Teraz jest 24 listopada 2024, o 03:04

Wspomnienia: Kiedy byłam mała...

Gdzie możecie gadać, o czym tylko Wam się podoba, a na co nie ma miejsca w innych działach?
Tutaj!
Avatar użytkownika
 
Posty: 13118
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 2 stycznia 2010, o 19:11

Ano ksiądz! On zresztą bardzo kochliwy był i chodziły słuchy, że ma dwoje nieślubnych dzieci. Ale ile w tym prawdy to nie wiem, bo to już dawno było. A poza tym ksiądz to też facet i potrzeby ma takie same jak inni panowie, tylko jeden porafi nad nimi zapanować, a inny nie, ot i cała filozofia.

Avatar użytkownika
 
Posty: 8026
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: doncaster

Post przez gmosia » 3 stycznia 2010, o 01:09

na kawe? Obrazek



ja kiedys poszlam do spowiedzi [ze 13 lat mialam]. ale ze zwlekalam z tym, trafilam na spowiedz dla mlodziezy idacej do bierzmowania... tak sie ksiadz na mnie wydarl, ze jak ja sobie wyobrazam do tego sakramentu przystapic, skoro do kosciola nie chodze Obrazek z tego wszystkiego zapomnialam, jaka mi pokute zadal i musialam jeszcze raz po nastepnej osobie podejsc i zapytac Obrazek

tragedia...

Avatar użytkownika
 
Posty: 13118
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 3 stycznia 2010, o 01:15

Eee, ja notorycznie zapominam jaką mi ksiądz zadał pokutę.

Avatar użytkownika
 
Posty: 10
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: Mielec

Post przez asher » 3 stycznia 2010, o 20:19

I wszystko jasne. Obrazek Stres, stres i za mało orzeszków Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 7 stycznia 2010, o 23:59

Ksiądz też człowiek Obrazek. Ten który uczył mnie religii w 3 i 4 klasie zrobił dzidziusia gospodyni proboszcza, zresztą fajnej babce, parę razy wpadała na zastępstwo za niego na religię. Z tego co wiem, on teraz jest już proboszczem, a ona i dziecko są z nim. Dalej uczył mnie jeszcze taki młody, śliczny jak malowanie ksiądz, ten zrzucił sukienkę, bo się zakochał. Co z nim dalej nie wiem. Ale cudny był. Zresztą ja miałam szczęście do takich ciekawych nauczycieli religii.



A w kwestii kolędy, nie cierpiałam na nich być. A ksiądz dawał jeno obrazki i kazał sobie pokazywać zeszyt od religii i karteczki takie, co się je dostawało po mszy. A i jeszcze z pacierza odpytywał. A w tym roku u rodziców na kolędzie, był wikary, jak mi powiedział tata totalny olewus, widać, że mu wszystko zwisa i powiewa, ale z drugiej strony w porządku człowiek, bo można się z nim w miarę dogadać. W każdym razie chciał mnie wykreślić z listy parafian, w tamtym roku postawił znak zapytania.Ale moja mama stanęła w mojej obronie. I nadal jestem parafianką ze znakiem zapytania. I druga ciekawa sprawa, ksiądz był wilce zdziwiony, że troje dzieci, wszystkie że tak powiem w wieku poborowym a nawet po a tu nikt jeszcze w święty związek małżeński nie wstąpił.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 8 stycznia 2010, o 00:04

Tak chyba z każdym księdzem jest :roll: Ślub i płodzić ,płodzić i jeszcze raz płodzić dzieci :wink:

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 8 stycznia 2010, o 00:08

Ale wiesz jak spłodzisz przed ślubem, to u proboszcza moich rodziców lekko nie masz, kumpela brata rok czekała na ślub kościelny, i nie był to odosobniony przypadek.

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 8 stycznia 2010, o 20:07

z drugiej strony są też księża którzy naganiają do ślubu,zwlaszcza pary mające dzieci.Sąsiadka mojej siostry miala troje dzieci jako panna(żyła w konkubinacie) i nic jej nie mówił,nawet jak chodził po kolędzie ,ale jak czwarte urodziła i ochrzcić chciala to powiedział że najpierw udzieli im ślubu a dopiero potem dziecko ochrzci...

Avatar użytkownika
 
Posty: 8026
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: doncaster

Post przez gmosia » 8 stycznia 2010, o 22:38

mojej siostrze coreczke ochrzcil warunkowo... myslala, ze beda problemy z drugim chrztem, ale nie bylo zle... powiedziala, ze nie sa juz ze soba i dlaczego i bylo ok.

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 8 stycznia 2010, o 22:50

Są księża i księża, ten od moich rodziców to jest wybitny.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 16 sierpnia 2010, o 19:41

Właśnie przypomniało mi się jak rodzice oświecili mnie jak mówiłam na kartofle i smoczek w dzieciństwie . Jak facet jechał tą "bryczką " i sprzedawał worki kartofli ja mówiłam ,że tutuki jadą Obrazek a jak chciałam smoczek to wrzeszczałam jubanka !!! jubanka !!! chce Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 16 sierpnia 2010, o 20:01

Słownictwo dziecięce to źródło nieustające uciechy, w mojej rodzinie największą karierę zrobiło ' Obrazek )

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 16 sierpnia 2010, o 23:50

m oje dzieci nie wyjątki,syn mówił na chleb"lelupek" a na pieluchę "leluka".Za to najstarsza cora zaskoczyła mnie mówiąc że gdzieś tam leży "plipla" Obrazek .Ile myśmy sie z chłopem nazgadywali co to może być,a jej chodziło o łańcuszek(taki od torebki)

 
Posty: 5567
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Marsha Canham

Post przez moni » 18 sierpnia 2010, o 17:08

moje to było - medzia lata - czyli mucha Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 479
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:20
Lokalizacja: Gorzów

Post przez Ursa » 18 sierpnia 2010, o 18:52

Świetny temacik:)



Ja co prawda nie miałam swojego charakterystycznego słowa ale..



... byłam świetna w kombinowaniu...



Babcia dostała na urodziny miarkę krawiecką, ona się ściągała i rozkładała automatycznie. Ponoć cudo...

A Ulcia postanowiła sie nią pobawić... tak dokładniej to nią i wielgachnym śrubokrętem. Wszyscy sie śmiali bo ponoć wyglądałam rozkosznie z wyciągniętym jęzorem w pełnym skupieniu chcąc rozkręcić ta miarkę. Jakież było zdziwieni wszystkich jak mi sie udałoObrazek A jaka duma dziadka jak nie potrafił jej skręcić z powrotem :papa



Nastepnym razem mama dostała na imieniny wielka paletę malowideł, którą położyła na gazetniku. Ja byłam bardzo grzecznym dzieckiem, potrafiłam godzinę sie bawić cieniem od firanki dlatego mama spokojnie mogła mnie zostawić na dłużej sama w pokoiku. Otóż w trosce o dobro mamy wypróbowałam wszystkie jej cienie, pudry, róże. Pomalowałam się cała zaczynając od oczu, ust, polików szyi ubrania az po paznokcie na stopach:) Nie trudno sie domyslić że z malowideł mamy nie zostało zbyt wiele:P



Później mama była już ostrożniejsza. Jak zmywała naczynia lub gotowała a ja byłam w innym pokoju pytała "Ula co robisz?". Wtedy Ula odpowiedziała "Pisiam sobie". No i jak na dobre prawdomówne dziecko odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Pisiałam po dowodzie osobistym mamy i książeczce ubezpiezeniowej.



Raz na którejś z imprez ubrałam sie w majtki i resztę bielizny mamy, miałam je na głowie, na rękach nogach... I tak właśnie ubrana, wyszłam do gości.



Oczywiście były też straszne chwile...



Moja mama jest taką osobą która wszystko robi na ostatnią chwilę. Wtedy sprzątała i gotowała przed wielkanocą. Myła okna i piekła kotlety. Zostawiła na ziemi płyn do okien i podeszła poprzewracać kotlety gdy wróciła ja siedziałam z butelką przy ustach.



M: Ula nie piłaś?

U: Nie

M: Ula piłaś to?

U: Tak



Ale mieli stracha:P Od razu do szpitala pojechali.



A raz u babci piła kawę i ja podchodzę i pytam:



U: Śii?

M: Śii.- znaczy że gorące



No to Ula metodą poznawczą włożyła paluch do kawy:P





Ale prawdziwym aparatem był mój Mariusz. On strasznie wolno je po dziś dzień a jak był mały to jadł tak długo że usnął. A jak mu mama zabrała talerz to zaczął płakać że mu jedzenie zabierają.



Raz z kuzynem przymierzyli podpaski z tym że... odwrotnie. Przykleiły im się do... ale cii. To dośc wstydliwy temat...Obrazek



Mogę wam też opowiedzieć o Mariusza cioci i jego bracie:P Lala jako pierwsze dziecko był dość rozpieszczony, zasypiał tylko na rękach. Jego ciocia kołysała go tak długo aż zasnął i chciała go po cichutku odłożyć do łóżeczka. No i wstaje idzie na paluszkach, delikatnie wychodzi z pokoju i... łup głową Lali o futrynę...

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 18 sierpnia 2010, o 18:58

niezła byłaś Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 18 sierpnia 2010, o 18:58

O mój ty świecie Obrazek bombowe historie

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 18 sierpnia 2010, o 19:28

Niezły był z ciebie ancymon Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 14642
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Tychy

Post przez Lorelei » 18 sierpnia 2010, o 19:36

Hm... z dzieciństwa to ja pamiętam jak się uparłam, że chcę królika (mając już dwa psy, suki w dodatku Obrazek) i tatuś mi przywiózł takiego co to jest na pasztet przeznaczony Obrazek Co za bydle z niego wyrosło Obrazek Jako, że nie miał klatki to spał w kartonie, który bardzo się spodobał psiakowi Obrazek Stoczyli walkę w nocy, rano wszędzie krew, królik obrażony na wersalce, a pies przeszczęśliwy w kartonie Obrazek No i królik jeszcze pił kawę i zagryzał cukrem Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 18 sierpnia 2010, o 20:12

Fajny królik Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 14642
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Tychy

Post przez Lorelei » 18 sierpnia 2010, o 20:24

Szaloony Obrazek Po właścicielce Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 18 sierpnia 2010, o 21:22

No no, a w czym spał potem bidulek?

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 18 sierpnia 2010, o 22:26

Ursa z ciebie był prawdziwy postrach mam...

Ja pamiętam jak moja najstarsza córka,wówczas piętnastomiesięczna ,grzecznie się bawiła,jak się okazało pieniędzmi i zadławiła się pięciogroszówką,która utkwiła jej w przełyku.Było dramatycznie,wieś ,sobota,zero autobusu czy samochodu,nie mówiąc o karetce pogotowia,dziecko sie dusi..Na szczęście przyjechał na chwilę kumpel,więc zabraliśmy mu samochód żeby odwieźć małą do szpitala.Była pełna narkoza i chirurgiczne usuwanie monety.W życiu tak się nie bałam jak wtedy...

Avatar użytkownika
 
Posty: 14642
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Tychy

Post przez Lorelei » 18 sierpnia 2010, o 22:28

Bodajże pies dostał wpieprz i wypad z kartonu, a królik wrócił tam Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 18 sierpnia 2010, o 22:55

Jak byłam mała wepchnęłam sobie koralik do nosa, czy oczywiście pochwaliłam się mamusi. Cała rodzina w panice i chcą mi ten koralik wyjąc a ja zrobiłam coś i <bęc> koralik miałam w buzi zamiast w nosie. Do tej pory nie pamiętam, co zrobiłam, że koralik z nosa na język się przetransportował, ale obyło się bez interwencji medycznej. Na szczęście.

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do O wszystkim innym

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość