przez Dorotka » 6 października 2009, o 11:08
Po pierwszym odcinku "Domu nad rozlewiskiem" mam mieszane uczucia, bo:
- zalatuje mi tu Grocholą na kilometr
- początek banalny - niewdzięczny szef, który zapomina, że firma zaistniała właśnie dzięki Małgosi, młodsi mają lepsze pomysły, więc tych "starych"na bruk
- dorastająca córka i jej problemy sercowe
- bohaterka uniesie się honorem i wyprowadzi się na wieś [ciekawe czy też kupi działkę za 25,000zł i postawi dom za 100,000zł, jak grocholowa Judyta?]
- tam odnajdzie spokój, przyjaciół i miłość.
- no i oczywiście dawny szef po nocach nie będzie spał, włosy rwąc z głowy, że pozbył się tak genialnego pracownika.
- nie mam tylko pojecia po co jej była ta łóżkowa przygoda z tym [dużo młodszym] głucho-niemym chłopakiem z firmy?
Książki nie przeczytałam, po znudzila mnie po kilku pierwszych stronach. Może niesłusznie? Nie wiem. Zerknę sobie na drugi odcinek, może będzie lepszy.
A Brodzik już mi się przejadła i drażni mnie grając czterdziestolatkę z dorastającą córką. Naprawdę nie można było obsadzić w tej roli kogoś nowego, kto się jeszcze nie opatrzył? Wiem, znana twarz ma przyciągnąć widzów, ale czy w tym wypadku to zadziałało? Wydaje mi się, ze wręcz odwrotnie.