Teraz jest 22 listopada 2024, o 10:06

Judith McNaught

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 16 stycznia 2010, o 16:45

nie wiem w ogóle po co ono- przecież pisała to w latach wczesnych 80-tych - takich było na pęczki Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 16 stycznia 2010, o 16:46

A skoro taka oburzona tym, że tak postrzegają i jak czytelnicy mogą tak postrzegać to po kiego w ogóle pisała w tym stylu? Obrazek Jednak całkiem atmosfery się nie da zmienić jeśli się nie zmieni okoliczności...

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 16 stycznia 2010, o 16:48

po co zmieniać? żeby był kolejny politycznie poprawny tfór?





a ten dopisany rozdział był ok Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 16 stycznia 2010, o 17:09

ok... to jak ja sobie pomyślę, że wersja pierwsza wydana gwałtu nie zqawierała wg autorki... no to doprawdy - definicja się zmieniła szalenie i to nie nawet w świetle ostatnich dekad Obrazek



i macie rację, kurcze blade - mętnawe Obrazek

a swoją drogą to ta scena zawsze z lekka mnie dziwiła... i już rozumiem dlaczego Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 16 stycznia 2010, o 17:19

Woodiwiss się tez tłumaczyła? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 16 stycznia 2010, o 17:20

Za <span style="font-style: italic">Kwiat i płomień</span>?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 16 stycznia 2010, o 17:24

A co mogło być w pierwszej niewydanej, gdzie było "a clear case of rape"? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 16 stycznia 2010, o 17:36

no właśnie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 16 stycznia 2010, o 17:47

aha Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 16 stycznia 2010, o 18:10

Nie czepiałabym się.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 16 stycznia 2010, o 18:29

ja też nie ale McNaught też się nie czepiałam Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 16 stycznia 2010, o 18:35

Takoż i ja.





Mnie jeno dobija głupota totalna bohaterów momentami.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 16 stycznia 2010, o 18:44

chyba żeś się na Palmer już przyzwyczaiła do tego Obrazek



dlatego tak lubię to o Dianie i Cole 'u bo to zupełnie inne- szkoda że tak spieprzyli opis na okładce Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 16 stycznia 2010, o 18:48

Palmer hartuje nie ma co. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 16 stycznia 2010, o 22:13

Czasem to aż bolało Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 599
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez limonka » 16 stycznia 2010, o 23:11

Co ta McNaught taka niezdecydowana: chciałaby zjeść ciastko i je mieć. Jak się pisze o śfini i targaniu za włosy, to ten gwałt czy nie-gwałt niewiele zmienia. A tu jakieś tłumaczenia, że nie chciała, nie to miała na myśli, a w ogóle to wszyscy bohaterowie byli mili, grzeczni i największym ich grzechem było to, że siorbali herbatę w obecności osób trzecich. Normalnie, jakiś kult poprawności politycznej czy co.

Avatar użytkownika
 
Posty: 1459
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Łódź

Post przez Annette » 16 stycznia 2010, o 23:22

W tej kwestii się nie wypowiem, bo jeszcze nie czytałam sławnej historii o Whitney Obrazek

Alem przeczytała opowiadanie o Juliannie i DuVille 'u i się rozczarowałam. Jak dla mnie to wszystko było naciągane. Wg mnie ich historia zasługiwałaby chociaż na dłuższe opowiadanie, a nie: kompromitacja, rach-ciach ślub i chwilowa nienawiść. Bezpłciowo. Całkiem.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 17 stycznia 2010, o 00:09

ano Obrazek



ja nie wiem jaka idea Judith przyświecała, ale mam wrażenie, że ani opcja PePe ani "na usługach patriarchatu", co najwyżej chwilowe zaćmienie umysłu Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 17 stycznia 2010, o 00:50

to nie największy tegoż grzech, tylko całkowicie papierowe postaci Obrazek

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 17 stycznia 2010, o 00:57

Opowiadania nie czytałam, ale za samo upapierowienie DuVille 'ea należą się baty

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 17 stycznia 2010, o 01:11

i dyby Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 599
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez limonka » 17 stycznia 2010, o 01:26

Pisać się kobiecie nie chciało, to machnęła takie na odczep, ani się nie zdążyli bohaterowie pomęczyć, a tu już happy end za progiem. Swoją drogą, ciekawe, że u niej każdy bohater, który robił w części A za głos rozsądku, musi w części B ujawnić swą śfiniowatość. Widać to u nich oznaka prawdziwej, wielkiej miłości. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 17 stycznia 2010, o 02:15

występuje to zjawisko tez u palmer Obrazek ogólnie powszechne w odmianie romansu śfinioitalnego Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1459
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Łódź

Post przez Annette » 17 stycznia 2010, o 03:06

Mogła odpuścić, albo przemyśleć Obrazek Najwidoczniej stworzenie papierowych postaci jest najprostsze. A DuVille 'a to już w ogóle! Świetny w "Zanim się pojawiłaś", beznadziejny w opowiadaniu o nim samym. Absurd. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 17 stycznia 2010, o 15:51

i podobnież gópie bohaterki Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do M

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości