Teraz jest 21 listopada 2024, o 13:49

Jeden pocałunek - Christina Dodd (Liberty)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW HISTORYCZNYCH

Czy ta recenzja jest pomocna?

Tak
2
100%
Nie
0
Brak głosów
 
Liczba głosów : 2

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Jeden pocałunek - Christina Dodd (Liberty)

Post przez Liberty » 1 stycznia 1970, o 02:00

Autor: Christina Dodd
Tytuł: Jeden pocałunek
Tytuł oryginalny: One Kiss From You
Cykl: Skandalistka (tom 2)
Wydawnictwo: Bis
Miejsce i rok polskiego wydania: Warszawa 2006
Rok oryginalnego wydania: 2003
Gatunek: romans historyczny - 1806 r.



Długo zastanawiałam się nad recenzją tej książki. Przeczytałam kilka książek Christiny Dodd i jak dotąd zaliczałam ją do pisarek dobrych. Nie najlepszych, ale dobrych, sprawdzonych i niezawodnych, jeśli chcemy przyjemnie spędzić czas. Dlatego byłam bardzo zaskoczona tym, co znalazłam w "Jednym pocałunku".

Akcja rozgrywa się w 1806 roku w Londynie. Eleonora de Lacy na prośbę swej kuzynki, najlepszej przyjaciółki i pracodawczyni w jednej osobie, zgadza się na jakiś czas przyjąć jej tożsamość. Księżna Madeline Magnus znalazła się w poważnych tarapatach, gdyż po powrocie z Europy dowiedziała się, że jej ojciec przegrał w karty jej rękę do tajemniczego Amerykanina - Remingtona Knighta. Gdy żąda on, by Madeline przybyła do jego posiadłości, w jej miejsce pojawia się Eleonora, która w ten sposób chce dać księżnej czas na znalezienie jakiegoś wyjścia z tej sytuacji. Podczas przymusowego pobytu w rezydencji Knighta, Eleonora przechodzi przemianę. Dotąd, stojąca w cieniu swej kuzynki, nieśmiała, zahukana przez macochę dziewczynka, zamienia się w waleczną, upartą kobietę, potrafiącą się sprzeciwić aroganckiemu i niebezpiecznemu mężczyźnie. Karci go za przeklinanie w obecności damy, odmawia noszenia wybranych przez niego ubrań, ścina włosy, gdyż jemu podobają się długie. Eleonora uczy się mówić "nie" tylko dlatego, że na jej drodze stanął mężczyzna. Mało przekonujące.

Eleonora i Madeline przez cztery lata włóczyły się po ogarniętej wojną Europie, nieraz znalazły się w bardzo ciężkiej sytuacji, widziały śmierć i zniszczenie. Zostały nawet porwane do haremu. I przez cały ten czas Eleonora nie dorosła, nie nauczyła się bronić swojego zdania. Do tego potrzebowała aż mężczyzny! Zresztą, ta przemiana jest tylko pozorna. Kiedy Eleonora naprawdę musi się sprzeciwić Remingtonowi, by cała maskarada nie wyszła na jaw, ona, niczym posłuszne dziecko, bierze udział we wszystkich przyjęciach, które ten dla nich zaplanował. Od tego momentu możemy obserwować w jak nieprzemyślany, niechlujny i amatorski sposób, Dodd skonstruowała fabułę "Jednego pocałunku".

Po pierwsze, cała akcja sprowadza się do nudnych utarczek pary głównych bohaterów, długich przemyśleń na temat ich uczuć i planów oraz... balów. Nic innego nie popycha wydarzeń naprzód. Pod koniec mamy mały wątek sensacyjny, gdyż utarło się, że każdy szanujący się romans powinien zawierać strzelaninę, porwanie oraz trupa. Wydaje się, że tylko w takiej scenerii, wyznania miłości mogą uchodzić za prawdziwie głębokie i szczere. Dodd zapomniała jednak, że bez odpowiednio zbudowanego napięcia, bez dobrej intrygii, na nic się to zda i w czytelnikach pozostanie uczucie niedosytu.

