nie? spotęgował tylko moje nieustające zadziwienie Braćmi Starszymi
a propos holowników- i stała się rzeczywistość z Little Britain
<span style="font-style: italic">kluczowe dla kraju jest uelastycznienie rynku pracy, polegające mniej więcej na tym, że najtrudniejszym, uporczywie niepracującym obywatelem (pozostającym bez pracy ponad 20 lat albo niepracującym nigdy w życiu), zamiast państwowych urzędów pracy, zajmą się odpowiednie firmy prywatne. Uporczywie bezrobotny w wydaniu brytyjskim to górnik z okolic Doncaster, który stracił pracę w czasie rządów Margaret Thatcher, jest beneficjentem wszystkich możliwych zasiłków, pije, ma bezrobotnego syna i na koncie wyroki za rozbój. Nie ma za to motywacji do pracy. Urząd jest wobec tego obywatela bezsilny i chętnie przekaże go bardziej sprawnej instytucji, na przykład prywatnym specjalistom, którzy podejmą się zmobilizowania człowieka do skutecznego podjęcia roboty. Państwo zapłaci za efekt, nie za starania. Efektem jest namówienie uporczywego do szukania pracy, przygotowanie go do niej i utrzymanie przez niego posady. Przez cały rok.</span>