przez mirkas1 » 20 sierpnia 2009, o 11:39
Uniwersytet Łódzki, polonistyka, egzamin, profesor O.:
Koleżanka wchodzi i tak trzasnęła drzwiami, że spadł krzyż z Jezusem
wiszący nad nimi. Podniosła go, pocałowała i dostała od ręki 5. Wychodzi z sali i oczywiście opowiada o tym. Po niej wchodzi koleś i trzaska tymi drzwiami najmocniej jak się da i nic. Patrzy do góry, a profesor do niego z owym krzyżem w ręku:
- Tego pan szuka
Politechnika Śląska, Architektura ( 25 lat temu, studia mojego ojca).
Termin zerowy z jakiegoś przedmiotu. Prof. przepytuje ustnie 3 studentów
w swoim gabinecie. Padł zestaw pytań, wszyscy odpowiadali w sposób nie do końca zadowalający profesora, więc ten chcąc dać im szansę na wyższą ocenę, pyta:
Profesor: "Czy ktoś z was coś jeszcze umie?"
Łojciec: "Ja potrafię ruszać uszami" - no i pokazał.
Profesor: "Ok, może być, 4"
Fizyka. Czerwiec, 35 stopni na dworze, chyba z 50 w sali.
Profesor przed egzaminem dostał "prezencik" i gazetkę aby nazbyt się nie
wychylał. Na sali ściąganie na całego. Nagle profesor wstaje. Szum kartek i "ściąg".
A profesor na to:
- Spokojnie idę tylko otworzyć okno...
Chwila rodzinnej zadumy. Pierwszy listopada - rodzina dalsza
i bliższa spotyka się nad grobem umiłowanego krewnego. Trzyletni
siostrzeniec Szymonek z nabożeństwem obserwuje zapalanie zniczy, po czym teatralnym szeptem zapytuje najbliżej zebranych:
- A kiedy będzie tort?
Podszedł wilk do domku trzeciej świnki, chuchnął, dmuchnął, domek się
zawalił,
cegły się świnkom na łeb sypnęły.
- Wilk - pomyślały świnki.
- Mołdawscy budowlańcy - pomyślał wilk.
Przychodzi gość do sklepu i mówi:
- Proszę karmę dla psów, kotów, chomików, żółwi, węży, papug,
królików...
- Ma pan tyle zwierzaków w domu?
- Mam jedno, ale za cholerę nie wiem, co to.
Facet dostał na urodziny papugę.
Od początku, kiedy tylko wniósł klatkę do domu i zdjął z niej zasłonę,
zorientował się, że miała okropny nawyk przeklinania, rzucała mięchem co
drugie słowo.
Cóż było zrobić - wyrzucić żal, zawsze to jakiś towarzysz, zresztą
prezent.
Przez szereg długich dni starał się walczyć ze słownictwem papugi. Mówił
do niej miłe słowa, puszczał łagodną, klasyczną muzykę, robił wszystko,
żeby dać papudze dobry przykład... słowem pełna poświęceń terapia. Na próżno.
Pewnego dnia, kiedy papuga wstała lewą nogą i była wyjątkowo
niegrzeczna, opryskliwa i obrażała go na każdym kroku, coś w nim pękło. Zaczął krzyczeć, ale papuga darła się głośniej. Potrząsnął nią i nie dość, że zbluzgała go tak, że wiązanki nie powstydziłby się marynarz pływający na transatlantykach, to jeszcze dostał parę razy dziobem. W akcie desperacji wrzucił ptaka do zamrażarki, zatrzasnął drzwi, oparł się o nie i zsunął w dół. Papuga rzuciła się kilka razy o ściany zamrażarki, facet usłyszał przytłumiony bełkot i nagle wszystko ucichło.
Facet ochłonął trochę, naszły go wyrzuty sumienia więc otworzył szybko
drzwi zamrażarki. Papuga w milczeniu weszła na jego wyciągnięte ramię
powiedziała:
- Najmocniej przepraszam, że uraziłam pana moim słownictwem i
zachowaniem, proszę o przebaczenie - dołożę wszelkich starań, aby się poprawić i nie dopuścić do podobnych scen w przyszłości.
Facet tego się nie spodziewał - taka nagła zmiana była co najmniej
szokująca - już otwierał usta chcąc zapytać co spowodowało tak radykalną zmianę, kiedy odezwała się papuga:
- Mogę zapytać co zrobił kurczak?
Wprowadzono możliwość płacenia komórką za przejazd na trasie
Pruszków-Wołomin.
Cena za jeden przejazd: 1 komórka.
Szef do pracownika:
- Mam dla ciebie zadanie.
- Słucham ?
- Wejdź na stronę praca.pl ...
- Wszedłem
- A teraz szukaj sobie nowej pracy.
- Hallo? Czy to seks na telefon?
- Oh... tak... mój miły!!! Już rozpinam bluzkę, zdejmuję spódnicę,
biustonosz
też zaraz....
- Tu policja obyczajowa!
- No spokojnie, już się ubieram...
Było sobie dwóch braci. Jeden wyjechał do Ameryki i został muzykiem,
drugi do
Izraela i otworzył kiosk z gazetami. Prowadzi sobie ten swój geszeft,
pewnego
dnia rozkłada gazety, a tu, na pierwszej stronie, zdjęcie jego brata za
kratkami! Nie namyślając się wiele spakował manele i leci do Ameryki, z
lotniska prosto do domu brata, dzwoni... a tu mu otwiera brat we własnej
osobie!
- To ty nie w więzieniu?!
- Jak to w więzieniu?
- No patrz na ta fotka...
- Mosze, ja jestem harfistą, między fotografem a mną był instrument.
- Instrument strument, a czemu ty masz twarz taką zatroskaną, a?
- Mosze, jak ja mam się śmiać jak akurat graliśmy Beethovena?
- Ty, czemu Jurij ma takie branie u kobiet, ledwo koło której w knajpie
siądzie
już ją ma. To kobiety na jego duży wzrost lecą?
- On wcale nie jest wysoki. On siada na portfelu