Teraz jest 4 października 2024, o 09:31

Publicystyka

O rynku wydawniczym i księgarskim, świecie redaktorów i tłumaczy oraz procesach towarzyszących literaturze
Avatar użytkownika
 
Posty: 6429
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 25 czerwca 2009, o 12:40

A ja własnie spotkałam się z wprowadzaniem YA do języka polskiego. Raz nawet usłyszałam, że to coś innego niż lit. młodzieżowa, bo porusza bardziej dorosłe tematy. Hmmm, jak dla mnie dobra lit. młodzieżowa porusza poważne, aktualne sprawy dla młodzieży.

Młodzieżowa literatura faktycznie nie jest popularna ród młodszych czytelników, ale starsi mają używanie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 25 czerwca 2009, o 13:25

Ciekawe jak to jest z tym czytaniem lit. młodzieżowej przez samą młodzież. Bo w sumie deklaracje blogowych recenentek ( ') to jedno, a rzeczywistość może być inna.



Co do tego, że dorośli mają używanie - otóż to Obrazek Wszelkie HP i Twilighty jeszcze to wspomagają. Akurat w przypadku podziału wiekowego granica między czytelnikiem założonym a faktycznym jest znacznie bardziej płynna niż przy podziale płciowym.

Avatar użytkownika
 
Posty: 1379
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Patitih » 25 czerwca 2009, o 13:34

Może, nie wiem czy moje założenie jest słuszne, jest to skutkiem co raz większej ilości książek, w coraz większych nakładach, o różnej tematyce, wychodzących lub nie dających się już zamknąć w szufladce z napisem "Tabu".

Kiedyś o wampirach, jak dla mnie, pisała tylko Rice, i radość niezmierna mnie ogarniała jak dorwałam w łapki jakiekolwiek i kogokolwiek czytadło z tematyką sf.

Reasumując będąc w wieku kwalifikującym się pod młodzież nie miałam dostępu do książek adresowanych typowo dla mnie w interesującym mnie temacie, przykładowo przytoczony HP.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 25 czerwca 2009, o 13:53

Ale czy jeśli przyjmiemy różnorodność* jako przyczynę tej zmiany, to nie powinno nam wyjść coś innego? Tzn - jeśli literatura młodzieżowa porusza teraz tematy wcześniej niedozwolone, to młodzież teoretycznie mogłaby czytać właśnie to, co dla niej pisane, rzadziej sięgając po literaturę ' młodzieżowe książki, to ma nieco gorzej Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1379
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Patitih » 25 czerwca 2009, o 14:19

i o takiż kierunek mi też chodziło

wykorzystując ponownie przykład HP, powiem, że jako osoba dorosła chętnie sięgam po książki z działu "dla młodzieży", aby zaspokoić swoje braki i nienasycenie z przeszłości i również po to aby zaspokoić swój obecny apetyt na literaturę, poruszającą poważne tematy napisane językiem zrozumiałym i przystępnym, czasem nawet łopatologicznym.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 25 czerwca 2009, o 14:52

Hm, też się czasem zastanawiam, czy gdyby w latach 90ych sytuacja na rynku książek młodzieżowych wyglądała tak jak teraz (a właściwie to gdyby wyglądała lepiej - tzn gdyby więcej fajnych rzeczy tłumaczyli) to czy wtedy bym się tym nasyciła i w wieku 20+ już sobie te książki darowała.



Ale jest jak jest i na razie się nie zapowiada, żebym miała przestać Obrazek



A swoją drogą to podobno było coś ostatnio w Publisher 's Weekly o tym, że czytelnictwo książek młodzieżowych przez osoby dorosłe jest w tej chwili na rekordowym poziomie - ale niestety nie mogę znaleźć bezpośredniego źródła.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6429
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 25 czerwca 2009, o 14:56

Nie czyta literatury dla siebie przeznaczonej, bo to taki wiek, że robi się wszystko na przekór i próbuje udowodnić, że jest się już dorosłym. A jeśli czyta, to w tajemnicy przed resztą świata.

Na dodatek literatura nie jest dość mocno reklamowana by dotrzeć do czytelnika. Ile to trzeba się naszukać, a młodzież lubi mieć wszystko od razu podane. Biblioteki szkolen kiepsko wyposażone itd. itp.



I nie wiem czy kilkanaście lat temu nie poruszała literatura pewnych tematów. Pamietam, że w podstawówce natknęłam się na polską serię, takich szarych książeczek, dla młodzieży, w której np. sceny seksu były tak dobrze opisane, że ja, dzieciak kompletny przeżyłam lekki szok. I o rozwodach, ciążach, problemach psychologicznych też było.

Avatar użytkownika
 
Posty: 1379
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Patitih » 25 czerwca 2009, o 15:04

Jednak nie do każdego to docierało i oscylowało gdzieś na granicy tabu, a trendu

teraz wszystko co szokuje jest trendy

najpierw trendy było czytanie powiedzmy znienawidzonego dzisiaj "zmierzchu" (bo sf, bo thriller, bo romans, etc), jednak gdy stało się to pospolite, a nawet fanatyczne, trendy stało się bycie na NIE i kamieniowanie, chłostanie autorki, bohaterów, a nawet aktorów.

Oczywiście są wyjątki od reguły.

Avatar użytkownika
 
Posty: 997
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: chase loretta

Post przez olly3 » 25 czerwca 2009, o 18:52

Ja zawsze miałam raczej wrażenie, że istnieje nadmiar książek i nigdy wszystkich nie przeczytam. Teraz jest może więcej dobrej literatury zagranicznej, ale w czasach mojej młodości z młodzieżowej czytałam książki poruszające różną tematykę, także tą poważną czy kontrowersyjną: Domagalik, Siesicka, Musierowicz, Jurgielewiczowa, Nowacka, Fox, Onichimowska, Józefacka, Tryzna, Dunin itd. A przed HP czy Meyer była choćby Lackey czy Nortonka i cała masa fantastyki.

Trendy jest to, co zostanie wypromowane jako trendy (czym niby ma szokować Meyer?), a gdy zrobi się zbyt popularne, to zaczyna być modne odcinanie się od tego (vide Coelho).

Dahl czy Cormier nie są wcale popularni ani trendy, mimo iż są mocno kontrowersyjni.

Avatar użytkownika
 
Posty: 1379
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Patitih » 25 czerwca 2009, o 18:55

słabiutka reklama albo trafili na przesycony segment

Meyer udało się uderzyć do niedawno powstałej grupy młodzieży (EMO bodajże), która ją dosłownie wchłonęła

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 25 czerwca 2009, o 18:59

od określenia EMO dostaję drgawek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 25 czerwca 2009, o 19:07

Ja mam wrażenie, że to zainteresowanie dorosłych czytelników literaturą młodzieżową jest ściśle związane z rozkwitem fantasty, sf czy nawet historycznych powieści w tym segmencie. Jak się zmieni klimat i proporcje i zdecydowana większość będzie z gatunku "współczesna powieść obyczajowa", to moim zdaniem i zainteresowanie dorosłych się zmniejszy. Zawsze będą od tego wyjątki (np Musierowicz), ale tak mi się jakoś widzi Obrazek



Nawiasem mówiąc, ja (może naiwnie) nie wierzę w aż tak oszałamiającą moc reklamy - i HP, i Twilight i nawet Coelho mają w sobie coś, co zjednało do siebie czytelników, z samego marketingu to się nie wzięło.



PS A przed mieszaniem w to emo to bym się jednak zawahała Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1379
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Patitih » 25 czerwca 2009, o 19:29

a czemuż to

czy to nie ta grupa stworzyła największą grupę oczochłonów sagi?

Avatar użytkownika
 
Posty: 997
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: chase loretta

Post przez olly3 » 25 czerwca 2009, o 19:34

O ile HP i Coelho mogą mieć coś w sobie, to jednak popularność Meyer (po Rice) jest dla mnie zadziwiająca.

Sama fantastyka jest problematyczna, jeśli chodzi o kategorię odbiory. Poza tym literatura młodzieżowa ma wiele wspólnego z literaturą popularną ("emocjonalność").

Wolałabym aby proporcje się nie zmieniały Obrazek Fantasy nigdy za dużo!

Mimo iż jestem dorosła, chętnie sięgam te po młodzieżówki niefantastyczne, jak tylko znajdę czas, to planuję nadrobić braki z Niziurskiego i Woroszylskiego:D

A mój tata do tej pory nie chce się rozstać z Nienackim Obrazek

EMO był już chyba u Lackey (mój ukochany Vanyel) Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 25 czerwca 2009, o 19:41

No właśnie nie wydaje mi się, żeby większość fanek Twilight to były dzieci emo...



Olly, a przygodowe to w sumie bardziej do fantastyki czasem pasują niż do zwykłej literatury obyczajowej Obrazek Mnie też odpowiadają takie proporcje jak teraz, o ile w romansach w ogóle nie czytam paranormali, to w młodzieżowych bardzo lubię klimaty fantasy Obrazek



Co do Meyer - mnie dziwi głównie, że te książki wyszły w takiej formie, jakiej wyszły i nikt pewnych rzeczy nie przystopował, ale sama ich popularność - jakby mniej. A wręcz pewne wady moim zdaniem wpłynęły na zwiększenie uwielbienia czytelniczek.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 26 czerwca 2009, o 16:40

Ciekawa dyskusja Obrazek



ja od siebie mogę powiedzieć tylko jedno: podziały płciowe jeśli chodzi o literaturę nie mają dla mnie (podkreślam: dla mnie jako czytelnika Obrazek sensu, a wiekowe ciut bardziej, ale tylko ze względu na ew. cenzurę (tak, jestem za cenzurą jeśli chodzi przemoc przede wszystkim).



reszta: co kto lubi i z czym się czuje dobrze.

jestem zarazem bardzo ciekawa, czy działa w tym przypadku "czym skorupka za młodu nasiąknie...".

biorąc pod uwage czynnik dostępności oczywiście...

hm, jak sądzicie, jak się ma romans paranormalny do fantasy? czy jest to coś innego niż Urban fantasy?

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 26 czerwca 2009, o 16:45

Dla niektórych to jedno i to samo.

Dla mnie nie. Przykład: Zmierzch jest fantasy, Arcane Society paranormal. Tak to sobie tłumaczę Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 26 czerwca 2009, o 16:52

Dla mnie paranormal = (mniej więcej) urban fantasy. Zmierzch to urban fantasy (nadal - dla mnie). Co zawiera się pewnie w fantasy jakoś...



Rozmawiajcie dalej, ja wybywam na łono natury, ale jak wrócę to chętnie poczytam Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 26 czerwca 2009, o 16:59

Podajcie definicję Urban fantasy Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 26 czerwca 2009, o 17:24

oraz rural fantasy Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6429
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 26 czerwca 2009, o 17:51

Wg mnie romans paranormalny różni sie od urban fantasy (termin można znaleźć na Wikipedii) tylko natężeniem motywów miłosnych; tym samym w romansie jest ich więcej, a w urban fantasy mniej, czasem wcale. Urban fantasy jest też ciut lepiej dopracowane w kwestii świata przedstawionego, w romansie to raczej kostium.

Avatar użytkownika
 
Posty: 997
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: chase loretta

Post przez olly3 » 26 czerwca 2009, o 19:44

Dla mnie to dwa odrębne gatunki, choć bliskie sobie, stąd kłopoty z określeniem konkretnych propozycji. Urban fantasy to jednak podgatunek fantasy, paranormal to romans w konwencji fantastycznej (może być romans sf), oczywiście są książki na styku obu gatunków. Paranormal charakteryzuje główny wątek miłosny, w urban fantasy podstawą będzie motyw questu i walki dobra ze złem.

Zmierzch i Arcane do dla mnie paranormale.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 27 czerwca 2009, o 01:35

tak, zgodziłabym się - urban fantasy jest podgatunkiem fantasy - Magia i Miasto (hm, manifestowo brzmi) czyli fantasy osadzane w w realiach miejskich raczej w rozumieniu kreowanym od XIX w. (a czy zawsze współczesnym? bo ja się zastanawiam... a może istotny jest własnie klimat industrialny, od czasów rewolucji przemysłowej? gdy miasto staje się faktycznym, niezmierzonym mikroświatem, którego mieszkańcy nie mogą opuścić?)

w fantastyce fantasy od s-f dzieli magia (pierwotne założenie postracjonalnego postrzegania świata: nauka wyklucza magię Obrazek - urban fantasy pozwala na zmieszanie obu wizji świata (i światopoglądów) w sposób w miarę logiczny...

w urban fantasy, tak jak w fantasy ogólnie, istotny jest quest...



i tu małe zestawienie fantasy i romansu (bez określenia szczególowego "paranormalny") czyli zbiór moich refleksji:



i tu jak dla mnie robi się zabawnie: bo czym jest quest? Obrazek wędrówką. i do tego celową. czemu służy celowa wędrówka bohaterów? wypełnieniu misji.

osiągnięciu satysfakcjonującego zakończenia

Obrazek brzmi znajomo? hm, czyz nie na tym samym polega Podróż Emocjonalna bohaterów romansowych? Obrazek autorzy starają się tworzyc w miarę spójny obraz świata, w którym Misja "Związek" ma zostać ukończona pomyślnie.

ba, i w fantasy i w romansie wizja celu oraz ukończenie misji może ulegać metamorfozie: od szlachetnej wizji ratowania świata może przejść w paniczne ratowanie najbliższych, tych, których się da, a wizja "jedynego, doskonałego partnera z białym ślubem w tle" zmienia się w... związek z drugą osobą, niedoskonałą, nieznaną i ogólnie dziwną i obcą Obrazek nie taką wizję HEA miewa na początku bohaterowie. i czytelnicy Obrazek

ogólnie: Coś Dobrego Musi Z tego Wyjść. Dla Kogoś Obrazek

Romans podobno jest banalny w swej HEA konstrukcji. czyż obecna w fantasy "walka dobra ze złem" jest mniej banalna? bardziej uniwersalna? poszukiwanie Wiernego Partnera płytsze od Jasnej Strony Mocy? Obrazek



jak wiele dzieli definicję fantasy od romansu?

ba, czyż romans nie jawi się prawie jak podgatunek fantasy? z motywem questu "związkowego" Obrazek



ok, pożartowałam.

a teraz konkretnie o UF i Romansie Paranormalnym (RP).

UF ma się do fantasy tak, jak RP do romansu: stanowią podgatunki. upraszczając: gdy w fantasy pojawia się miasto (załózmy, że industrialne itd.) mamy wtedy UF. gdy w romansie pojawiają się konkretne elementy "nadprzyrodzone": stwory rózne, duchy i moce nadprzyrodzone itp. - mamy romans paranormalny (historyczny, współczesny... oraz fantasy Obrazek

książki Diany Wynne Jones oraz twórczość Marion Zimmer Bradley...



a co się dziej, gdy mamy emocjonalną podróż Ku Związkowi bohatera/ki/ów, dziejącą się w mieście, z elementami magicznymi/nadprzyrodzonymi? Obrazek



sądzę, że macie rację, dziewczyny - wszystko zależy od rozłożenia akcentów...

dla mnie niektóre tomy cyklu SherwoodTomasza Pacyńskiego to były romanse paranormalne Obrazek bo "emocjonalno-związkowy quest" dominował chwilami aż do przesytu. cóż, wbrew pozorom niełatwo jest wątek romantyczny prowadzić...



w sumie ja na tym etapie przemyśleń wolałabym taki podział:

romans paranormalny, a w jego ramach miejski romans paranormalny Obrazek

co dzieli miejską fantasy od miejskiego romansu paranormalnego?

sądzę, że na dłuższą metę zdanie czytelnika Obrazek



tak, ja też uważam Zmierzch i cykl Arcane za romanse paranormalne, paranormale w skrócie Obrazek



ps.to "lepsze dopracowanie"... hm, ja się zastanawiam... a może coś kosztem czegoś innego?

Avatar użytkownika
 
Posty: 997
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: chase loretta

Post przez olly3 » 27 czerwca 2009, o 14:57

Urban fantasy to magia w mieście, częściej spotykane chyba współczesne wizerunki, tym bardziej że przy wcześniejszych zwykle bardziej pasuje termin steampunk fantasy (np. McLeod)... nie mówiąc już o bardzo pojemnym new wird Obrazek

Quest, czyli wędrówka zwłaszcza w uproszczeniu proppowskiego schematu od szkody po "szczęśliwe" leży u podstaw chyba każdego gatunku literatury popularnej...

a wątki romantyczne są obecne praktycznie w każdej książce, gdy dodamy do tego, że nauka niekoniecznie wyklucza magię (science fantasy Obrazek ) - sądząc po realizacjach to autorzy uważają, że magia wyklucza naukę - średniowieczność fantasy - to mamy kompletny miszmasz...

Kryminał, horror czy romans cechuje przede wszystkim fabuła, dla fantasy istotna jest szczegółowość świata przedstawionego (uprawdopodobnienie), potolkienowskie realizacje wzięły tylko sztafaż (mapki, opisy itd), często rezygnując nawet z prób. Ta szczegółowość łączy się w konkretyzacją questu, nie tylko metaforyczne dojrzewanie bohatera, ile "fizyczna" wędrówka przez świat.

Upierałabym się też, że walka dobra ze złem jest wyznacznikiem fantasy.

Miłość, dobro/zło czy zbrodnia są banalnymi i - jednocześnie - uniwersalnymi tematami, istotne jest ich przedstawienie. Poza tym jak można się kłócić, który gatunek jest lepszy Obrazek

A Pacyński to po prostu retelling Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 27 czerwca 2009, o 16:30

ależ oczywiście, że mozna się kłócić, który gatunek jest lepszy (ok, bardziej popularne: "dlaczego niektóre są gorsze" Obrazek - często spotykane Obrazek

patrz: romans. mimo wszystko Obrazek



homo viator zdecydowanej większości kojarzy się z fizycznym przemieszczaniem rozpatrywanym w kontekscie geograficznym Obrazek

tu można dodać lubiane zestawienie: "męski - aktywny" i "żeński-pasywny".

mi chodzi właśnie rozpatrzenie wątku romantycznego nie jako elementu występującego "obok" questu tylko "jako" questu Obrazek



co urban fantasy, steampunku i całej reszty: ale to UF zdawało się być swoistym zwiastunem Nowego - torowaniem drogi dla poszerzenia terminu fantasy zbudowanego własnie w oparciu o tolkienowski model - i masz rację - wielu twórców stwierdziło, że elementem naistotniejszym jest narysowanie mapki i wymyslenie fajnych nazw... ponadto: steampunk pojawia się w momencie, gdy faktyczni świadkowie (w tym: pisarze) wieku pary odeszli już - to te specyficzne momenty gdy wspomnienia stają się historią niedostępną dla nikogo spośród żyjących Obrazek odmienne totalnie spojrzenie generacji, która "nie widziała", więc może w sumie traktować jak fantastykę Obrazek



zawsze puryści gatunkowi się znajdą Obrazek



numer wszak polega na tym, że zwykle potrzeba paru faktycznych artystów (ach, wdragam się używając tego słowa) ze znacznym talentem i świetnym warsztatem przekraczających gatunkowe granice, aby "zwykła" twórczość rozrywkowa faktycznie zaistniała w nowych ramach i nie została opluta...

od lat 90. (korzystając wszak z "rewolucji postmodernistycznej" Obrazek literatura masowo-rozrywkowa korzysta w pełni (czyli: relatywnie wysokonakładowo) z przywilejów o wiele swobodniejszego mieszania gatunków i konwencji.

chociaż wciąż "lubimy to, co znamy" i wbrew pozorom pewne produkty długo potrafią "docierać do" i przekonywać do siebie odpowiednią grupe odbiorców.

Zmierzch wywołuje tyle kontrowersji chyba także własnie m.in. dlatego, że jednak wielu czytelników nie potrafiło przyporządkować cyklu do znanego im rodzaju...

dla dziewczynek to? dla kobiet? dla wszystkich?



ps.co do Pacyńskiego: retelling retellingiem, ale kawalki jakie się znalazły w ostatnim tomie - przemyślenia bohatera jakże trudna jest miłość - zawsze kojarzą mi się z prozą Julii JAmes, tudzież znanymi i popularnymi dziełami autorek HP czyli HŚŻ z lat 80. Obrazek

i w sumie to nie jest zarzut - po prostu obserwacja ewentualnie prowadząca do zadumy nad sztuką pisania o emocjach Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Wiadomości i publicystyka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości