przez Patitih » 19 czerwca 2009, o 10:39
Okej, wstyd się przyznać, ale wczoraj obejrzałam P.S. I love you (nie tego się "wstydam") tylko mojej reakcji.
Mało jaki film mnie rozbraja, ale ten w całości obejrzałam z kluchą w gardle i tysiącem zasmarkanych chusteczek.
Nie wiem, na ogół nie daję się ponieść takim emocjom, więc zrzucam to na krab ścieżki dźwiękowej, do której mam lekką słabość, która może nie jest super romantyczna czy nastrojowa, ale jest z pochodzenia irlandzka i mi to wystarczy.