Teraz jest 24 listopada 2024, o 05:23

Aktualnie w kinie

Romantyczne – ale nie tylko – opowieści filmowe, serialowe i teatralne
Od filmów kostiumowych po azjatyckie dramy
Na co czekamy, co polecamy, co odradzamy...


Halloween przed ekranem: nasza klasyka
Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 31 lipca 2009, o 15:02

<span style="font-size: 18px; line-height: normal">Na co do kina?</span>



Ten weekend będzie iście wakacyjny. Wizyta w kinie z pewnością nas rozweseli, jeśli pogoda nie dopisze.



Nawet jeśli będzie ładnie, to wieczór można zakończyć komedią, która usatysfakcjonuje i dziewczynę i faceta - <span style="font-weight: bold">"Stary, kocham cię"</span>. Całą rodzina może zobaczyć <span style="font-weight: bold">"Prawdziwą historię kota w butach"</span>, a tym, którym nie udało się w tym roku wyjechać na wakacje, polecamy filmowy przewodnik po Grecji na przyszły rok - <span style="font-weight: bold">"Moja wielka grecka wycieczka"</span>. Można też sentymentalnie wrócić do szalonych czasów "dzieci kwiatów" i poczuć prawdziwą wakacyjną wolność z <span style="font-weight: bold">"Hair"</span>.



Obrazek

W kinie w tym sezonie nastąpił hippisowski renesans. Ang Lee nakręcił film fabularny o legendarnym festiwalu Woodstock, Interia.pl uczestniczyła w wydaniu zremasterowanej wersji dokumentu o Woodstock na DVD, a teraz do kin wchodzi słynny musical Milosa Formana z 1979 roku.



Jego bohaterem jest młody "everyman" -zwyczajnym porządny chłopak, który z poczucia obowiązku postanawia zaciągnąć się do jednostki wojskowej, by jechać na wojnę w Wietnamie. Na swojej drodze spotyka grupę wykolejonych hipisów i nie jest w stanie oprzeć się ich radości życia, wolności i energii. Zakochuje się w jednej z wyzwolonych hipisek, i dzięki poświęceniu kolegi - pacyfisty oraz zbiegowi okoliczności, udaje mu się uniknąć wyjazdu na wojnę. Cały film jest utrzymany w konwencji rock-opery.







Nie tylko tytułem nawiązuje do "Mojego Wielkiego Greckiego Wesela" - w obu filmach wystąpiła ta sama wiodąca aktorka (Nia Vardalos) i mają podobny klimat. To opowieść o kobiecie, której życie zawaliło się na głowę i postanowiła zacząć wszystko od nowa wyjeżdżając do Grecji. Tam jako przewodnik turystyczny użera się z tępymi amerykańskimi turystami i z upartymi Grekami, którzy celowo udają, że nie znają angielskiego. Z czasem zaczyna nawiązywać nić porozumienia z szalonym kierowcą autobusu (każdy, kto był w Grecji z uśmiechem doceni realizm, z jakim przedstawiono greckich "mistrzów kierownicy"). Niby film tak zachęcający, że już chce się iść go zobaczyć?jednak z drugiej strony może on raczej wywołać w widzach rozgoryczenie i frustrację: "Dlaczego ja jeszcze jestem w kinie, a nie tam!?"





Słowami samego reżysera: "Kiedy obejrzymy go z dziewczyną, pewnie powie: Wybrałeś bardzo uczuciowy film. Sporo o tobie mówi.". Jakkolwiek w żadnym wypadku nie jest to film "dziewczyński". Po prostu i wilk syty i owca cała: śmiesznie, rubasznie i romantycznie zarazem. Fabuła jest dość oryginalna jak na komedię romantyczną: tym razem akcja nie rozgrywa się wokół relacji damsko-męskiej (główny bohater tworzy ze swoją idealną narzeczoną idealny związek), lecz męsko-męskiej.



Kiedy Peter zaczyna planować ślub z wymarzoną dziewczyną okazuje się, że do pełni szczęścia brakuje mu?drużby. Zawsze był spokojny, poważny, i przedkładał towarzystwo płci pięknej nad chamskich facetów. Teraz zaczyna desperackie poszukiwania prawdziwego przyjaciela. Po kilku zabawnych przygodach spotyka go wreszcie w postaci swojego całkowitego przeciwieństwa - Sydney jest wyjątkowo niezależny, szczery do granic wytrzymałości i całkowicie, bezczelnie bezobciachowy. W końcu Peter będzie musiał dokonać trudnego wyboru między miłością a przyjaźnią swojego życia.





Obrazek

Bajka nie tylko dla dzieci. Szerokie grono fanów "Shreka" może już rezerwować bilety, bo ta animacja na pewno ich nie rozczaruje! Wyreżyserowana przez członka Academie Francaise Jerome 'a Deschampsa spełni też wysoko wyśrubowane wymagania intelektualne. Może i nie jest to historia "prawdziwa", ale z pewnością "mistrzowska".



Tytułowy bohater należy do tej samej kociej rasy co Garfield - oddałby życie nie tyle za swojego pana, co za łakomy kąsek. Kłamie, leni się i jest bezczelny, ale jego właściciel Piotruś może na niego liczyć w trudnej sytuacji. Syn młynarza Piotruś jest zakochany w księżniczce Marysi o ambicjach śpiewaczki operowej. Żeby ją zdobyć musi przebrnąć przez podstępne sztuczki niegodziwego szambelana.



Film jest świetnym polem do popisu dla plejady aktorów dubbingowych - w polskiej wersji usłyszymy m.in. Borysa Szyca, Tomasza Karolaka, Cezarego Pazurę, Rafała Bryndala i Marię Peszek.

Avatar użytkownika
 
Posty: 880
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Lena 872 » 31 lipca 2009, o 15:13

na kota w butach oczywiście idziemy Obrazek /słodziutki jest

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 31 lipca 2009, o 16:18

Mam wrażenie, że zrobili oddzielną bajkę dla kota ze Shreka Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 880
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Lena 872 » 2 sierpnia 2009, o 23:53

a co, może mu się nie należy ?? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 3 sierpnia 2009, o 01:49

należy, zwłaszcza za to:



Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 3 sierpnia 2009, o 13:44

należy mu się,slodki jest Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 5 sierpnia 2009, o 21:58

Moim zdaniem szóstka gorsza niż piątka Obrazek Ja co prawda lubię piątkę, więc może nie jestem wiarygodna Obrazek Ale moja koleżanka ma do Zakonu stosunek neutralny, a z Księcia wyszła zdegustowana Obrazek



Powaliła mnie scena Harry + Ginny + sznurówka Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2312
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Terry Pratchett, Janet Evanovich

Post przez Asieńka » 5 sierpnia 2009, o 22:38

Szósta część mnie rozczarowała. Okroili ją niemiłosiernie, i jeszcze próbowali zrobić romansidło tam gdzie nie trzeba (popieram tutaj opinię Agaton). Wychodząc z kina miałam uczucie niedosytu i doszłam do wniosku, że mogli zrobić z tego dwa, ale za to bardziej szczegółowe filmy zamiast tego jednego, w którym dzieje się tyle, że aż chce się spać.

Tyle ode mnie, fanki Pottera Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 6 sierpnia 2009, o 00:09

Czyli chyba zrezygnuję z kina i poczekam, aż będą grali w TVNie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 6 sierpnia 2009, o 15:59

Najlepsza była moja koleżanka, która stwierdziła w kilka momentach "ale to się chyba komuś śni" Obrazek



Otóż nie, nic się nikomu nie śniło Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2254
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: From Dragonworld
Ulubiona autorka/autor: Linda Howard (niezmiennie)

Post przez Smoczyca » 6 sierpnia 2009, o 21:44

Kot w butach jest debeściarski Obrazek Love him! I to oczywiście Kot w Butach ze Shreka Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 7 sierpnia 2009, o 14:07

<span style="font-size: 18px; line-height: normal">Na co iść do kina?</span>



W tym tygodniu w kinach debiutują: kameralny czeski komediodramat Małe sekrety, rock&rollowy debiut Madonny Mądrość i seks, komedia Kac Vegas oraz naszpikowany efektami specjalnymi film akcji G.I. Joe: Czas kobry.



