Ja też czytałam Miłość o smaku wina, odczucia mam mieszane
Z jednej strony mnie osobiście ta książka nie podobała się jakoś wielce, bo ja po prostu takiego stylu nie lubię za bardzo. Taka chicklitowa biegunka słowna, że tak brzydko się wyrażę. Z drugiej jednak strony, autorka przejawia potencjał i lektury nie zakończyłam przerażona jak kasiek
Teraz, znając rudego kota Rudnickiej, mogę powiedzieć, że porównując te książki, w wielu punktach wygrywa Kochańska - przede wszystkim dlatego, że ona dziwne wydarzenia jednak lepiej argumentuje, a Rudnicka wszystkie niedociągnięcia chciałaby wyjaśnić tym, że Ulka taka zwariowana jest. W obu książkach bohaterka wprowadza się do domu mrukliwego typa. Wersja Kochańskiej (inwestowanie w winnicę) jest może nie do końca wiarygodna, ale kupuję to, wersja Rudnickiej - kompletnie z księżyca.
Tyle ode mnie