serialowy Dexter (tytułowy bohater popularnego serialu telewizji
Showtime), mimo że jest seryjnym mordercą, to na co dzień miły, grzeczny, naprawdę dający się lubić osobnik. Dlaczego by więc nie zamieszkać w mieszkaniu a la Dexter? Hektolitry krwi przelewane w serialu zainspirowały Amy Lau - amerykańską projektantkę wnętrz, która stworzyła krwawy salon oraz jadalnię niczym po wizycie seryjnego mordercy. Dramatyzmu dodają tym wnętrzom zakrwawione meble i ściany oraz wszechobecne w tle bieli fiolki z krwią. Efekt jest paraliżujący. Ale znalazł swoich miłośników, bo po zakrwawione krzesła i stoły projektu Lau ustawiły się kolejki fanów.
Podobnie na pniu została rozprzedana limitowana edycja czekoladowo-orzechowych batoników Apollo znanych z serialu "Lost", w którym opychali się nimi rozbitkowie na tajemniczej wyspie.
- Dzisiejsze seriale niewiele mają wspólnego ze starymi soap operami czy telenowelami. To produkty dla świadomego widza i świadomego konsumenta, wymagającego odbiorcy z popkulturową erudycją. Producenci wychodzą mu naprzeciw. I nie chodzi tylko o naszpikowany odniesieniami, intrygujący scenariusz, ale całą machinę promocyjną - tłumaczy fenomen serialowych produktów socjolog z SWPS Mirosław Filiciak. - Zwykła reklama to za mało, by związać widza z serialem, by go zaintrygować, trzeba z nimi podjąć grę, puścić do niego oko, dać mu coś więcej niż tylko udaną fabułę. Oczywiście przy okazji można na tym dodatkowo zarobić - dodaje Filiciak.
O tym, że siła serialowej reklamy może być spora, polscy twórcy przekonali się ładnych kilka lat temu. Wtedy jednak jeszcze nie potrafili z tego dobra skorzystać. Ubiegli ich za to przedsiębiorcy. Gdy w Polsce rekordy popularności zaczął bić sitcom Polsatu "Świat według Kiepskich", mały browar Sulimar z Piotrkowa Trybunalskiego postanowił skorzystać z darmowego publicity i wypuścił na rynek piwo Mocny Full - ulubiony napój Ferdynanda Kiepskiego. Jednak producent serialu nie zdecydował się na poparcie tego projektu i piwo zniknęło ze sklepów. - A szkoda, bo to był mocny marketingowo towar z chętnym wydawać na niego pieniądze
targetem - mówi Urszula Chim.