Teraz jest 25 listopada 2024, o 00:33

Forumowy poradnik związkowy

Gdzie możecie gadać, o czym tylko Wam się podoba, a na co nie ma miejsca w innych działach?
Tutaj!
Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 12 maja 2009, o 01:57

nie chce mi się Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 13119
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 12 maja 2009, o 11:00

A ja pamietam takie ogłoszenie [niematrymanialne niestety], które ubawiło nas do łez:

"<span style="font-style: italic">Wysoki, lat 45, wojskowy - nauczy angielskiego za pieszczoty" </span> Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 12 maja 2009, o 11:35

prosto, jasno, zwięźle i na temat Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 12 maja 2009, o 15:01

A jaka niska cena Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 19 maja 2009, o 01:20

Mam znajomego. Właśnie się dowiedziałam, że żeni się z pewną dziewczyną. On jej nie kocha. Przynał mi się do tego, bo znamy się jak łyse konie i wiele sobie mówimy. Zresztą, to widać. Nie ma między nimi tej iskry, wszysto jakieś takie bez entuzjazmu, mimo to, on się z nią chce ożenić. Zapytałam dlaczego, skoro nic do niej szczególnego nie czuje. Wiecie co odpowiedział? Że tak robi, bo jego rodzina tak chce, bo nie ma ochoty szukać innej, bo się do obecnej przyzwyczaił. Nie jest mu z nią źle - to porządna dzewczyna. Widać jednak, że chętnie by zamienił na inną, tylko brak mu odwagi, żeby się zdecydować na zerwanie, tym bardziej, że już wszystko do ślubu zaklepane. A on wierzy w miłość... Nie rozumiem jego postępowania.

Moje pytania są następujące: czy warto czekać na miłość, czy lepiej brać to, co jest pod ręką, byle nie być samemu? Czy w ogóle ludzie powinni kierowac się sercem przy wyborze żony/męża? Czy lepiej podejść do tego pragmatycznie - jak ten mój znajomy?

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 19 maja 2009, o 01:28

nie no bo mi rece opadly........ sorka... nic na razie nie powiem, bo znow nie bede pracy pisac a mam jako takie natchnienie...

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 19 maja 2009, o 01:39

Sorry Kawka ale to jakiś leń . Co to znaczy że "nie ma ochoty szukać innej" A kto mu zaraz każę szukać innej ? - w swoim czasie spodka tą odpowiednią . No na litość boską ............ Jak on chcę z nią spędzić ileś tam lat ? , bo na pewno nie będą ze sobą do końca życia . To ma być małżeństwo z czego ? z rozsądku ? przykro mi ale czegoś takiego tu nie dostrzegam. A co z tą narzeczoną ? Ona tak samo do tego podchodzi ?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 19 maja 2009, o 01:50

O narzeczonej to ja za wiele powiedzieć nie mogę - nie znam jej prawie. Wiem tylko tyle co on mi o niej powiedział i co sama wypatrzyłam. Miła spokojna dziewczyna, z tych, co ulegają. Taka szara myszka. Ja też nie rozumiem dlaczego on chce się z nią ożenić. Zawsze mi się wydawało, że podstawą związku (a przynajmniej takiego szykującego się do ślubu), jest miłość. To mi się w głowie nie mieści. Mam dziwne wrażenie, że on tym zachowaniem skrzywdzi i ją i siebie, a małżeństwo po kilku latach się rozpadnie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 19 maja 2009, o 02:03

teraz moge napisac - wreszcie skonczylam ta glupia prace na angielski. A wiec tak, uwazam podobnie jak Lucy - ten facet to len (bardzo przepraszam). na dodatek chamski len i dupek (wybacz Kawko), ale wlasnie przez takich kretynow szare myszki, spokojne mile dziewczyny traca pewnosc siebie (jesli jakas maja) i wali im sie swiat (w najgorszym razie). Jesli on jej nie kocha - to nie powinnien z nia byc. malzenstwo z rozsadku? z lenistwa? w wygody? co to kurna jest??!! taki zwiazek nie ma szans - moze milosc przychodzi powoli, moze rodzi sie z czasem, ale ez przesady. Jesli nic do nikogo nie czujemy, nie ma zadnych cieplejszych uczuc, to to bedzie Antarktyda i jedna wielka porazka. I on bedzie cierpial i ona i to jej mi jest zal. W najlepszym razie sie rozejda szybko, w najgorszym zaczna sie klamstwa, zdrady, wypominanie krzywd - niewazne co i jak i tak skonczy sie bolem i cierpieniem (tak, tak ja z tych pesymistycznych dzis jestem). Jesli mozesz na Twoim miejscu przemowilabym mu do rozumu, przedstawila najczarniejszy scenariusz, obudzila moralnosc i wyrzuty sumienia, a przede wszystkim zdrowy rozsadek.



uff od razu mi lepiej... a jakbym na takiego gogusia natrafila, to..... 9to sie domyslajcie, bo nie chce mi sie wszystkich bijacych, strzelajacych i wrzeszcacych buziek wstawiac). i pozniej sie faceci dziwia, czemu kobiety ich draniami nazywaja. no ciekawe czemu....

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 19 maja 2009, o 02:12

To nie jest zły chłopak, ale macie rację - postępuje egoistycznie i źle. Tłukę mu to do głowy, ale chyba nie mnie nie posłucha, chociaż już mu dałam solidnie do myślenia. Szkoda mi tamtej dziewczyny - bo nie zasługuje na takie coś. Szkoda mi jego - bo się głupi łudzi, że wszystko będzie w porządku.

Avatar użytkownika
 
Posty: 1379
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Patitih » 19 maja 2009, o 13:26

Taki związek to na starość - żeby mieć do kogo gębę otworzyć, ale teraz kiedy całe życie przed nimi?

A co kiedy w końcu spotka tę swoją wymarzoną? Zdrada? Rozwód?

Przemawiaj mu do rozsądku ile wlezie, a w razie co pozostaje Ci jeszcze możliwość wykrzyczenia na ślubie "NIE ZGADZAM SIĘ" Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 13119
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 19 maja 2009, o 14:10

Pieprzony egoista i tyle. Obchodzi go tylko czubek własnego nosa. Jak taki z niego mądrala, to niech jej to uczciwie powie i to teraz, a nie po ślubie. Niech spojrzy tej dziewczynie w oczy i niech powie, że nie kocha jej, ale żeni się z nią, bo nie chce mu się szukać innej. Jesli dziewczyna ma choć trochę oleju w głowie, to kopnie go w dupsko i wyśle na księżyc.



Wśród moich znajomych jest mlody facet, który mieszkał z pewną dziewczyną kilka lat, ale od początku zastrzegał, że się z nią żenić nie ma zamiaru, dając tym samym do zrozumienia, że szuka lepszej. W zeszłym roku zaczął na boku spotykać się z inną dziewczyną, a tamtej przebąkiwał już, że chciałby związek zakończyć. Ale dziewucha nie w ciemię bita i błyskawicznie zaszła w ciążę. Ile było krzyku, że wrobila go w dziecko, że ma usunąć, bo on nie chce się wiązać. Oczywiście do akcji wkroczyła rodzinka i kategorycznie zażądała, by jej nie zostawiał w ciąży. Mieszkali ze sobą przez tych 9 miesięcy, ale wiecznie darli ze sobą koty, bo on cały czas jej wypominał, że zmarnowała mu życie, bo on nie chce tego dziecka. Wiosną urodził się im synek i nagle tatuś zapałał do niego miłością. Teraz świata poza nim nie widzi i ona nagle przestała go denerwować. Zresztą cała rodzina ześwirowała na punkcie tego małego. A on chodzi i ciągle powtarza: "Boże, jaki ja byłem głupi. Chciałem zmusić ją do aborcji i zniczyć takie cudo". Niedojrzały dupek i tyle.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 19 maja 2009, o 14:33

wynika, że tak Obrazek



Może on niedojrzały dupek, ale ona nie lepsza. Po co jej facet, który ją oszukiwał? Nie rozumiem takiego podejścia.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 19 maja 2009, o 14:45

Kawka a gdzie on mieszka ? Chodzi mi o to ,że w mniejszym mieście bądź wsi ? jeżeli tam to sądzę że jest problem " jaki wstyd , co ludzie powiedzą kiedy się dowiedzą że ślub odwołany ( to słowa rodziców) " - zapewne boi się ten twój przyjaciel powiedzieć in również z tego powodu . Ale dla mnie to nie jest wystarczający powód żeby się pakować w takie szambo . No ale jeżeli to duże miasto to całkiem co innego.



Dorotka ten znajomy zapałał wielką miłością do swej żony po urodzeniu dziecka ?

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 19 maja 2009, o 14:49

A to nie historia tej, co złapała młodszego na dziecko?

Avatar użytkownika
 
Posty: 11887
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Hellfire

Post przez Kat » 19 maja 2009, o 17:07

chyba raczej nie... bo tamten nie chcial jej rzucic Obrazek



laska postapila nie fair - to fakt, ale z drugiej strony - bronila swojej milosci. wszak na wojnie i w milosci wszystkie chwyty dozwolone... co prawda ja bym nie lapala faceta na dziecko - jesli nie chce ze mna byc, to niech spada. ale czasami takie zwiazki okazuja sie udane. oby i tak bylo w tym przypadku. kto wie, moze gdyby dziecka nie bylo, a on z nia zerwal, moze po jakims czasie uswiadomilby sobie, ze ja kocha...



Kawko - ja niemowie, ze zle. tylko glupi i egoistyczny dupek. tak naprawde sam sobie szkodzi, bo gdy pierwsza namietnosc wygasa, podobnie jak zauroczenie (ktorego tu tez nie ma), to zostaje szacunek, milosc, zrozumienie i przyjazn. jak on chce spedzic z nia reszte zycia, gdy tych uczuc brakuje? jak moze w ogole patrzec jej w oczy. ze nie czuje niesmaku, gdy ja dotyka i z nia jest? nie rozumiem tego...

wspolczuje tej dziewczynie, bo to ona bedzie cierpiala najbardziej, jesli oczywiscie go kocha. szkoda, ze nie mozesz jej dac do zrozumienia, zeby sie zastanowila, ale nie mozesz zdradzic przyjaciela...

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 19 maja 2009, o 17:40

Ja znam taką, co ' faceta na dziecko, a po szybkim ślubie okazało się, że żadnego dziecka nie ma. We wszystkie chwyty nie wierzę.



Poza tym, ta dziewczyna postąpiła głupio z trzech powodów: po pierwsze, było to nie fair wobec niego. Po drugie, było to nie fair wobec dziecka! Które beztrosko sobie sprowadziła na ten świat jako broń przeciwko jakiejś konkurencji. Jakie miłe przedmiotowe potraktowanie sprawy. No i oczywiście, co jej po tym, że on jest z nią, bo kocha dziecko? Dziecko wyrośnie i co?



Jakaś groteska.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 19 maja 2009, o 19:22

niektórzy chcą mieć dzieci po prostu.

ja jakiś czas temu uważałam, że faktycznie głupotą jest "łapanie" aby "zatrzymać faceta".

parę moich znajomych zaszło w ciążę (a może inaczej: nie usunęło ciąży) w podobnych okolicznościach nie po to, aby "zatrzymać", ale aby po prostu mieć dziecko.

argumentują: bo dlaczego nie? długoletnie inwestowanie w związek przez kobiety plus przeświadczenie facetów, że oni to mają czas na dzieci do śmierci wręcz (mit Obrazek jakość spermy się pogarsza z wiekiem i ok. 40 się zaczynają problemy Obrazek powoduje, że "dlaczego nie"?

koronny argument we wszystkich znanych wypadkach: fajna rodzina faceta i chęć posiadania wnuków.

i stwierdzenie: "ile jeszcze muszę szukać i inwestować? jestem w znacznym stopniu niezalezna finansowo i chcę mieć dziecko. a z partnerem jasno zostałą postawiona sprawa: antykoncepcja nie działa w 100%. nigdy."



hm, pragmatyczne podejście do posiadania dzieci w społeczeństwie, które z jednej strony narzeka na niski przyrost naturalny, a z drugiej wymaga od kobiet niezależności.

jaki romantyzm? jaka miłość? w wielu kulturach podstawą jest relacja rodzic-dziecko.



nie wiem, jak to było w przypadku opisanym przez Dorotkę jesli chodzi o bohaterkę opowieści.

może liczyła na dodatkowy atut i faktycznie kartę przetargową.

ale nie zawsze ludźmi kieruje beztroska, częsciej kalkulacja (w neutralnym znaczeniu) i pragmatyzm.



a z mojej strony: ja jestem zmęczona trochę facetami wokół, których system dopieszcza "wyhulaj się, nie spiesz się, kobiety są po to, aby cię dopieszczać i nie mają prawa stawiać żadnych wymagań - jak nie to uciekniesz do mamusi - już ona się tobą zaopiekuje".



jesli chodzi o opowieść Kawki: zagdzam się, facet wygląda na nie szanującego kobiety, z którą się żeni. pytanie: ona to wie czy nie? czy też nie przyjmuje do wiadomości?



i wiecie co? mnie smieszy ten społeczny mit, że faceci nie mówią i nie dzielą emocjami bo nie potrafią się komunikować Obrazek dla mnie to idzie raczej w kierunku: milczenie jest złotem - im mniej zadeklarujesz, tym prościej opuścić układ Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 19 maja 2009, o 19:38

Słowo beztroska zostało przeze mnie oczywiście użyte złośliwie, może nie powinnam tak pisać.



Zdziwiło mnie po prostu określenie Dorotki, że ta dziewczyna była ', tak jakby jej zachowanie było przejawem sprytu, zdrowego rozsądku i w ogóle było godne naśladowania - bo z tym się po prostu nie zgadzam.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 19 maja 2009, o 19:40

zazdroszczę ludziom którzy mogą sobie powybrzydzać w kwestii a może by tak mieć a może by tak nie mieć Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 19 maja 2009, o 19:51

znaczy: facetom zazdrościsz? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 19 maja 2009, o 19:54

nie, oni też mogą mieć niedobór kijanek, zazdroszczę radosnej pewności że pach i się zrobi Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 19 maja 2009, o 20:02

rozumiem Obrazek ale w dalszym ciągu uważam, że problem niepłodności w społecznym rozumieniu dotyka bardziej kobiet - faceci (ok, i kobiety postrzegające facetów jako "supersamców" wciąż nie zdają sobie sprawy, że faktycznie "pah i nic z tego, proszę pana" zdarza się bardzo często - w polskiej świadomości "facet może kiedy i gdzie chce - nawet po 60tce" Obrazek

ach, te mity Obrazek

ale ja bym się zgodziła: tak wiele osób ma problemy z płodnoscią z jednej strony (aż walka o in vitro), a z drugiej strony tak chętnie się potępia "wpadki" (równolegle z tamowaniem dostępności do antykoncepcji) że ja to mam wrażenie, że jakaś społeczna schizofrenia panuje Obrazek



ps.a przy okazji: uważam za jawną dyskryminację, że środki antykoncepcyjne dla kobiet są cholernie trudno dostępne. a prezerwatywy to na pierwszej lepszej stacji beznyznowej mozna kupić. takie, co to leżey nie wiadomo ile cholera Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 19 maja 2009, o 20:36

tak ale zważ jak różny jest wpływ na organizm- te pierwsze jednak trzeba kontrolować bo do wewnątrz a te drugie- no balonik Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 19 maja 2009, o 20:55

balonik, który musi być także w bardzo dobrej kondycji Obrazek

znaczy: prezerwatywy z dodatkiem plemnikobójczych substancji a środki plemnikobójcze do zastosowania doraźnego?

ja po prostu uważam, że prezerwatywy powinny być jak najbardziej dostępne szeroko, ale przy okazji się przyda dbałość o produkt, a nie - prezerwatywa się staje symbolem iluzji bezpieczeństwa Obrazek



ponadto: ja uznaję zasadę "nie tylko prezerwatywa", wiec dostępność "tylko prezerwatywy" w większości punktów sprzedaży jest dla mnie hipokryzją. ja muszę iść do apteki, a mój potencjalny partner może sobie wyskoczyc do spożywczego? zgadnijcie - kto wkłada więcej wysiłku w samo działanie? komu się sprawę ułatwia? dzieciakom "niech przynajmniej stosują prezerwatywy"? ja tu widzę pewną nierównoległość Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do O wszystkim innym

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość