Ale to będzie niemiłe i krzywdzące
I tak naprawdę odnosi się nie tylko do biblionetki, ale akurat tam to skutkuje Marcelem.
W każdym razie - wydaje mi się (i na to między innymi nie mam żadnych dowodów), że na biblionetce sporo jest ludzi młodych, którzy odkrywają te Marcelki i inne hity i to im się wydaje jedyną słuszną wizją. Przychodzą na forum, tam o Marcelku, widać wypada czytać, to czytają i się zachwycają (może i słusznie, ja Prousta nie czytałam, wstyd, a przecież maturę z polskiego zdałam na 6 - ha, ale jak tam pisałam o Narni, nie o Prouście
) i tak się to kręci. To norma, nawet u nas jest pewnie takie zamknięte koło - nowicjuszkom poleca się te najpopularniejsze autorki, potem one podają to dalej itd.
No a na bnetce jest jeszcze ten snobizm, a jeśli rzeczywiście jak podejrzewam średnia wieku nie jest tam tak wysoka jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, to może jest to taki snobizm młodego odkrywcy, zachłyśniętego ' swojej niszy, której inni nie rozumieją, najlepiej widoczny w muzyce, ale czasem się trafi się fenomen książkowy, jak przeciwstawne Proust i Meyer. Ale młodzież i muzyka to idealny przykład, i wszelkie podgrupki gatunkowe, a każda na swój sposób się snobuje
Może potem, taką mam nadzieję przynajmniej, człowiek macha ręką na takie układy i odkrywa swoją prawdziwą niszę, a nie taką zamieszkałą przez tabun biblionetkowiczów.
Ale tak jak pisałam, to tylko taka moja teoria, nie wiem jak jest naprawdę, nie wiem, czy po jakimś czasie ci entuzjaści Prousta łagodnieją w stosunku do innych, nabierając zdrowego dystansu, a szczególnie wyczucia proporcji.