Teraz jest 10 października 2024, o 20:27

Irytuje nas...

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 21 maja 2009, o 16:11

a ja lubię stare panny u Heyer Obrazek a gdzieżby indziej Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 9 sierpnia 2009, o 01:41

Myślę, że to będzie odpowiedni temat Obrazek



Czemu przesłanie cudownych zapłodnień jest dla mnie niefajne?



Bo przy którymś z kolei romansie, gdzie niby bezpłodna bohaterka rodzi w końcu gromadkę dzieci (ewentualnie bezpłodny bohater zapładnia wielokrotnie swoją nową, ukochaną żonę), schemat jest jasny. Ktoś może się wydawać bezpłodny, ale jak odnajdzie swoją prawdziwą miłość, to dzieci dostanie tyle, co Abraham i Sara Obrazek Czyli płodność - wielka nieskończona miłość i idealne dopasowanie, niepłodność - związek niewypał.

To jest oczywiście najczęstsze (BARDZO częste) w historykach, bo tam najłatwiej taką domniemaną bezpłodność wprowadzić. I nie wiem, czemu akurat ten schemat mnie tak irytuje, skoro jest ich w romansach tak wiele, ale ten wydaje mi się wyjątkowo głupi, może ze względu na realność problemu dla wielu osób. Domyślam się, że takie happy endy mają być właśnie tym, happy endem, a nie mają dołować pechowych biologicznie czytelniczek, ale jakoś mi to leży na żołądku Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 9 sierpnia 2009, o 01:46

trzy razy tak Obrazek

całkiem poważnie jako osoba z pewnymi doświadczeniami w tym względzie powiem że czytelniczkę może to solidnie wkurzyć a romans czyta się na ogół w celu zrelaksowania się, nie? Obrazek

ale cóż, wynika to niestety z tego że w naszym najlepszym ze światów każda niemoc traktuję się jako dowód wybrakowania jednostki- a ta jest już ukoronowaniem braków Obrazek



a co powiesz na dzieło <span style="font-style: italic">Madonna jak ty i ja</span>? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 9 sierpnia 2009, o 01:49

Ja doświadczeń nie mam, a cudowne zapłodnienia uwierają mnie i tak...



A dzieła nie znam, niestety Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 9 sierpnia 2009, o 01:53

może i dobrze- dzieło traktuje o niepokalanym poczęciu na skutek impulsu elektrycznego a jak Obrazek Barbara Wood tez potrafi Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28612
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 9 sierpnia 2009, o 01:54

hm, ale i różnie się problem w romansach rozkłada zależnie od płci strony bezpłodnej... Obrazek



ale rozumiem. i faktycznie może to być irytujące.



ale ale: się dotąd na wprost opisane leczenie niepłodności nie natknęłam... może nie trafiłam... więc może zarazem jest to jakiś pogmatwany ogólnie sposób na ominięcie zagadnienia na wszelki wypadek...? aby się światopoglądy nie starły za mocno?



a co to za dzieło?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 9 sierpnia 2009, o 01:57

No wiesz, w historykach to zazwyczaj okazuje się po prostu, że to nie nasza bohaterka była bezpłodna, tylko jej pierwszy mąż - dlatego tam to jest takie proste, badań nie było, a winę zwalano z automatu na kobietę.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 9 sierpnia 2009, o 01:58

straszliwe Obrazek



ano jak się rozkłada- pojaśnij - on fajnie bo może bezkarnie pofika a spadkobierca i tak się znajdzie, a ona do niczego bo co to za baba co jej jajniki nie działają? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28612
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 9 sierpnia 2009, o 02:01

praktyczne podejście szalenie Obrazek



ale przyznam, że mnie ciut bardziej irytuje jeden z kanonicznych rozwiązań we współczesnych: facet jest przekonany, że jest bezpłodny i oto nagle zapładnia swą wybrankę... hm, zwykle niezamierzenie... brrr... strach pomysleć czy aby na pewno tylką ją, skoro przy okazji zwykle podkreślone jest bogate i różnorodne doświadczenie tegoż bohatera Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 9 sierpnia 2009, o 14:09

Czytałam coś Barbary Delinsky - z Reader 's Digest były trzy jej książki streszczone w jednym tomie, w tytule coś chyba z sąsiadką było, bohaterka była bezpłodna, ale nie wiadomo było dlaczego, bo wszystko miała w porządku, starali się z mężem od kilku lat, uprawiali seks w określonych pozycjach, w określonych godzinach, w określonych dniach, brała leki itd., w końcu zdecydowali się na in vitro, ale też się nie udało, zdecydowali się zrobić sobie przerwę od klinicznego podejścia do seksu i zaszłą kiedy pierwszy raz od niepamiętnych czasów uprawiali seks spontanicznie.



Czytałam też kiedyś coś Wood właśnie, co okazało się, że bohaterka ma coś z jajowodami, ale tam to chyba została bezpłodna...

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 9 sierpnia 2009, o 14:33

znam przykład na to w realu i ten rzeczywiście oddał dwa celne strzały Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 9 sierpnia 2009, o 19:30

Ups Obrazek Ale w romansie jego plemniki by się ożywiły dopiero w pobliżu Tej Jedynej Obrazek



Opisów leczenia bezpłodności też w romansach nie kojarzę, ale zdarza się czasem, że para długo czeka, no Eve i Aidan u Balogh (co jest o tyle dziwne, że w samej ich książce nie było wcale mowy o problemach tego typu). No i, choć nie czytałam, to jeszcze tak jest chyba z Francescą u Quinn?

Avatar użytkownika
 
Posty: 28612
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 9 sierpnia 2009, o 20:52

a weź przestań, właśnie ze względu na przypadki z reala wkurza mnie to w romansach niebotycznie Obrazek



hm, w paru romansach współczesnych kojarzę opowieści o małżeństwach, które w efekcie nieudanych zabiegów zwykle szły w adopcję...

a intensywne kuracje (nieudane) to zwykle złe wspomnienia bohaterki z poprzedniego, nieudanego związku... przy podkreślaniu, że parcie na dziecko okazywało się tylko objawem beznadziejności eksa Obrazek



a przy okazji: a Eve i Aidan mieli jakieś dzieci poza przysposobionymi?

bo w ogóle nie kojarzę... ale mogło mi umknąć Obrazek

i przyznam, że mi się ta tendencja w całym cyklu podobała... zresztą pewnie mogłą sobie na to balogh pozwolić kosztem Wulfrica, gdzie jednak mimo teoretycznie słabych szans dziedzic w epilogu się pojawił Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1030
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Września

Post przez monia204 » 9 sierpnia 2009, o 22:26

nie lubię jak wraz z rozwojem akcji bohaterowi nagle zmieniają swój charakter o 180 stopni....ja rozumiem że można się zmienić, ale nigdy nie całkowicie, a często zwłaszcza faceci tracą gdzieś swój charakter Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 9 sierpnia 2009, o 22:44

Umknęło ci Obrazek Mieli córkę, Hannah jej było. Po raz pierwszy wspomniana jest chyba w Slightly Dangerous. Ciekawe, czy takie przeciąganie pojawienia się potomstwa było zamierzone, czy też w ogóle nie miało go być, tylko Balogh uległa naciskom (fanek na przykład).

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 10 sierpnia 2009, o 01:16

jest ale Quinn nie wytrzymała i dorobiła im dwoje dzieci w drugim epilogu- okazało się że Francesca za bardzo się stresowała i jajka pewnie nie pękały Obrazek

jedyne czemu nie mam jej za złe Quinn nie Francesce Obrazek to wiarygodne oddanie stanu ducha bohaterki - w sam raz do współczesnego romansu Obrazek



a nie sądzicie że to nie fair czepiać się cudownych rozmnożeń w romansie- to tak jakby się czepiać że ONI są tacy piękni, bogaci i zawsze potrafią jednym rzutem oka określić rozmiar Obrazek ja nie potrafię nawet określić ile to jest pół metra a ten bach! i cała garderoba łącznie z majtkami których teoretycznie nie powinno być bo to historyk Obrazek



to mnie właśnie irytuje!!! Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 10 sierpnia 2009, o 01:27

Ja kiedyś na matematyce w podstawówce pokazując metr pomyliłam się tylko 5 cm Obrazek



Ale irytuje Cię, że potrafią określić każdy rozmiar, nawet ile ma bohaterka po zdjęciu gorsetu, czy to, że są majtki choć nie powinny? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 10 sierpnia 2009, o 01:38

Heh, na takie zdejmowanie miary na oko mogę sobie jedynie prychnąć z politowaniem, gdyż są ewidentną głupotą Obrazek Choć dobrze byłoby mieć taki egzemplarz, zakupy ubraniowe zajmowałyby znacznie mniej czasu Obrazek Bo tak to zazwyczaj biorę do przymierzalni po dwa egzemplarze tego samego ciucha Obrazek



Krótko mówiąc, jednak cudowne rozmnożenia bardziej mnie irytują Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 10 sierpnia 2009, o 01:45

Cudowne rozmnożenia, jak to biblijnie brzmi Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 10 sierpnia 2009, o 02:00

nie ze majtki ale że tak wszystko wie!!! bo ja do przymierzalni to biorę cholera od 36 do 42 psiamać Obrazek ja gówno wiem a co dopiero jakiś chłop!!!

a cudowne rozmnożenia głupotą nie są? czy irytuje cię sam fakt że

Prawdziwa miłość = Robienie dzieci Obrazek



pi.es:

nie mieli chyba jeszcze u Coulter Ryder i Sophie - tylko nabrane cudzych Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 10 sierpnia 2009, o 02:08

Robienie dzieci i dzieci w ogóle absolutnie mnie nie irytują Obrazek



Cudowne rozmnożenia są głupie, a jakże, ale jest to głupota z innej półki nieco, cięższy kaliber moim zdaniem.



A te rozmiary są głupie... no, one są goopie, jakby Obrazek Jak miętowy oddech o poranku i inne takie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 10 sierpnia 2009, o 02:11

i jakie jakie bo mam straaaszna ochotę na listę Obrazek zróbmy listę, zróbmy!!! Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 10 sierpnia 2009, o 02:13

Pomyślę o tym jutro Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 10 sierpnia 2009, o 02:14

dopiero we wtorek? eee Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 10 sierpnia 2009, o 02:21

A jaką listę, bo coś mi chyba umknęło?

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości