Ta seria "Julia-Clara-Harriet" to jakoś słabiej mi podpasowała. W pierwszej części miała wrażenie, że wiele hałasu o nic, w drugiej zaczynało się ciekawie, ale potem się rozmyło (zwłaszcza Frederick), a trzecia wydała mi się najrówniejsza, ale w sumie dość przeciętna. Znaczy, ogólnie niezłe, ale jak na Balogh są lepsze (biedna autorka, za wysoko sobie poprzeczkę podniosła
).