Rozmary to tragedia. Ja mam teoretycznie między 38 a 40. Co ciekawe mieszczę się w bluzki o rozmiarze 36 (mam kilka i wcale nie są obcisłe), mam też spodnie rozmiar 44 i są dość ciasne, przy czym spokojnie mieszczę się w dżinsy 28
. Rozmiary powinny być wspólne dla całej Europy. Teraz kupując ciucha norweskiego, włoskiego, albo irlandzkiego nigdy nie jestem pewna czy to będzie na mnie pasować i zawsze muszę mierzyć. Masakra. Nawet w Polsce zdarzają się potworne różnice. KJażdy producent ma własne wyobrażenie o rozmiarze.