Polyannizm (swoją droga, piękne określenie
) bywa męczący. A u balogh tym bardziej, że jednak się człowiek chciałby spodziewać więcej, niż tryskającego optymizmu.
A co drugiego tomu "Niedyskrecji" to tam teoretycznie powinno być napięcia 220 Volt, bo to przeszłość, i nienawiść, i miłość, i zawiedzione zaufanie, a w sumie tak jakoś rozchodzi się bokiem i mnie za bardzo nie ruszało, zwłaszcza w porównaniu z innymi książkami Balogh to raczej nie 220 Volt, a jakaś bateryjka, niech nawet będzie, że Duracella
. Może za bardzo to wysilone albo po prostu mi nie lezy i tyle.