Teraz jest 23 listopada 2024, o 10:47

Czym jest romans?

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 24 stycznia 2010, o 16:38

no tenże aspekt to chyba ma głębokie uzasadnienie historyczne- w lat kilkadziesiąt w kilku tysięcy lat tradycji tak o nie wyskoczysz jak ze starych gaci Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 24 stycznia 2010, o 18:33

To prawda, że nie zmieni się tak od razu przyzwyczajeń, ale w romansie, gatunku tworzonym głównie przez kobiety pokutuje sporo stereotypów. I mało która autorka ma chęć czy pomysł jak inaczej podejść do tematu. Przy całym założeniu, że romans to fantazja, czasem wkurza, gdy np. w historyku gł. bohater łajdaczy się na prawo i lewo, nie ma żadnej choroby wenerycznej (nawet na dalszym planie nigdy nie spotkałam się w romansie by ktoś był chory, albo zaraził żonę itd.) i własciwie to, to że się łajdaczył robi za dowód jego wspaniałych zdolności jako kochanka Obrazek W poście na AAR blogerka zwróciła uwagę na stosunek mężczyzn do prostytutek - przedmiotowe traktowanie. Nigdy nie spotkałam się z tym, żeby heroina miała za złe ukochanemu, że przedmiotowo traktuje kobiety i że wykorzystuje ich trudną sytuację. Nawet te, które same przez jakąś część książki są kurtyzanami nie mają o to pretensji. Fantazja fantazją, ale to już nawet logiczne nie jest - bo jak taka okaleczona para może mieć udane życie uczuciowe i erotyczne. Gdyby pisali takie rzeczy faceci to bym się nie dziwiła, ale kiedy robi to kobieta, to jednak zastanawia.



No i jest jeszcze kwestia męskich prostytutek - trochę o temat otarła się Schone, ale pozostałe autorki?

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 24 stycznia 2010, o 18:34

na pewno nie te wydawane u nas Obrazek nawet Schone zarzucili , strachulce Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 24 stycznia 2010, o 18:47

W ' z tytułów omijają, ale ta historia Saxona od Howard, tam postać utrzymanki-mopa była ciężkostrawna dla mnie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 24 stycznia 2010, o 18:47

Na zachodnim rynku też chyba nie jest wesoło. Ja w każdym razie nie natrafiłam.



A co powiecie o tezie Mrs Giggles, która stwierdziła, że najwięszymi dziwkami w romansach są te niewinne dziewice, co proszą różnych arystokratów rozdziewiczenie albo o naukę tego i owego. Coś w tym jest Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 24 stycznia 2010, o 19:14

przywołując hasło, które pojawiło się parę postów wcześniej "Jane Austen 's heroines are mercenary whores"... Obrazek

"niewinne dziewice" to woda na młyn dla tych, którzy optują za "romans to czysta fantazja" Obrazek

zagmatwanie jest poważne... ale i u nas w przekazie ustnym (nie tylko pisanym Obrazek jest chlubny przykład eksmęża-syfilityka (vide Marysieńka i jej zdrowy jak rydz żołnierz pełną gębą Obrazek



co zabawne - moim zdaniem to właśnie ha-eś-żety najpoważniej żeglują po wodach "kiedyż to bohaterka jest zwykłą dziwką, a kiedy jednak nie do końca" buahaha Obrazek i ogólnie mrocznych dosyć przestrzeni...

mopowatość jest zagdnieniem skomplikowanym...

bo ja bardzo przepraszam, ale jak tu się czepiać realiów "historycznych" gdy zawód prostytutki (czy jakkolwiek inaczej eufemistycznie można nazwać tę profesję) był w sumie przez większość czasu jedyną dostępną metodą na przetrwanie w rzeczywistości bez pomocy socjalnej? Obrazek



a właśnie: czytałam jakiś czas temu wspomniane "Broken Wings"... ciekawa sprawa, ale niestety jako książka słabo napisana. rozumiem jednak, dlaczego warsztat pomija się milczeniem - temat poruszony jest całkiem sensownie.

sprawę prostytucji, zwłaszcza w kontekście stereotypów i fantazji, w wielu książkach porusza nie zawsze wprost Anne Stuart (choćby w "Zimny jak lód" bohater sam postrzega swój zawód jako pokrewny prostytucji: jest w stanie uprawiać seks z przedstawicielami obu płci totalnie bez obciążeń - liczy się tylko cel, wymierny było nie było).

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 24 stycznia 2010, o 19:59

Zupełnie zapomniałam o Stuart Obrazek



Ale przypomniałam sobie o "Słodkiej dziekiej miłości" Rogers. Główny bohater był gwałcony i dość mocno się to na nim odbiło czyt. był jeszcze większym draniem dla swojej żony (też zgwałcona kilkakrotnie).

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 24 stycznia 2010, o 20:09

nie takie sympatyczne rowiązanie jak u putney Obrazek

ale ale: to też przypomina mi książki )prawdopodobnie) Susan Squires - też problem gwałtu na bohaterze i tego, jak kto się do tego ustosunkował oraz jak to się miało do "korzystania z kobiet".

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 24 stycznia 2010, o 20:13

U Cowie w <span style="font-style: italic">Podwójnym życiu</span> główna bohaterka jest najpierw dziewczyną z ulicy, a potem luksusową prostytutką spełniającą fantazje swoich klientów. Ale ona została prostytutką, bez swoich chęci, trudne dzieciństwo, ojciec, który ją wykorzystywał...

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 24 stycznia 2010, o 20:58

zawsze jest ten aspekt "chęci", nie? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 24 stycznia 2010, o 21:07

jest, zapewne ale mnie to irytuje i unikam jak mogę Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 24 stycznia 2010, o 21:11

W sensie, że masz słabość? Ale chyba do niego, a nie do tej męczennicy Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 24 stycznia 2010, o 21:17

ale jaki jest problem z jej męczeństwem? z otwartymi oczami w układ wchodzi Obrazek i nie zwala na nikogo odpowiedzialności i kombinuje z tym co ma Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 24 stycznia 2010, o 21:20

Tak, nie da się ukryć, że męczy się z otwartymi oczami Obrazek



A zresztą, żeby nie było podwójnych standardów, to on też był nieźle umęczony, choć oczywiście czym innym.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 24 stycznia 2010, o 21:25

te podwójne standardy Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 24 stycznia 2010, o 21:27

do całości jakoś, on nie irytuje choć doskonały a ona nie zrobiła na mnie męczeńskiego wrażenia bo w przeciwieństwie do innych dzieł tego typu przy pierwszej okazji nie usiłuje zaciągnąć go do ołtarza bo "dobro dziecka" Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 24 stycznia 2010, o 21:32

A gdzie tak było? Bo ja to raczej się spotykam z tymi, co się unoszą dumą i ', właśnie żeby on sobie nie pomyślał, że ktoś chce go do ołtarza zaciągnąć.



Wiecie, to opowiadanie podałam, bo nic innego współczesnego z utrzymanką nie przyszło mi akurat do głowy. Samo opowiadanie mnie wzruszyło, ale ja jestem miękka jak rozpuszczone masło, więc nic dziwnego. Z drugiej strony, gdzieś wśród tego wzruszenia odzywało się dość silne przekonanie, że Howard sobie pofolgowała na maksa, żeby te wzruszenia wycisnąć - z podrzuceniem na śmieci włącznie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 24 stycznia 2010, o 21:38

no bo to była klasyczna dramatoza wczesnohowardowska - jak pierwszy raz czytałąm te jej pierwsze ksiązki to weź się schowaj... łał, palmer przy tym to optymistyczny pikuś Obrazek



z tym zaciągniem do ołtrza... tu większość autorek przepływa między scyllą hipokryzji a harybdą "mieć ciastko i zjeść ciastko" Obrazek a czasem to nawet czuć alteracje redaktorskie grubymi nićmi szyte pod hasłem "to się nie sprzeda".

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 24 stycznia 2010, o 21:39

oficjalnie nigdzie ale wyraźnie im się w głowach kłębi za tą niezłomną postawą- tak odbieram te fale Obrazek

na zasadzie: dama za bardzo protestuje Obrazek



a śmietnik cóż ... zdarza się i u nas, w tym kraju wielce rodzinnym Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 24 stycznia 2010, o 21:50

Jasne, ale ogólnie typ dramatozy, włączając ten śmietnik (plus dalszą historię zakończoną megabogactwem), jest tam jaki jest. Nie mówię, że zły, ale jak dla mnie na zbyt wysokich tonach.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 24 stycznia 2010, o 21:54

w sumie ta, nie pożałowała sobie niczego Obrazek

taki self-made man jak u Rodziewiczówny Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 24 stycznia 2010, o 21:58

fakt - wrzuciła tam wszystko co się da Obrazek (na szczęście było to jeszcze w czasach przed zabawami "ile bohaterka jest w stanie znieść chorób i zaburzeń, aby w miarę jeszcze realistycznie nie wykorkowała na drugiej stronie" Obrazek



hm, realizm na śmietniku teoretycznie się kończyć winien Obrazek



wracając do sprawy prostutucji w romansie: co jesteście w stanie przełknąć w fabule?

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 24 stycznia 2010, o 21:58

wszystko. jak jest dobrze podane Obrazek



zmiana:

dużo- właśnie mi się przypomniało że No man 's mistress Balogh jest absolutnie pod kreską Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 24 stycznia 2010, o 22:01

dobra dobra Obrazek

ale dobrze znaczy jak? Obrazek



znasz jakąś opowieść z dziewicą, co to napalona maksymalnie włazi do łóżka maksymalnego, szlajającego się kobieciarza (ok, który jednak nie bierze za godziny) i wielce jest następnie zaskoczona konsekwencjami natury społeczno-biologicznej? historyk? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 24 stycznia 2010, o 22:03

Freddie by Carlyle Obrazek

ale to dobre było Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość