W radiu jeden z komentatorów mówił, że był na wszystkich koncertach Radiohead we wschodniej Europie i powiedział (nie jestem tylko pewna, czy w żartach, czy serio), że na każdym z tych koncertów w pierwszym rzędzie byli ludzie z transparentem: "Come to Poland"
Ale żałuję, że mnie nie było...
A wiecie, co jest dla mnie najdziwniejsze na koncertach? Jak są ludzie, stają jak najbliżej sceny, zakładają ręce na piersi i stoją jak kołki, a do tego patrzą wilkiem na każdego, kto dobrze się bawiąc ośmieli się ich trącić. Nie rozumiem po prostu. Jak się przychodzi na koncert to właśnie po to, żeby się dobrze bawić, nie?