<span style="font-weight: bold">Małe sekrety </span>



Czeska, słodko-gorzka kameralna komedia o rodzinie. Koncentruje się na dylematach i skrywanych emocjach i lękach trzech kobiet: sióstr Zuzanny i Ilony oraz ich matki Milady.



Kobiety spotykają się z okazji pogrzebu ojca Zuzanny i Ilony. Ich babcia, matka zmarłego uparła się, że chce rozsypać prochy syna na Słowacji. Niezbyt zachwycone pomysłem rodzinnej wycieczki kobiety jadą w góry i ta smutna okoliczność stanie się dla nich impulsem do refleksji nad dotychczasowym życiem.Zuzanna chce odejść od męża, którego zdradza z malarzem abstrakcjonistą. Ciężarna Ilona, która ma już jedno niegrzeczne dziecko, przechodzi załamanie, czuje się nieatrakcyjna ("jak wypchany indyk") i zaniedbana. Ich matka wierzy, że zmarły mąż zostawia jej w domu liściki - boi się samotności, tego że jest niepotrzebna i niechciana. Autorką filmu jest Alice Nellis, wystąpili w nim uznani czescy aktorzy, m.in. Jirzi Machaczek i Anna Geislerova. W pewnym sensie to kino drogi, duchowej drogi w głąb siebie. Bohaterowie - rodzina - na nowo zaczynają się poznawać, oczyszczając swoje stosunki z tajemnic przeszłości.



<span style="font-weight: bold">Mądrość i seks</span>



To reżyserski debiut piosenkarki, która wielokrotnie (z marnym skutkiem) próbowała swych sił w filmie jako aktorka. Czy z reżyserią Madonna poradziła sobie lepiej? Madonna i kino niszowe? Madonna i kultura alternatywna? Madonna i seks?



To akurat zrozumiałe i oczywiste, ale w swoim pierwszym autorskim filmie królowa popu pokazuje coś więcej niż tylko erotyzm. Poza seksem, jest też w tej opowieści mądrość, błyskotliwe dialogi i budzący sympatię inteligentni - mimo, iż trochę pomyleni - bohaterowie.



Film przedstawia kameralną historię trójki przyjaciół i skupia się na ich nieco neurotycznych postaciach. Bohater opowieści to A.K. - dziwny facet z wielkimi wąsami, grający w zespole punk-rockowym, który musi dorabiać jako męska prostytutka, spełniająca dzikie fantazje bogatych mężczyzn. Swojej ukochanej - baletnicy Holly - mężczyzna również doradza wejście w biznes erotyczny. Ich przyjaciółka Juliette - wrażliwa lekomanka - chce ratować świat, ale nie daje sobie rady z ratowaniem własnego życia. Madonna - opowiadając o pomyśle na film - przyznała, że każda z postaci stanowi jakąś część jej własnej osobowości.



Na pierwszy plan wysuwa się A.K. grany przez Eugene Hutza. Hutz prywatnie naprawdę jest liderem zespołu Gogol-Bordello, i w filmie wykorzystano jego piosenki, którymi Madonna była zachwycona. Hutz pochodzi z ukraińsko-rosyjsko-cygańskiej rodziny, po wybuchu elektrowni w Czarnobylu uciekł z Ukrainy i m.in. przez Polskę dostał się do Stanów Zjednoczonych. Jego nietuzinkowa osobowość w dużej mierze "robi" ten film.



<span style="font-weight: bold">Kac Vegas</span>



To najbardziej oczekiwana komedia roku. Najśmieszniejsza, najbardziej nieprzewidywalna, być może... najbardziej kasowa.



Reżyserem filmu jest Todd Phillips, twórca takich klasyków gatunku "męskiej komedii", jak "Niezaliczona" i "Ostra jazda". Pierwszą gwarancję dobrej zabawy stanowi miejsce akcji - Las Vegas. Tam nic nie jest normalne i nudne. Drugą - okoliczności akcji - wieczór kawalerski, kiedy to zazwyczaj "pan młody" i przyjaciele balangują na całego w obliczu zbliżającego się kresu wolności. Jakby tego było mało, główni bohaterowie, kumple pana młodego, zupełnie się od siebie różnią - każdy jest rozbrajająco zabawny na swój sposób. Jest zahukany dentysta - pantoflarz Stu, który traci przedni ząb, trochę niezrównoważony, ale bardzo sympatyczny luzacki "outsider" Alan i Phil, który stara się zachować zimną krew i jakoś uporządkować kompletny chaos panujący wokół. To wszyscy główni bohaterowie wieczoru kawalerskiego, ale... gdzie jest gdzie pan młody?



To pytanie gorączkowo zadają sobie trzej mężczyźni, gdy kompletnie skacowani budzą się rano w totalnie zdemolowanym pokoju w luksusowym Ceasar 'a Tysona (w tej roli Mike Tyson), odkrywają, że wzięli ślub, znajdują w pokoju niemowlaka, trafiają na posterunek policji, biegają po hotelu z tygrysem... I to nie koniec zabawnych sytuacji.



<span style="font-weight: bold">G.I. Joe: Czas Kobry </span>



Naszpikowany najnowszymi efektami specjalnymi film Stephena Sommersa powstał w oparciu o popularne od lat 60. XX wieku w Ameryce figurki nieustraszonych żołnierzy do zadań specjalnych. Lalki przeznaczone raczej dla chłopców od zawsze były wyposażone w najnowocześniejsze gadżety wojskowe, zwłaszcza dokładne repliki broni. W 1985 roku stworzono serial kreskówkowy przedstawiający przygody bohaterów z figurek . Przez wiele lat wydawano też komiksy z ich udziałem.



W filmie "G.I. JOE: Czas kobry" pojawiają się m.in. Ripcord- strzelec wyborowy i specjalista od broni, Snake Eyes - wojownik ninja uzbrojony w miecze Katana i pistolet Glocka, Scarlett - mistrzyni sztuk walki posługująca się kuszą, Breaker - specjalista od łamania kodów, Heavy Duty- ekspert od broni, dowodzący jednostką General Hawk, Courtney "Cover Girl" Kreiger - była modelka, asystentka generała Hawka i oczywiście Duke - obdarzony olbrzymią odwagą weteran walki: ucieleśnienie przywódcy i żołnierza.



Elitarna jednostka wojskowa znana jako G.I. JOE przemierza góry Azji Środkowej, pustynie Egiptu, zatłoczone ulice Paryża, a nawet lodową pokrywę Bieguna Północnego, aby unieszkodliwić podstępnego handlarza bronią DESTRO, stawić czoła rosnącemu zagrożeniu ze strony tajemniczej organizacji KOBRA i powstrzymać ją od pogrążenia świata w chaosie. Wykonując swoje zadanie, G.I. JOE posługują się technologiami szpiegowskimi i sprzętem wojskowym najnowszej generacji. Posiadają między innymi: skafandry przyspieszające, płynną zbroję i kamuflaż, który sprawia, że jest się niewidocznym w każdym otoczeniu.

Avatar użytkownika
 
Posty: 1379
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Patitih » 7 sierpnia 2009, o 15:20

kojarzy mi się G.I. Jane z Demi Moore

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 7 sierpnia 2009, o 17:47

Bo to męski odpowiednik tamtego filmu Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 7 sierpnia 2009, o 23:11

Hmm. Ja ogółem za HPiZK nie przepadam szczególnie.

W moim odczuciu oba te filmy ("Zakon" i "Książę") były cienkie, jednak "Książę" wypadł nieco lepiej. Nie wiem z czego to wynika, bo faktycznie, relacje pomiędzy bohaterami doprowadzały mnie do płaczu... A młodzieżowe romanse wywoływały naprzemienny śmiech i mdłości. Chyba moja sympatia do szóstej części przygód Harry 'ego (Książki, oczywiście. Na dodatek pomijając całkowicie jakiekolwiek romansowe wątki.) przeważyła na tej opinii. Skłaniam się ku refleksji, iż dobitnie manifestowany bunt Pottera i wydumana scena pocałunku z Cho Chang w piątej części drażniły mnie tak bardzo, iż wiele innych rzeczy uznałabym za lepsze. Ot, tak.





