Teraz jest 24 listopada 2024, o 01:53

Mary Balogh

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 27 grudnia 2009, o 22:38

Rozumiem Obrazek Zgodzę się z tym, że bohater miał po prostu słaby charakter i do głowy uderzyły mu bąbelki "życiowego szampana". Czasem warto coś takiego przeczytać, by nie utonąć w bajkowej tonacji romansu i uzasadnienia każdego postępku. Tylko, że ja, sięgając po romans, akurat tego właśnie oczekuję. Znaczy się, że wszystko ma swoje wytłumaczenie. Jakbym miała ochotę na prawdziwe życie, to bym się po prostu rozejrzała wokół. Rozpieszczone dzieciaki z nadmiarem swobód i pieniędzy? Nie dla mnie takie romanse. Ot, tak, po prostu Obrazek Za dużo tego widzę na co dzień.

Widać każdy lubi co innego. W książkach brudek lubię w kryminałach i thrillerach. Romanse wolę jako bajki. Może z czasem zmienię nieco zdanie, ale na dzisiaj obstaję przy swoim Obrazek

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 27 grudnia 2009, o 23:17

A i dobrze w takim wypadku, że jej taka opozycja była potrzebna, bo z tego co dało się wyczytać, to dalsze części warte przeczytania są. Zresztą nakleśliła ich całkiem intrygująco. Faktycznie, udało jej się wzbudzić ciekawośc czytelniczą Obrazek A moje zdziwienie z małej ilości w ilości wynikało raczej z nieznajomości tematu i jak coś stanowi część cyklu o kimś, to dziwi mnie, że tego kogoą w tej części jak na lekarstwo Obrazek

A w domu wypatrzyłam jeszcze <span style="font-style: italic">Między występkiem a miłością</span>.



Agaton, myślę, że romansów u nas pod dostatkiem i znajdziesz takie, które odpowiadają własnie Tobie z jakiegokolwiek powodu Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 27 grudnia 2009, o 23:30

Hm, ale czy u Freddiego faktycznie najbardziej odpychające jest to, że jego zachowania nie da się na zwykły romansowy sposób wytłumaczyć? Bo ja myślę, że to w gruncie rzeczy jest kwestia drugorzędna, bo gdyby go mamusia nie kochała, to i tak jego zachowanie, zwłaszcza to już po ślubie, wzbudzałoby niechęć.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 27 grudnia 2009, o 23:57

hm, bajkowość u każdego zaczyna sie widać w innym momencie Obrazek



a ciut zmieniając kierunek:

ja sie boję zajrzec znowu do najnowszej balogh, bo ostatnio mam chęć kneblowania bohaterów - za duzo dialogomonologów kozetkowych...

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 28 grudnia 2009, o 01:58

Co więcej, do Bedwynów w ujęciu szerokim (biblionetka, fantasticfiction) zalicza się i Noc miłości, a tam ani kawałek Bedwyna nie występuje Obrazek No ale to tak chyba dla dobra czytelnika, bo rzeczywiście fajnie przed prawdziwymi Bedwynami (właściwie najbardziej przed książką o Freyji) Lato przeczytać, a przed Latem - Noc miłości Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 28 grudnia 2009, o 02:16

Aha, właśnie chciałam dopisać o co dokładnie mi chodziło, bo zdaje się, że nie "dookreśliłam". To, że bohater nie miał podstaw do autodestrukcyjnego zachowania to jedna rzecz. Można to podpiąć pod zwykłą głupotę i umiłowanie przyjemnego życia ponad miarę. Jako że głupoty chronicznie nie znoszę, automatycznie nie spodobał mi się zatem Freddie pod tym kątem.

Najbardziej jednak odrzucało mnie właśnie to, o czym wspomina Agrest, tylko nie zdążyłam tego napisać :oops: Jego zachowanie po ślubie, i to nawet nie na początku przecież, tylko już po jakimś czasie. Chciałoby się rzec, że to wieprz jakiś i tyle. Nawet totalnie beznadziejni rodzice nie wybieliliby go w tej chwili. Jak tylko coś mu nie wyszło i nie udało się udawać, iż wszystko jest w porządku, oddał się czynnościom, w których był najlepszy. Chlanie, chodzenie do burdeli, przegrywanie, najczęściej, ogromnych sum w grze w karty. Zachowanie niegodne nikogo. Dzieciuch totalny i na dodatek głupi jak but. Szkoda, że jego poczynania miały poważniejsze skutki niż dziecięce wybryki Obrazek Przecież małżeństwo to w końcu nie stawianie babek z piasku.

Wiem, że to książka tylko, ale jakoś tak trudno było mi czytać książkę z takim bohaterem bez skrytykowania go Obrazek

To chyba tyle. Chyba... Obrazek



Jeszcze jedno. To nie była tylko niechęć, Agrest. W pewnym momencie to było obrzydzenie w moim przypadku. Tak mi się zdaje.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 28 grudnia 2009, o 14:08

Zgadzam się, że takie zachowanie Freddiego wzbudza obrzydzenie. Ale jak pierweszy raz czytałam tę książkę, to cały czas myślałam sobie: "Wreszcie prawdziwy facet. Normalnie w romansach, to on by tylko pił i szlochał nad swym nieszczęśliwym losem. A tu reakcja, na upokorzenie i wyrzuty sumienia, jakiej można się spodziewać po wielu facetach - picie, hazrd i chodzenie po dziwka by zagłuszyć sumienie". Dla mnie powiew świeżości, ale rozumiem, Twoją argumentację Agaton Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 28 grudnia 2009, o 14:33

Obrzydzenie to już bardzo silne uczucie, nie da się ukryć Obrazek Ale myślę, że do pewnego stopnia to było ze strony Balogh zamierzone, wywołać u czytelnika taki efekt, bo też trudno Freddiemu współczuć.

Plusem tej sytuacji jest jakaś jednoznaczność, bo wszyscy wiedzą, że jego zachowanie jest beznadziejne - autorka, my i sam Freddie Obrazek A ja właśnie przeczytałam Gentle Conquest, gdzie występuje motyw zdrady, ale tak to było rozegrane, że aż mi się nie chciało czytać - jak już się zorientowałam, o co się w tej książce rozchodzi <span style="font-size: 5px; line-height: normal">(a rozchodziło się o to, że młody mąż, wcielenie cnót i anioł prawdziwy, postanowił wziąć sobie kochankę, żeby zdobyć doświadczenie - bo noc poślubna, kiedy on był prawiczkiem, zupełnie im nie wyszła. Tymczasem żona ' się jako ta kochanka i była zdrada-nie zdrada... Moja reakcja, jednym słowem, whatever. Nie cierpię takich fabuł, trzpiotowatych bohaterek, przebieranek i podstawianek, jakby to zmieniało istotę rzeczy)</span>

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 28 grudnia 2009, o 15:43

Tak sobie właśnie po lekturze biblionetki pomyślałam. Szeroko rozumiana rodzina, koligacje i połączenia. Mnie akurat to specjlanie nie przeszkadza, pod warunkiem, że nie czytam tego hurtem, bo wtedy czuję zwykły przesyt.

Ale już wiem, że z <span style="font-style: italic">Nocą miłości </span>będę miała problem, podobny jak z Putney. Już wiem, nawet jak bardzo będę się starała to nie polubię Kilbourne 'a a tym bardziej Lily. Obrazek Wiem, że brak racjonalnych powodów, ale emocjonalnie na razie oni są dla mnie na minusie :?



Mnie w każdym razie do przeczytania Zatańczymy? zachęciłyście, bo choć przyznaję, że lubię lubić bohaterów, to dobrze napisanymi nielubianymi tez nie pogardzę. Pewnie nawet bardziej ich zapamiętam i docenię. Idę na poszukiwania Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 28 grudnia 2009, o 16:05

A cóż oni takiego niesympatycznego tam robili? Obrazek Neville i Lily to tacy do pogłaskania, sama słodycz Obrazek A tak poważnie to Neville popełnił jeden zasadniczy błąd, to że o wydarzeniach z Lily nikomu nie powiedział i jej pojawienie się było dla wszystkich totalnym zaskoczeniem, ale nawet gdyby powiedział, to nie zmieniłoby to przecież biegu wydarzeń. Lauren nie została skrzywdzona przez Neville 'a i Lily, wszyscy troje znaleźli się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.



Duży spojler:

<span style="font-size: 5px; line-height: normal">No cóż, można się właściwie zastanawiać, czy kiedy Neville dowiedział się, że małżeństwo jest nieważne, to czy nie powinien poślubić Lauren. Ale i tak źle, i tak niedobrze, wtedy Lily byłaby pokrzywdzona.</span>



Ewentualnie można go oskarżyć o syndrom Romea, tzn nie sprawdził dokładnie, czy aby jego ukochana rzeczywiście zeszła z tego świata Obrazek



(Mnie się z kolei po Nocy miłości wydawało, że Lauren nie polubię w jej książce, co było oczywiście wielką niesprawiedliwością z mojej strony, bo trzeba by chyba być świętą, żeby się lepiej od niej zachowywać w tamtej sytuacji)

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 28 grudnia 2009, o 16:21

A mnie z kolei bardzo zaciekawiła postać Lauren. Naprawdę było mi jej żal. Miejscami nawet bardziej niż Lilly, choć z zupełnie innego powodu, wiadomo. Muszę sobie przeczytać <span style="font-weight: bold"><span style="color: darkblue">"Niezapomniane lato"</span></span> póki jeszcze mam wolne. Może akurat uda mi się wypożyczyć.

Smutna ta <span style="font-weight: bold"><span style="color: darkblue">"Noc miłości"</span></span>, cała trojka znalazła się w sytuacji, oględnie mówiąc, nieciekawej.



Przy okazji poprzedniej dyskusji. Wiem, że obrzydzenie to mocne słowo, ale jak się nad tym zastanowić, to w pewnym momencie tak to odczułam. "Taki" bohater romansu to osobliwy ewenement. Niby nadmiar słodyczy szkodzi, nie tylko na zęby, ale co za dużo, to niezdrowo. Także w drugą stronę. Równowaga musi być, choćby w książce Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 599
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez limonka » 28 grudnia 2009, o 22:34

A to żeście mi ćwieka zabiły, tą dyskusją o Freddie 'em. Bo mnie jakoś to wszystko niewiele obeszło, znaczy "Zatańczymy?". I ten Freddie cały, i jego problemy albo i też brak. No, jakoś po mnie spłynęło. Jak będę miała okazję, to może sobie przejrzę ponownie, bo ostatnio jestem zwolenniczką normalności i przeciętności. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 29 grudnia 2009, o 03:21

no, Freddie jak Freddie ale przyznam, że całość własnie łącznie z główną bohaterką jakos tak... kurcze, każde sobie oddzielnie poradziło wbrew pozorom... całkiem silna para Obrazek



a mnie Gentle... rozbawił. traktowałam jak komedię pomyłek, chociaz tam jakiś dramat byc miał czy co... ? Obrazek z bohatera taki kłapouchy filozof - wykombinował i ma. a żona jego tak samo - no po prostu czysty HEA: odetchnęłam z przysłowiową ulgą, że balogh dwa takie osobniki zestawiła oszczędzając traumy innym swym bohaterom Obrazek

ps.bo ten sam schemat zastosowała mary wszak w swej dramatozie totalnej A Masked Deception i doprawdy wolę GC i humorystyczne postawienie nawet jeśli niezamierzone sprawy Obrazek

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 29 grudnia 2009, o 12:25

A ja Lauren nawet bez <span style="font-style: italic">Nocy miłosci</span> niespecjalnie lubiłam. Nie wiem nawet dokładnie czemu - może mimo swojego opanowania, zachowania jak dla mnie emanowała jakąś taka niesprawiedliwością, która ja spotkała i do której miała pełne prawo, ale... Z jednej strony tylko podziwiać ją, z drugiej natomiast denerwowała mnie, może swoim spokojem i takim pogodzeniem się z losem. Do końca jej nie rozumiałam i pewnia stąd moje niespecjalne lubienie Obrazek



Normalnie, zaraz zostawię Dzielną niewiastę i zabiore się za <span style="font-style: italic">Zatańczymy?</span> Obrazek Narobiłyście mi smaka.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 29 grudnia 2009, o 15:54

Może Noc miłości rzuci trochę światła na jej postać, w pierwszej połowie jest jej dosyć dużo... Ja ją lubię, do końca pozostała w dużej mierze spokojną sztywniarą, ale też i słusznie, bo zwroty o 180 stopni nie mają wielkiego sensu.

Co do pogodzenia się z losem, hm, to nie pamiętam za bardzo, jak to było... Bo z drugiej strony piszesz, że uważała los za niesprawiedliwy... Trudno jej się dziwić - i trudno się dziwić, że się z tym musiała pogodzić, nic już nie mogła przecież zmienić...

W każdym razie - myślę, że większy niepokój u porzuconej narzeczonej spotkasz u Freyi Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 31 grudnia 2009, o 19:02

Gryzie, kopie i wrzeszczy? :lol:

Niestety nie udało mi się złapać <span style="font-weight: bold"><span style="color: darkblue">"Niezapomnianego lata"</span></span>. Niby było gdzieś w bibliotece, ale nie wiadomo na której półce Obrazek

A jeszcze do <span style="font-weight: bold"><span style="color: darkblue">"Nocy miłości"</span></span>. Znowu się zastanawiam nad sensem zagadki o prawdziwym pochodzeniu bohaterki. Czy to miała być tajemnica dla samych zainteresowanych czy może dla czytelnika też? Bo dla mnie nie było w tym nic zagadkowego Obrazek A szkoda, bo jako miłośniczka różnego typu śledztw, wolałabym, aby nie rzucano mi rozwiązania pod nogi. W ten sposób pozostaje sam romans, więc po co te wszystkie starania autorki... Zaczynam tęsknić za prawdziwą niewiadomą, okrutnym morderstwem albo zaniechaniem wprowadzania takich urozmaiceń. Po co tracić bowiem strony na niezbyt wciągającą odnogę historii.

Pozostaje też kwestia tytułu Lily. Od razu musiała być córką księcia Obrazek Co by kontrast był widoczny na kilometr.

Oczywiście książka mi się podobała. Nie twierdzę, że było inaczej. Po prostu mogło być lepiej.

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 31 grudnia 2009, o 20:00

Teoretycznie zawsze może być lepiej Obrazek

A ja miałam się świątecznie zabrać głebiej za Balogh i nic mi nie wyszło Obrazek Dzisiaj tez przeczytałam kilka stron Między występkiem a miłością i stwierdziłam, że to nie to. O trzech podejściach do Piesni bez słów nawet nie wspomnę Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 31 grudnia 2009, o 21:25

nic na siłę Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 1 stycznia 2010, o 17:46

Agaton, co do twojego postu, to zgadzam się, że z pochodzeniem Lily to była przesada.



Ale co do intrygi, to po Balogh nie ma co oczekiwać jakichś misternych gier z czytelnikiem, bo ona raczej takich nie prowadzi Obrazek Ja w każdym razie nie oczekuję, no ale mnie jak najbardziej zadowala sam romans i zagadki mnie nie bardzo interesują Obrazek (no zazwyczaj, właśnie parę dni temu przypomniało mi się, że <span style="font-style: italic">The Spymaster 's Lady </span>Joanny Bourne było jednym z niewielu romansów, gdzie intryga mnie autentycznie wciągnęła i że muszę w końcu przeczytać drugą część tej serii Obrazek )

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 2 stycznia 2010, o 01:29

Moja dusza miłośniczki kryminałów się czasem odzywa. Lubię romanse dla samego romansu, tylko jeśli autorka już podejmuje się wprowadzenia intrygi, to ja wówczas wolę, gdy jest ona konkretna, bo inaczej czuję pewien niedosyt Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 2 stycznia 2010, o 02:25

a to od tego kiedyś była Thornton Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 2 stycznia 2010, o 02:32

Oj, tak. Tutaj masz rację. Taki lekki thrillerek wręcz można było dojrzeć Obrazek Tyle, że już ponad połowę z jej książek przeczytałam, bo też ich malutko było po naszemu, więc oszczędzam sobie na razie. Balogh ma dużo tytułów z kolei, a ja mało jej czytałam, dlatego ostatnio na nią zwróciłam uwagę Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 2 stycznia 2010, o 02:32

No u Balogh to intrygi takie na słowo honoru, są żeby być, ale właściwie taką mam opinię o większości ' styl pisania) i tylko zastanawiam się, czy one te intrygi piszą z własnej woli, czy takie odgórny rozkaz Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 8026
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: doncaster

Post przez gmosia » 2 stycznia 2010, o 02:42

jak ma byc, zeby bylo, to lepiej zeby seksami zastapily Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 2 stycznia 2010, o 02:42

Żeby nie było, ja nie szukam u Balogh intrygi. Inne autorki bardziej się w tym specjalizują. Zawsze pozostają też po prostu kryminały lub thrillery.

Chodziło mi tylko o to, że jeśli podejmuje się już takową wpleść w fabułę, to preferuję coś bardziej tajemniczego Obrazek Do tej pory trafiałam raczej na książki tej autorki bez żadnych "dodatków" i bardzo mi odpowiadały. Nic na siłę. Nie wszystkim odpowiada przecież jeden typ romansów, więc szkoda ujednolicać pod tym kątem historie.

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do B

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość