Pamiętam, że po przeczytaniu "Zmierzchu" byłam naprawdę zachwycona. Niby książka nie jest ani specjalnie nowatorska ani specjalnie dopracowana, ale otumaniona chodziłam
Kolejną częścią, którą dorwałam była, o dziwo, trzecia, czyli "Zaćmienie", ponieważ nie umiałam zdobyć "KwN". Tak więc po lekturze trzeciej części mój entuzjazm osłabł. Doszłam do wniosku, że choć faktycznie było interesująco to nie jest to nic nowego ani, tym bardziej, fantastycznego.
W ten sposób dotrwałam do ostatniej pozycji z tego cyklu. Tu zaś spotkało mnie ogromne rozczarowanie. Tak dziwacznie poprowadzonej fabuły to już dawno nie było mi dane czytać. Teoretycznie nie było źle. Pojawiło się kilka ciekawych pomysłów, tylko w to czy one łączyły się w jakąś logiczną całość trudno mi uwierzyć.
Drugiego tomu nie przeczytałam wcale
Najpierw czekałam na niego ponad 3 miesiące, potem, gdy już udało mi się zdobyć, nie miałam w ogóle czasu. W rezultacie wątpię bym się jeszcze skusiła.
Ostatecznie stwierdzam, iż Meyer miała całkiem fajną wizję swego świata, tyle, że jej nie wykorzystała. Znalazło się parę zgrzytów i niekonsekwencji.
Mój werdykt jest taki, iż można przeczytać, by wiedzieć o co chodzi. Jest to nawet ciekawy sposób na zabicie czasu, jeśli ma się go w nadmiarze, ale... Zawsze jest jakieś "ale". Ja byłam rozczarowana. Innym tego nie życzę, więc może lepiej nie dać się skusić.