hmmm, tak naprawdę to ja już nie potrafię obejść się bez książek, nawet nie pamiętam dokładnie jak to się zaczęło
ale moja mania osiągnęła swój pułap w szkole średniej
.
Wtedy to, zaraz po szkole jechałam sobie rowerkiem albo szłam na piechotę do biblioteki w sąsiedniej wsi
, i przesiadywałam tam godzinami
.
Czytałam siedząc na podłodze między regałami i wybierałam przy tym książki, wybierałam do 30 H. i do tego z 10-15 z DaCapo i podobnych. Mój rekord co do siedzenia w bibliotece wynosił 5 godz.
, przy czym w bibliotece pojawiałam się przynajmniej 2 w tygodniu
. W konsekwencji za notoryczne odwiedziny w bibliotece oraz znikanie w pokoju na całe dnie (czytałam po kolei wszystkie wypożyczone książki, a po przeczytaniu ostatniej zaraz jechałam do biblioteki po nowe
), moja mama próbowała na mnie szantażu, wykradając i chowając wypożyczone przeze mnie książki, wydzwaniała do biblioteki zabraniając pani w bibliotece wypożyczać mi takiej ilości książek oraz tak długiego przesiadywania, nawet składała osobiste wizyty, w celu zapobieżenia mojemu "upadkowi intelektualnemu" po czytaniu takiej literatury (ulubionym określeniem mojej mamy było "czytanie takich bzdur"
), niestety nic nie pomogło
i przez kilka następnych lat biłam rekordy czytelności w mojej bibliotece (ok. 876 przeczytanych książek na rok
).
Obecnie nadal czytam bez opamiętania, ale już nie w takich ilościach
, nie mniej, nie potrafię sobie wyobrazić dnia bez książki w ręce
.