Po drugie, realizm tej książki to fantastyka. Londyn, który w niej opisano, społeczeństwo i rządzące w nim reguły, to zbiorowisko rekwizytów i pustych gestów. Eleonora i Madeline dokonują poważnej mistyfikacji. Z premedytacją dopuszczają się oszustwa. Eleonorze doskonale udaje się przekonać Remingtona i całą arystokrację, z następcą tronu na czele, że jest Księżną Magnus. Udaje się jej nawet wyjść legalnie, jako Eleonora, za mąż za Knighta, choć on nadal jest przekonany, że żeni się z Madeline. W dziewiętnastowiecznej Anglii po czymś takim wszystkich uczestników tej szopki spotkałby społeczny ostracyzm, a być może i więzienie. W dziewiętnastowiecznej Anglii a la Christina Dodd mamy happy end, którym cieszy się cała śmietanka towarzyska. A tych "nieścisłości" jest więcej. Panowie przeklinają przy damach, używają zwrotów pasujących bardziej do XX wieku niż XIX. Małżeństwo między Księżną a Amerykaninem traktowane jest zaledwie jako towarzyska ciekawostka, a nie mezalians wykluczający z towarzystwa. Macoch publicznie nakłania przyszłego zięcia do schadzki i, choć słyszymy oburzone głosy, nie ponosi konsekwencji. Arystokratka bezkarnie pomieszkuje u narzeczonego i nikt jej nie potępia, gdyż towarzyszy jej ciocia. Swoja drogą, ta ostatnia to bardzo nieciekawie poprowadzona postać.

W romansach regencyjnych, cioteczki - przyzwoitki to już klasyka i można pomyśleć, że żaden przyzwoity romans nie może obyć się bez jednej. Postaci te, najczęściej wprowadzają odrobinę albo i bardzo dużo humoru. Czasem napędzają akcję, a często wręcz są przyczyną istnienia takowej. Niestety, Dodd zapomniała o tym wszystkim i ze swojej ciotki zrobiła kompletnie zbędną postać. Bez polotu, bez pomysłu, zero śmiesznych scen. Nawet nie dramat. Zwyczajnie nudny manekin.

Wracając jednak do wyliczania kolejnych braków....

Po trzecie, jestem zdziwiona, że przy tak źle skonstruowanej akcji, przy braku jakiegokolwiek napięcia, iskrzenia, czy tzw. chemii, udało się Dodd napisać dwie całkiem dobre sceny erotyczne. Jedna w korytarzu, za zasłoną. Drugą, jest noc poślubna. Podobają mi się one, choć sama para - wcale.

Remington jest nie tylko typowym samcem alfa, który nagina bohaterkę do swojej woli groźbami. Gorzej, to tyran i prześladowca. W jego małym, ograniczonym światku żona, to zniewolona istota, która nawet ubiera się i czesze pod dyktando męża. I jaką on satysfakcję czerpie z samej świadomości tego! Eleonora zaś, jak już pisałam, pozornie tylko wydaje się niezależna i silna. Naprawdę jest głupiutka i nie marzy o niczym innym, jak tylko o podporządkowaniu się Knightowi w łóżku (cóż by to było za marnotrawstwo, nie wykorzystać wiedzy nabytej w haremie!) i, jak zwykle to bywa w przypadku samców alfa, ukojeniu jego bólu, cierpienia itd. wywołanych wydarzeniami z przeszłości.

"Jeden pocałunek" bardzo mnie rozczarował. Jest to książka napisana bez głębszego zastanowienia. Ot, kolejny romans historyczny dla bardzo, bardzo mało wymagającego czytelnika. Za fabułę, narrację i konstrukcję postaci - 4 (i tak wysoko, ale plusem jest lekkie, może zbyt lekkie pióro Dodd), za sceny erotyczne - 6. Były ładne, ale pozostałe komponenty romansu zaniżają ich wartość.
Ostatnio edytowano 13 stycznia 2011, o 21:25 przez Liberty, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Jeden pocałunek - Christina Dodd (Liberty)

Post przez Fringilla » 26 stycznia 2010, o 00:46

Recenzja autorstwa Liberty:



Autor: Christina Dodd

Tytuł: Jeden pocałunek

Tytuł oryginalny: One Kiss From You

Cykl: Skandalistka (tom 2)

Wydawnictwo: bis

Miejsce i rok polskiego wydania: Warszawa 2006

Rok oryginalnego wydania: 2003


Powrót do Recenzje romansów historycznych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 62 gości