Skończyłam dziś <span style="font-weight: bold"><span style="color: darkblue">"Nie będę damą"</span></span> i bardzo się cieszę, że książka leżała na półce w bibliotece, więc mogłam ją bez problemu wziąć
Historia naprawdę ciekawa i przyjemna. Nie było przesładzania, nie było też wydumanych problemów i dramatów, zaś całość podana jest z dużą dawką humoru.
Jak zwykle u SEP każde z bohaterów miało swoje demony, ale nie stanowiły one podstawy do wielkich dramatoz. Idealna lektura na poprawę homoru i nie tylko. Zabawne i niegłupie dialogi oraz sytuacje stanowiły podstawę tej historii. Co się zaś tyczy bohaterów, to... Emma jest od dziś jedną z moich ulubionych bohaterek, o ile nie najulubieńszą
Bardzo fajna postać. Kenny z kolei to typ niesamowity. Drażniąco uroczy, kusząco bezczelny. Poproszę na wynos
Żeby nie było samych zachwytów, znajdą się i zarzuty.
Moim zdaniem coś za krótko się znali, by przysięgać sobie miłość po wsze czasy. Trochę ponad dwa tygodnie i bum. To jest to, na co oboje czekali całe życie.
Druga rzecz to natężenie słowa "leniwy". Tam wszystko takie było. Uśmiechy, spojrzenia, przeciąganie się, mówienie. Leniwy Teksas i jego leniwi mieszkańcy,ot co!
I jeszcze jedno. Może tylko mi się to tak rzuciło w oczy
Skoro Emma straciła cnotę, to jakim sposobem mogła tej samej nocy poznawać kolejne tajniki życia seksualnego? Może ja się czepiam, ale w tym momencie coś mi "nie halo".
To już chyba na tyle. Książka fajna. Dzięki Agrest za rekomendację