dlatego też uważam, że urocze zabranie się do tematu
miało byc smieszno, wyszło straszno
z perspektywy stwierdzam, że pewnie jakbym nie miała paru książkowych romansów za sobą, to książki Meyer też by były swoistym odkryciem (wciąż obstaję za "emocjonalnym porno") mocno dającym po łbie ("rany, i tak można pisać?")
ps.hm, rekacje agresywne
cóż, i "przeciwnicy" często się zachowywali jak wobec "malowanego ptaka"