Niektóre takie są pielęgniarki - czują potrzebę odegrania się na pacjentach z jakiegoś powodu albo są po prostu niekompetentne albo nie wiem co. Jak leżałam kiedyś to kobiecie z łóżka obok dała dwa zastrzyki zamiast mi jeden i jej jeden, a jak mama poszła i powiedziała, że nie dostałam dzisiaj, choć powinnam, to zaraz przyleciała, ale nawet tamtej kobiety nie przeprosiła ani nic. Całe szczęście, to tylko zastrzyk przeciwzakrzepowy był, ale nawet to...
A innym razem miałam coś z wenflonem i mnie bolało koszmarnie jak mi zastrzyki robiły. Więc powiedziałam jednej, obmacała mi go, myślałam przy tym, że mi tam żyły pękają, uznała, że wszystko jest dobrze i zostawiła. Następnego dnia robiła mi jakaś inna, już nic nie mówiłam, ale jeszcze do tego byłam w takim dołku, że mi po prostu łzy zaczęły lecieć po policzkach, to jeszcze na mnie nawrzeszczała, że nie mówię, że mnie boli
<span style="font-weight: bold">Ale są też całkiem inne - trafiłam na kilka takich naprawdę fajnych i miłych
Tylko o takich zwykle jest coś dużo trudniej powiedzieć, bo to właściwie się uważa, że takie powinny być, więc co tu mówić...</span>