To ja może bardziej szczegółowo.
O ile zachwyciła mnie książka Virginii Henley "Pirat i poganka" (jest super - szczególnie nieprzewidywalne zakończenie), o tyle zupełnie rozczarowała mnie jej druga i chyba ostatnia wydana w Polsce "Sokół i panna". Zupełnie pozbawiona głębi, jakaś taka ... bezpłciowa
Wypowiadałyście się wcześniej na temat pani Cartland, podzielam zdanie, choć muszę przyznać, że pierwsza książka jaką przeczytałam jej autorstwa (Nie zapomnisz o miłości) na prawdę bardzo mi się podobała. Myślałam, błędnie z resztą że pozostałe również będą fajne ale niestety...
Za bardzo grzeczne jak dla mnie, poza tym są wszystkie niemal identyczne. Ten sam schemat, wątki podobne, zbliżona ilość stron i nawet w każdej książce równo po 7 rozdziałów i ani jednego mniej czy więcej.
Nie przemawiają też do mnie książki Georgette Heyer, mimo że stylem pisania porównywana jest do Jane Austen, którą uwielbiam choćby dla Dumy i uprzedzenia.
Nie wiem, może błędem jest to, że jeśli spodoba mi się książka jakiegoś autora, staram się przeczytać wszystkie pozycje w jego dorobku??? Mam wrażenie, że każda następna książka jest gorsza.