Poza tym "Kac Vegas" jest ponoć w miarę znośny, chociaż trzeba się nastawić na to, że przynajmniej część żartów nie należy do kategorii "wysokich lotów".

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 7 sierpnia 2009, o 23:23

Ale wybitnie manifestowany w filmie bunt Harry 'm gonna takie it out on people I like!" http://www.youtube.com/watch?v=xD-Huwlg2kY



Zakon Feniksa jako książka był moim zdaniem najsłabszą częścią, , ale jeśli chodzi o filmy, to jednak ten Książę u mnie przegrywa Obrazek A zaczęło się źle dziać już w pierwszej scenie, barowe podrywy, aaaa.

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 7 sierpnia 2009, o 23:46

Doskonale zdaję sobie sprawę, że w książce bunt Harry 'ego rozsadzał kolejne strony (Cała seria czytana była kilkakrotnie, żeby nie było.). Chodzi o to, że HP5 podobał mi się najmniej ze wszystkich części jako książka, a jako film to już szczególnie. Ekranizacja szóstej części ma tego plusa, że powstawała na podstawie lepszej historii. Fakt, iż wyszło z tego "nie wiadomo co", ale dla mnie i tak lepsze to od filmu nr pięć. Nie lubię i już.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 7 sierpnia 2009, o 23:48

A dla mnie właśnie dlatego Książę ma minusa, bo powstał na podstawie lepszej książki - i ją zmarnował Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 7 sierpnia 2009, o 23:50

litości Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 14 sierpnia 2009, o 13:51

<span style="font-size: 18px; line-height: normal">Czas do kina. Co wybrać?</span>



W ten weekend na kinowych widzów czekają nowi czterej pancerni, czyli polska produkcja "Operacja Dunaj", animacja o superszpiegach "Załoga G" oraz remake kultowego horroru Wesa Cravena "Ostatni dom po lewej".



<span style="font-weight: bold">"Operacja Dunaj"</span>



Tłem filmu jest jeden z najmniej chlubnych odcinków historii Polski. 21 sierpnia 1968 roku, w wyniku presji Związku Radzieckiego obawiającego się rewolucji, wraz z innymi członkami Układu Warszawskiego, dokonaliśmy zbrojnej interwencji w Czechosłowacji. Podczas inwazji zaginęła "Biedroneczka" - wysłużony polski czołg. W te autentyczne wydarzenia wpisana zostaje historia czterech pancernych, którzy pomylili drogę i w efekcie utknęli na czeskiej prowincji. Dzięki temu mogą jednak skonfrontować wpajaną im propagandę z realnym stanem wydarzeń. Jednocześnie muszą zmierzyć się z niechęcią czeskich "towarzyszy" i urodą tamtejszych kobiet. "Mało jest pomysłów, które otwierałyby tyle możliwości" - twierdzi Jacek Głomb, opowiadając dlaczego zdecydował się robić film akurat o tamtych czasach.



"Mamy kawałek tragicznej historii XX wieku, mamy marzenie o wolności rozjechane gąsienicami na Placu Wacława w Pradze, mamy pacyfistyczną satyrę na wojnę w stylu Szwejka, mamy wreszcie pastisz przygodowego kina wojennego w stylu Czterech pancernych" - dodaje.



Filmem z góry mogą się zachwycać fani Petra Zelenki i takich komedii wojennych jak "C.K. Dezerterzy" czy "Jak rozpętałem II wojnę światową". Nad wysokim poziomem artystycznym filmu czuwał Jiri Menzel oraz plejada najlepszych polskich i czeskich aktorów. W filmie zobaczymy m.in. Tomasza Kota, Macieja Stuhra i Zbigniewa Zamachowskiego.



<span style="font-weight: bold">"Załoga G"</span>



To animowany film zrealizowany w 3D i wyprodukowany przez jednego z najważniejszych hollywoodzkich producentów, Jerry 'ego Bruckheimera. Wiele lat jego pracy świadczy o tym, że ma nosa do świetnych pomysłów. Chyba tym razem także się nie pomylił. Zaufał Hoytowi Yeatmanowi i wspólnie stworzyli oryginalną opowieść, w której losy świata leżą w... łapkach specjalnie wytresowanej grupy zwierzątek wojskowych.



Dowódcą "Załogi G" jest świnka morska Darwin. Pod jego dowództwem znajdują się: Walczak (odpowiada za transport, uzbrojenie i ekstremalne rozwiązania), Juarez (pełna wdzięku specjalistka sztuk walki), śledczy Plujka, pracujący w cyber wywiadzie Brylus oraz żółtodziób Kędzior. Ich misją jest pokonanie szalonego miliardera, który chce zawładnąć światem przy pomocy sprzętu AGD. Dzielne zwierzątka do dyspozycji mają najnowszą wojskową broń i gadżety. Utrzymują też stały kontakt z ludźmi przez specjalnie opracowany system Dr Kendalla.



Prawdziwym pomysłodawcą filmu był pięcioletni syn Yeatmana. A najdziwniejsze jest to, że opowieść "oparto" na faktach: wojsko amerykańskie wykorzystuje różne gatunki zwierząt do specjalnych zadań - delfiny wykrywają miny, a karaluchy świetnie przenoszą "pluskwy".



Wygląda na to, że gdzie Bond nie może, tam świnkę morską pośle.



<span style="font-weight: bold">"Ostatni dom po lewej"</span>



Oryginalny "Ostatni dom po lewej" Wes Craven nakręcił w 1972 roku. Teraz wspólnie z producentem Seanem Cunninghamem, kultowy twórca horrorów został mentorem młodego greckiego reżysera, Dennisa Iliadisa. Czuwał nad klimatem całości, mimo iż to Iliadis decydował o najważniejszych elementach.



Historia "Ostatniego domu" jak żadna inna zasługiwała na drugą wersję, z solidnym budżetem i profesjonalnym wykonaniem. Pierwsza pod względem techniki realizacji przypominała bowiem "Blair Witch Project" - Craven i inni twórcy byli jeszcze studentami, projekt powstawał spontanicznie i amatorsko. Mimo to świetna, trzymająca w napięciu historia obroniła się i otworzyła nowy rozdział w dziejach horroru.



Przewrotna fabuła opowiada o tym, jak mała dziewczynka zostaje porwana przez bandę psychopatów. Przestępcy przypadkowo ukrywają się w jedynym miejscu, w którym bohaterka może czuć się bezpiecznie. Gdy o wszystkim dowiadują się jej rodzice, robią dosłownie wszystko, by pomścić krzywdę wyrządzoną swemu dziecku. I tak łowca staje się zwierzyną...



W 1972 roku w wielu miejscach zakazano wyświetlania filmu ze względu na wyjątkowo brutalne sceny. Czy i druga wersja wzbudzi tyle kontrowersji i zyska tylu zagorzałych fanów?

Avatar użytkownika
 
Posty: 13118
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 20 sierpnia 2009, o 18:35

Kino letnie odfajkowane. "Prawdziwa historia kota w butach" do kitu. Szkoda kasy na to badziwie. "Narzeczony mimo woli" nawet zabawny. Podobała mi się scena, w której główna bohaterka [nie pamiętam już jak miała na imię] tańczyła w lesie przy ognisku z babunią swgo "narzeczonego". Ze śmiechu dostałam czkawki. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 sierpnia 2009, o 19:03

fajna scena... bo jak dla mnie jedyna scena z samą bohaterką Obrazek reszta filmu o Nim, o Nich, o Rodzicach itd Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 13118
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 20 sierpnia 2009, o 21:26

Aż zajrzałam na You Tube by przypomnieć sobie "Narzeczonego..."

http://www.youtube.com/watch?v=rZwrs6qXcJc&feature=fvst

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 21 sierpnia 2009, o 13:58

<span style="font-size: 18px; line-height: normal">Na co warto iść do kina?</span>



Już dziś na ekrany kin w Polsce wchodzi "Miłość na wybiegu" - najnowsza komedia romantyczna nawiązująca do klimatu "Diabeł ubiera się u Prady". Poza tym amerykańskie produkcje w gwiazdorskiej obsadzie - miejski thriller "Metro strachu" z Denzelem Washingtonem i Johnem Travoltą i dramat "Bez mojej zgody" z Cameron Diaz i Alekiem Baldwinem. A dla kinowych smakoszy najnowszy film Wima Wendersa "Spotkanie w Palermo".



<span style="font-weight: bold">"Miłość na wybiegu"</span>



Cóż, to taki film, że nie trzeba iść do kina, żeby wiedzieć, o czym jest, i jak się skończy - ale przecież nie o to chodzi. Twórcy zarzekali się, że bardzo chcieli wykrzesać coś więcej z opatrzonej już konwencji komedii romantycznej, ale przyznają, że było to trudne. Wszystkie tematy już wykorzystano, widza nie można właściwie niczym zaskoczyć. Można natomiast popracować nad wiarygodnością postaci, a przede wszystkim nad ich wyrazem, tak, żeby film "wzruszał".



Karolina Gorczyca, grająca główną postać, powiedziała, że podczas zdjęć cały czas miała przed oczami swoje ulubione "Notting Hill", reżyser Krzysztof Lang również wspomina o tym przeboju. Może więc jest szansa, że widzowie zostaną tak porwani, jak przy historii o skromnym księgarzu z Londynu.



W "Miłości na wybiegu" pochodząca z prowincji Julia zdąży oblać egzaminy na architekturę, zrobić karierę w świecie wielkiej mody i wyjechać na Maderę, podczas gdy jej ukochany cyniczny fotograf Kacper będzie wiecznie rozchwytywany przez szefową agencji modelek Marlenę i jej machiaweliczną koleżankę.



Ale ten film to przede wszystkim polska odpowiedź na "Diabeł ubiera się u Prady" i gratka dla "fashion victims". Niczym w "Pret-a-porter" Altmana, w filmie pojawią się znakomitości polskiego świata mody: Maciej Zień, Karolina Malinowska, Jaga Hupało zagrają samych siebie. Widzowie będą się mogli naprawdę poczuć jak za kulisami pokazów. Polski przemysł modowy musi chyba przygotować się na wzmożoną falę nastoletnich kandydatek na modelki!



<span style="font-weight: bold">"Metro strachu"</span>



Remake filmu z 1974 roku, adaptacja znanej powieści Johna Godeya. Film bardzo na czasie - antybohater, grany przez Johna Travoltę, to były makler giełdowy, który został skazany za malwersacje finansowe i w akcie zemsty porywa pełne metro i żąda po milionie dolarów okupu za każdego zakładnika. Ten zły do szpiku kości eks-finansista prowadzi psychologiczną grę ze zdegradowanym pracownikiem przedsiębiorstwa zarządzającego siecią metra, Garberem (w tej roli Denzel Washington). Garber musi unieszkodliwić szalonego porywacza. Stawia na nogi całe miasto, zdobywa pieniądze, których żąda Ryder, organizuje zakrojoną na gigantyczną skalę obławę, cały czas zadając sobie pytanie: jak Ryder zamierza uciec z metra?!



To pytanie oraz pistolet wymierzony w niewinnych pasażerów, którzy umrą, jeśli w ciągu godziny Ryder nie dostanie pieniędzy, trzyma widzów w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Twórcy szczególnie duży nacisk położyli na intelektualną walkę między Garberem a Ryderem, ich postaci mają niebanalną, złożoną osobowość. Do tego dochodzi świetna dla thrillera sceneria: z jednej strony osaczenie w tunelu pod ziemią, z drugiej napięcie w siedzibie wielkiej firmy z wysoko zaawansowanym technologicznie sprzętem.



Część zdjęć odbywała się w autentycznych, używanych korytarzach nowojorskiego metra, ekipa uzyskała też od NYC Transit pozwolenie na nagrywanie wewnątrz budynku firmy.



<span style="font-weight: bold">"Bez mojej zgody"</span>



Pozornie to zwykły rodzinny dramat, wzruszający, ale niezbyt istotny - historia rodziny, w której rodzice dokonują dramatycznego wyboru, i by ratować swoją chorą na białaczkę córkę Kate, decydują się na kolejne dziecko - Annę - której jedynym sensem istnienia ma być ratowanie starszej siostry.



Jednak to nie wszystko. Prawdziwym tematem tego filmu jest bardzo skomplikowana i niejednoznaczna problematyka etyki bioinżynierii i medycyny w ogóle. Pewnego dnia Anna, która czuje się jak "worek części zastępczych" dla Kate, postanawia wynająć prawnika, by walczyć z własnymi rodzicami o prawo do autonomicznego życia.



Film jest adaptacją bestsellerowej książki Jodi Picoult w gwiazdorskiej obsadzie - zobaczymy m.in. Cameron Diaz i Aleca Baldwina.



<span style="font-weight: bold">"Spotkanie w Palermo"</span>



Natchniony film Wima Wendersa, pierwszy od wielu lat tak intymny obraz niemieckiego reżysera. Fabuła może przywodzić na myśl "Lisbon Story" tego twórcy lub "Między słowami" Sophii Coppoli.



Znudzony dotychczasowym życiem i karierą fotograf (w tej roli Campino, wokalista niemieckiego zespołu punk-rockowego Die Toten Hosen) wyjeżdża na sesję zdjęciową do Palermo, które okazuje się przestrzenią metafizyczną - przeżywający kryzys wieku średniego bohater spotyka się oko w oko ze śmiercią (Dennis Hopper) i poznaje tajemnicę miłości (Giovanna Mezzogiorno). Podróż do obcego miasta staje się wycieczką w głąb siebie. A wszystko to w rytm fantastycznej muzyki m.in. Nicka Cave 'ego, Thoma, Get Well Soon i zespołu Monta. No i oczywiście przepiękne zdjęcia!

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 22 sierpnia 2009, o 14:40

<span style="font-size: 18px; line-height: normal">Sezon ogórkowy w kinach</span>



Co prawda sezon ogórkowy jeszcze trwa, ale żeby do kin nie trafił ani jeden dobry tytuł? Recenzenci nie oszczędzili ani polskiej odpowiedzi na "Diabeł ubiera się u Prady" (" '), zna kino akcji jak mało kto, natrzaskał setki reklamówek, więc robota jest profesjonalna, szybka i sprawna. Tyle że przedkładająca spektakularność widowiska nad jego sens" - zauważa Paweł Mossakowski na łamach "Wyborczej".



Wtóruje mu recenzent "Dziennika" Jakub Demiańczuk, narzekając na patos ekranowych postaci.



"Szkoda, że scenarzysta Brian Helgeland każe im [bohaterom] wypowiadać coraz bardziej nadęte i patetyczne dialogi. Na dodatek spycha w cień bodaj najciekawszą warstwę filmu, czyli ledwie maskowaną obojętność władz w kryzysowej sytuacji" - uważa Demiańczuk. W efekcie "zamiast dobrego dramatu otrzymujemy błahą sensację - wciągającą, dobrze zrealizowaną, ale pozbawioną jakiejkolwiek wartości dodanej".



Na koniec <span style="font-weight: bold">"Bez mojej zgody"</span> - najnowsze dzieło Nicka Cassavetesa. "Cały film zbudowany jest z klisz, z oklepanych patentów na tanie wzruszenia, z nieprawdopodobnego nagromadzenia wątków rozmieniających prawdziwy dramat na sztuczne protezy" - zaczyna Wojtek Kałużyński w "Dzienniku". Kontynuuje na łamach "Wyborczej" Paweł T. Felis: "Cassavetes jako reżyser prowokator? W tym stroju najwyraźniej on sam czuje się nieswojo, co widać niestety w jego najnowszym filmie: nierozstrzygalny, zdaje się, moralny dylemat opakowany jest tu w szaty bezbolesnego - i bezbarwnego - wyciskacza łez".



I chociaż "aktorzy starają się cierpieć naprawdę" i "nawet Cameron Diaz znajduje właściwy ton, by zagrać szaloną matkę" to "wszystkie tragedie i tak kończą się ostatecznie inscenizowaniem teledysków w rytm chwytliwych balladek z pokrzepiającym tekstem".

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Oglądamy!

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości