Teraz jest 21 listopada 2024, o 17:36

Rexanne Becnel

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 23 września 2009, o 18:52

a potem co?

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 23 września 2009, o 19:07

potem <span style="font-style: italic">Kameleon</span> Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 23 września 2009, o 19:09

<span style="font-style: italic">Kameleon</span> tez miodzio Obrazek , ah.. jak on się pięknie mścił Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6172
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Babolandia
Ulubiona autorka/autor: wiele ich jest ...

Post przez Renata7 » 23 września 2009, o 20:49

Kto się tak mścił ? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 23 września 2009, o 20:52

Bohater <span style="font-style: italic">Kameleona</span> sie mścił na tatusiu za porzucenie mamusi i jego, a mścił się porywając młodszego brata i kuzynkę brata, astmatyczkę, i się w niej zakochał i było pięknie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6172
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Babolandia
Ulubiona autorka/autor: wiele ich jest ...

Post przez Renata7 » 23 września 2009, o 20:54

Z astmatyczką to się jeszcze nigdy nie spotkałam Obrazek Suchoty , gruźlica czy inne to często Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 23 września 2009, o 20:55

Tak myślę, ze to astma była, ale zdrowe powietrze ją uleczyło Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 3066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Scholastyka » 23 września 2009, o 21:01

U Palmer w Mimozie bodajże to bohaerka o mało nie zeszła na astmę....

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 23 września 2009, o 21:02

Obrazek łał Obrazek



w mimozie przynajmniej zielskiem działali Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 23 września 2009, o 21:04

Już wiem w <span style="font-style: italic">Jej pragnienie</span> Foley też jest astmatyczka, i ta leczy się jogą, dzięki czemu jest porozciągana i wiele może Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6172
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Babolandia
Ulubiona autorka/autor: wiele ich jest ...

Post przez Renata7 » 23 września 2009, o 21:08

Popatrz , ile kiedyś sposobów było na astmę Obrazek Teraz to tylko inhalatory jakieś . Poczytaliby romanse to by się lepiej znali Obrazek

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 23 września 2009, o 22:39

A tego <span style="font-style: italic">Kameleona</span> to ja jeszcze nie czytałam Obrazek Rozumiem, że powinnam to nadrobić.

A jakiś atak astmy - taki trochę symulowany w danym momencie ale na niepodważanych podstawach - był w Królestwie marzeń. Pomysłowa siostra Obrazek

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 28 września 2009, o 17:25

Gdzieś, kiedyś, komus obiecałam, że jak znajdę chwilę czasu to wypowiem się chwilkę o Rosecliffe. Dzisiaj znalazłam, to i się wypowiadam. Obrazek

Bardzo subiektywnie. Bardzo. Obrazek



<span style="font-weight: bold">CYKL ROSECLIFFE</span>



<span style="font-style: italic">Prędzej głazy ożyją, skamienieją drzewa,

W południe mrok nastanie, czarny jak żuka pancerz,

Zimowy chłód rozpędzi gorąca ulewa,

Prędzej to zobaczymy, niż Walia upadnie.</span>

- fragment unoszącej się nad cyklem Rosecliffe przepowiedni ułomnego starca, dziwaka Newlina.



Becnel Rexanne zamknęła cykl w trzech, powiązanych ze sobą postaciami bohaterów, częściach: <span style="font-style: italic">Wrogowie</span>, <span style="font-style: italic">Nieposkromiona </span>oraz <span style="font-style: italic">Minstrel</span>.



Miłosne perturbacje bohaterów za swoje tło mają kilkadziesiąt lat konfliktu walijsko angielskiego zapoczątkowanego pojawieniem się na walijskiej ziemi angielskiego rycerza Randulfa Fitz Hugh z narzuconym przez króla Henryka poleceniem wybudowania na nieprzyjaznej ziemi obronnego zamku, a zakończonego symbolicznym zburzeniem budowli w myśl, że tylko budowa, w tym przypadku – odbudowa, od podstaw ma szanse na pełne powodzenie, oczyszczenie i naprawienie błędów.

Całość historii obejmuje lata między 1133 a 1154 i koncentruje się przede wszystkim na sferze emocji i uczuć, ale też nie pomija problemu angielsko-walijskiego. Sam konflikt zresztą w poszczególnych częściach zaczyna tracić na znaczeniu, a może raczej odrobinę wygasać (przy dużym udziale Randulfa i prowadzonej przez niego polityki) i z tego powodu jest spychany na plan dalszy, i choć stanowi punkt zapalny choćby trzeciej części, jest całkiem sprawnie przykryty rodzącym się między bohaterami uczuciem.

Nie posiadam wystarczającej wiedzy do właściwej oceny historycznej tego cyklu, ale z punktu widzenia czytelnika, sprawia on wrażenie wiarygodnego, a co równie ważne (a w moim przypadku najważniejsze) prawdopodobnego. Nie zarzucałabym Becnel braku szacunku do realiów historycznych, chyba, że ktoś w romantycznym cyklu ich poszukuje, a na dodatek ma na tyle delikatne ucho i oko, że nie jest w stanie ich przymknąć na pewne nieścisłości. Ja na szczęście takowych nie posiadam, więc czytało mi się całkiem nieźle.



Niewątpliwym atutem Rosecliffe jest spójność.

Ożywione głazy z <span style="font-style: italic">Wrogów</span>, mrok w południe z <span style="font-style: italic">Nieposkromionej </span>i gorąca ulewa <span style="font-style: italic">Mistrela </span>zwiastują coraz bliższy upadek Walii, a jednocześnie bardzo sprawnie łączą poszczególne części w jeden cykl sprawiając, że choć można czytać te części oddzielnie warto przeczytać razem, i to w odpowiedniej kolejności.

Jest wielu autorów którzy za punkt honoru stawiają sobie wypełnianie kolejnych części wyjaśnieniami z poprzednich tomów. Becnel, przynajmniej na moje szczęście, obrała inną drogę. Informacje z poprzednich części Rosecliffe pojawiają się jakby mimochodem, obok nowego wątku głównego, podawane są jako uzupełnienie tego, co dzieje się teraz, a nie streszczenie tego, co było kiedyś. I moim zdaniem to jest duży plus tych książek.

Wielowątkowość w miarę cyklu jakby coraz bardziej się zawężała. Zróżnicowani tematycznie i wątkowo <span style="font-style: italic">Wrogowie</span>, bardziej skupiona w sobie <span style="font-style: italic">Nieposkromiona</span>, kończą się dwoma silnymi wątkami w <span style="font-style: italic">Minstrelu</span>.



Szóstka głównych bohaterów cyklu przewija się z różnym nasileniem przez wszystkie jego części, ewaluując, znowu moim pokręconym zdaniem, całkiem wiarygodnie. Wszyscy dopasowują się do nowej rzeczywistości, idą na kompromisy i szukają drogi wyjścia, która z jednej strony pozwoli im zachować własne „ja”, z drugiej natomiast umożliwi życie w tych „nowych” warunkach. Czy im się to udaje? Pewnie w myśl tego typu literatury - tak, przynajmniej w większości, ale co mnie zadowoliło w Rosecliffe to fakt, że każdy z nich zachowuje w sobie tę swoją niezmienną część. Dzięki temu czytelnik ma przekonanie, że Josselyn, która opuszcza Rosecliffe wraz z Randulfem i dziećmi i przenosi się do Aislin, na zawsze pozostanie walijską dziewczyną, walczącą o prawo wyboru małżonków przez swoje dzieci.

Niewątpliwie elementem silnie spajającym trzy części jest postać Rhys’a. Osamotniony, porzucony przez ojca chłopiec z <span style="font-style: italic">Wrogów</span>, pełen nienawiści, uciekający przed opiekuńczością kobiet, nieświadomy zdrajca, ale i opiekun malutkiej Izoldy, dorasta w <span style="font-style: italic">Nieposkromionej</span>. W młodym kilkunastoletnim ciele kryje się i nienawiść i miłość lub przekonanie o miłości. Impulsywny, fanatyczny w swojej chęci zniszczenia rodziny Fitz Hugh sprzymierza się ze znienawidzonymi anglikami, aby tylko osiągnąć swój cel. Schwytany, osądzony, bez prawa wyboru poddaje się karze wyjazdu do Zamku Barnard i powraca w przebraniu w <span style="font-style: italic">Minstrelu</span>, gdzie przegrywa ze sobą wygrywając z własną nienawiścią, a dzieki miłości do wroga zyskuje to o co walczył przez całe życie.

Lubię tę postać. I lubię Izoldę. Ale tylko w <span style="font-style: italic">Minstrelu</span>. I wierzę jej, że potrafiła pokochać i nienawidzić jednego człowieka.



Uwielbiam postać Randulfa Fitz Hugh. Jest jednym z moich ulubionych bohaterów Rosecliffe. I nie tylko. Najeźdźca, rycerz Randulf ze swoją siłą i słabością. Do siebie i do Josselyn. I mężczyzna zdeterminowany i odważny. I uczciwością. I zdecydowaniem. I stałością. Okrucieństwem i delikatnością. I kochanek, z bólem po utracie pożądanej kobiety.



Rosecliffe to moim zdaniem, to pozycja urozmaicona. Wiele w niej jest i tego co dobre, jak i samego zła. Przy czym autorka nie gloryfikuje żadnej ze stron – ani walijskiej czy angielskiej, ani męskiej, ani damskiej, przypisując zarówno jednym jak i drugim wielobarwne emocje i zachowania. Jest więc i miłość i zazdrość, śmierć i narodziny, zazdrość i pożądanie, ciekawość świata i wiara w cykl życia, zemsta, oszustwa, kłamstwa. Są ciemni bohaterowie, i tacy, którzy zostawiają za sobą ten mrok i uwalniają się od demonów przeszłości. Ale co ważne, jest też w Rosecliff nie tylko nuta wybaczenia, ale również pokory człowieka wobec spraw na które nie ma wpływu. Pogodzenia się z życiem i czerpania z niego to co dobre.



Rosecliffe kończy się tak, jak na moje pokręcone oko, powinien kończyć się taki cykl. Stanowczo. Z odrobiną zadumy. Poczuciem spełnienia bohaterów i wskazówkami na przyszłość. Wyjaśnieniem większości, ale i zostawieniem miejsca na spekulacje i domyśliwania czytelnicze.

Becnel każdej z trzech par cyklu: Randulfowi Fitz Hugh i Josselyn, Jasperowi Fitz Hugh i Rhonwen oraz najmłodszym Rhysowi i Izoldzie przydzieliła zadanie na przyszłość. Wszyscy będą musieli zmierzyć się z czymś nowym i nieznanym. Poradzić sobie w nowej rzeczywistości. Odnaleźć swoją nową drogę. Wyruszają w nią jednak uzbrojeni w najsilniejsza broń – tę drugą, z trudem zdobytą osobę.



Rosecliffe kończy się niemal ze słowami piosenki Newlina:

<span style="font-style: italic">Precz smutki, gdy z czerwcową rosą

Nadchodzi czas plonów i zgody.

Zbierz, co zasiałeś, zaufaj niebiosom,

A potem, z czystym sercem, oczekuj nagrody.</span>



I niech tak pozostanie.

Mogę mieć tylko nadzieję, że Becnel nie wpadnie na pomysł dopisywania kolejnych części i rozwijania wątków w ramach tego samego cyklu. Szczerze tego sobie i innym czytelnikom cyklu życzę.

Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 28 września 2009, o 19:23

aralk, może to przenieść do Recenzji??

Avatar użytkownika
 
Posty: 6172
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Babolandia
Ulubiona autorka/autor: wiele ich jest ...

Post przez Renata7 » 28 września 2009, o 20:23

Świetna wypowiedź aralk Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 28 września 2009, o 20:25

super Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 28 września 2009, o 20:30

fajnie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 28 września 2009, o 21:12

migiem na biblionetkę Obrazek

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 29 września 2009, o 00:18

Pomyślałam, porozmawiałam i przeniosłam Obrazek



Miło mi, że się podobało Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6172
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Babolandia
Ulubiona autorka/autor: wiele ich jest ...

Post przez Renata7 » 8 października 2009, o 17:00

Zaczęłam czytać Swatkę i jestem po jakiś 70 stronach . Świetna książka, wartka akcja i interesujący bohaterowie Obrazek Uwielbiam takie książki Obrazek

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 8 października 2009, o 17:19

Na kolejnych 70 stronach jest równie dobrze Obrazek To jedna z ostatnich książek przy ktorych miałam jakieś czytelniczo romantyczne odruchy Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 8026
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: doncaster

Post przez gmosia » 8 października 2009, o 18:00

mnie zainteresowaly siostry Obrazek jadziowe to-to, albo chc zabawne?

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 8 października 2009, o 18:46

Siostry nie są ani odrobinę jadziowe Obrazek ale czytaj, bo fajne Obrazek

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 8 października 2009, o 19:32

Ano nie są, ale są fajne. Zabawne raczej nie, ale za to mają w sobie odrobinkę pikanterii Obrazek . Odrobinkę więcej niż inne Becnel. Hmm, przynajmniej jak dla mnie. Obrazek



A do tej <span style="font-style: italic">Swatki</span> to jeszcze chciałam powiedzieć, że ten Hawke po przejściach jest mrrrrr. To znaczy całkiem niezły Obrazek Nie mam zbyt wielkiego literackiego doświadczenia (innego tyż Obrazek ) z takimi typami, a ten całkiem, całkiem i wiarygodny i przekonujący dla płci pięknej mi się wydawał.

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 8 października 2009, o 19:40

Nie tylko dla Ciebie, dla mnie bardzo mocno odcinały się od reszty twórczości tej pani Obrazek , zapewne z powodu tej "odrobiny pikanterii". Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do B

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości