Teraz jest 10 października 2024, o 12:20

Irytuje nas...

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 28612
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 16 października 2009, o 23:05

hm, w paranormalach, szczególnie w tych z motywem "jedyny przeznaczony" Obrazek to ja macham ręką... Obrazek

ale rozumiem problem Obrazek



jakiś czas temu przeczytałam harlekina w stylu lat 90. gdzie w sumie wszystko byłoby straszliwe do bólu - bohaterka zostaje zaproszona na ślub swej najnajlepszej przyjaciłki do, uwaga, skandynawskiego państewka (czujecie klimat Obrazek a tam spiski i bieganie po ciemku po mkamiennych korytarzach, zamoachowcy i Człowiek w Masce stojący na straży Rodu Królewskiego (oczywiście jakieś tam blizny w tle i niemożnośc pogodzenia się z losem)... i wszystko oczywiście zmierza do punktu kulminacyjnego "ona uwięziona przez spiskowców, on pędzi na ratunek, a zarazem musi podjąć decyzję: wórcic li na łono społeczeństwa pod własnym nazwiskiem czy też zacząć pisać smętne kawałki w podziemiach na tamburyn"...

i chodzi o zakończenie: skoro bohaterka przez całą opowiesć zamęczała hasłem "miłość pokona wszelkie przeszkody" oraz "ale chyba chcesz się ze mną ożenić, nie?"... to w momencie gdy faktycznie przeszła swoje i mamy scenę "szpitalną - on na kolanach przy jej łożu boleści się oświadcza" - ona mówi "nie".

i mamy epilog: on przez okres następnego roku cierpliwie pyta ją z zatrważającą regularnością, a ona z uśmiechem odpowiada "jeszcze nie teraz" Obrazek



tak... to a propos krótkich i długich znajomości harlekinowych Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 16 października 2009, o 23:07

Obrazek Obrazek Obrazek popłakałam się Obrazek



a ja wiecie co?

rozkoszuję się Tobiasem Marchem Obrazek



to do irytacji nową tfórczościa Quick Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6431
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 16 października 2009, o 23:09

Podobny motyw miała Johansen w "Łabędziu", główna bohaterka by dojść do siebie na rok opuszcza wybranka, ale porządnie uzasadnione. więc jak zwykle wszystko zależy od tego jak autorka wszystko poprowadzi Obrazek



Co z tym Tobiasem, pinks, bo tego to ja chyba nie czytałam Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28612
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 16 października 2009, o 23:14

Tobias i spółka z dawnej t<span style="font-weight: bold">w</span>órczości Quick... totalnie nie pasują do tego tematu Obrazek

to takie cudowne Obrazek



hm, ale sądzisz, Liberty, że to prolem założenia "i znali się krótko i szczęśliwie" czy też braków ogólnie technicznych?

bo ja przyznam, że czytając np (żeby z innej ciut beczki niż quick) stare historyki anne stuart to mam ochotę się poryczeć czytając obecne eloisy...

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 16 października 2009, o 23:17

dlaczemu? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6431
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 16 października 2009, o 23:20

Braki techniczne i brak rozsądku. Bo uczucie może walnać jak grom z jasnego nieba i miłość od pierwszego wejrzenia jest (czytałam kiedyś taki HQ, w którym bohaterowie spojrzeli na siebie, ona otworzyła mu drzwi i z miejsca rzucili się na siebie, chcieli od razu zamieszkać, ale zaraz wyszło, że mimo wielkiego uczucia muszą nad kilkoma rzeczami popracować), ale jak ktoś wplątuje o w sensacyjne wydarzenia, które następują po sobie zastraszającym tempie, to trudno się nie zastanawiać, czy jest możliwe by bohaterowie w tym tempie rozumieli coś z tego co czują i robią. Balogh fajnie rozkłada akcję w czasie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28612
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 16 października 2009, o 23:31

a czy zostaje powiedziane,że rozumieją? Obrazek

a własnie: ja mam tez takie wrażenie, że w harlekinach nie pojawiają się tak często zakończenia "i była to miłość wieczna, a oni mogli spoglądać w swe źrenice po wsze czasy" tylko raczej "i odważyli się, a nadzieja przepełniała ich serca" :lol:



problem eloisowy to w pewnym sensie całkowita odwrotność problemu poruszonego przez Liberty: długie i szczegółowe rozkminianie problemów aż do zwichnięcia żuchwy czytelnika Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 16 października 2009, o 23:33

O, ja też nie lubię, gdy książka rozgrywa się na przestrzeni kliku tygodni i to jest właśnie czas znajomości bohaterów. Przeczytać można, pewnie, że tak, gorzej, jak się człowiek nad tym zastanowi.

A w tych "Kluczach" Roberts, to w jednej tylko książce aż tak krótko się znali. W pierwszym tomie. W drugiej części bohaterka znała swego wybranka od dziecka, choć przez długi czas się nie widzieli. W trzeciej znali się trochę ponad dwa miesiące. W tym ostatnim przypadku to też krótko, ale zawsze miesiące trwają dłużej niż tygodnie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 16 października 2009, o 23:42

no i wszystko jasne Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 599
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez limonka » 16 października 2009, o 23:42

W takiej "Zbrodni i karze" (czytaj: Wielka Literatura) też się krótko znali, a stworzyli udaną komórkę społeczną. Obrazek

A ogólnie co krótkości znajomości, to zależy jak - jak to są marne dwa czy trzy tygodnie i przez ten czas poznają się, rozwiązują wielkie tajemnice, łapią morderców, egzorcyzmują duchy przeszłości i jeszcze wydają za mąż przyjaciółki i kuzynów - to dla mnie za dużo grzybów w barszczu. Ostatnio, w ogóle jakoś lubię więcej obyczaju, a mniej sensacji, no chyba że to sensacja "quickowska".

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 16 października 2009, o 23:43

oj dobra już dobra Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28612
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 16 października 2009, o 23:44

limonka - ale tu może problem tkwic właśnie w "komórce społecznej" Obrazek bo czyż "prawdziwa, romantyczna miłość" nie była wykluczana przez większość historii literatury ze stadła małżeńskiego?



ps.i ja nie piłam bynajmniej do offtopu tylko do tego, że się znajdzie parę przykładów totalnie nie pasujących do zirytowania (co najwyżej "dlaczego tak nieczęsto" Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 599
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez limonka » 16 października 2009, o 23:45

No przecież w przerwie zajmowali się demaskacją zbrodni, naprawa społeczną i egzemplifikacją idei kobiety o ciele zbrukanym i duszy czystej. Prawie jak u Balogh. Romantyzm to był w epilogu albo nawet po napisach końcowych. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28612
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 16 października 2009, o 23:47

...po napisach ewidentnie Obrazek

bo mnie to zawsze ciekawie jak z tym zbrukanym ciałem sobie radził zainteresowany przez kolejne lata pożycia...

tfu, nie z ciałem, ale z ideą zbrukania Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 16 października 2009, o 23:50

hmm, sam święty nie był Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28612
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 16 października 2009, o 23:55

znaczy: duszy czystej nie miał? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 16 października 2009, o 23:56

remis był rzekłabym Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 599
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez limonka » 17 października 2009, o 00:01

Ale co innego ręce zbrukane, a co innego ciało. Tak iście po męsku, jakby powiedziała panna Kornelia.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 17 października 2009, o 00:05

Kilka tygodni to i tak dużo, co dopiero romanse, gdzie akcja w tydzień powiedzmy się rozgrywa.

Tak rozumowo rzecz biorąc też tego nie lubię, ale jak jest dobrze napisane, to jakoś tego nie zauważam... Wspomniana Balogh - jedna z moich ulubionych to Temporary Wife, tam było około tygodnia, ale jakoś to nie przeszkadzało. O opowiadaniach nawet nie wspominam, bo tam i jedno i dwudniowe romanse się zdarzają Obrazek



A to co napisała Fringilla o tym jednym wybranym w paranormalach to jest coś, co mnie do tego gatunku zniechęca, a w każdym razie do wszelkich obwąchiwaczy, którzy po zapachu poznają swoje przyszłe partnerki i matki swoich dzieci Obrazek

Ale to nielogiczne z mojej strony w sumie - bo z jednej strony przeszkadza mi, że o miłości pary bohaterów decyduje jakaś dziwna siła wyższa, a z drugiej, to niby ma byc przeciwieństwo do czego? W ' historiach z czego się niby miłość bierze? Jak jest za bardzo przemyślana i zracjonalizowana to też mi się nie podoba. Zakręcić się można Obrazek

Ale i tak ta paranormalna idea mi się nie podoba Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28612
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 17 października 2009, o 00:08

no więc ja niestety zawsze mam wizję charakterystyczną dla regionu: koniec końców zona okładana po papie Obrazek



hm, ja przyznam, że chyba mogę takie pranormale tym bardziej z założenia czytać, gdyż uznaję teorię zapachową Obrazek

i widzę ewentualne inne powody dla irytacji Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 17 października 2009, o 00:11

nie bije nie kocha Obrazek bardzo po rusku zresztą Obrazek

obwąchiwanie precz! Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 17 października 2009, o 00:13

Ja nie tyle nie wierzę w ogóle w atrakcyjność zapachową, co ogólnie nie podoba mi się taka konstrukcja miłosnej historii, aha, to będzie moja żona, bo jesteśmy zmiennokształtni i rządzi nami wielka magio-biologia, cieszmy się Obrazek

Tak jak napisałam, tak naprawdę to jest jakaś tam wariacja na temat tego, co i w nieparanormalach występuje, ale po prostu takie klimaty nie należą do moich ulubionych.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28612
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 17 października 2009, o 00:18

ano właśnie Obrazek

i przyznam, że poza paranormalami nudzą mnie mocno Obrazek

bo doprawdy musi się autorka namęczyć (i ngdy dość) aby wytłumaczyć dlaczego seks i tylko seks decyduje o a) trwałości związku i b) wysokiej jakości tegoż :lol:



nie ma jak zabawy z fikcją Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 17 października 2009, o 00:22

Tyle że wersja paranormalna jakby wszystko przesądza od razu... A zwykła, hm, no tam bardziej można się łudzić Obrazek



A tak naprawdę to piszę dość hipotetycznie, bo na paranormalach w ogóle się nie znam Obrazek Chyba, że Zmierzch liczymy? Bo to piękny przykład jak magia wilcza może posłużyć do beznadziejnego rozwiązania konfliktu fabularnego Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28612
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 17 października 2009, o 00:26

no ale przykład zmierzchu pokazuje, iż to jest zagadnienie: jak się dostępnego narzędzia użyje Obrazek

wiara, fikcja i ułuda Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość