Teraz jest 22 listopada 2024, o 23:22

Mary Balogh

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 11 maja 2009, o 20:12

Mnie się podobało Obrazek



A co wam nie pasowało?

Avatar użytkownika
 
Posty: 2384
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez Vienna » 11 maja 2009, o 22:24

O-żesz ! ...Jak mnie wkurzy, to wyżyję się na konduktorze. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 11 maja 2009, o 22:47

A co konduktor winny?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 11 maja 2009, o 22:52

Ale nie straszcie tak dziewczyny, toż nie taki Joseph straszny jak go malują... (ja czekam na jakiś argument, co jest z nim na tyle nie tak, że aż wkurza Obrazek )

Avatar użytkownika
 
Posty: 2384
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez Vienna » 11 maja 2009, o 23:30

Ktoś musi być. Obrazek ...Lajf is brutal. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 11 maja 2009, o 23:33

i full of zasadzkas Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 11 maja 2009, o 23:41

and always gives you kopas w dupas Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 12 maja 2009, o 12:57

Napisałam długaśnego posta w temacie ostatniej serii i się wciął! Więc wiecie, to co teraz napiszę to będzie tylko marnym cieniem tamtych wywodów Obrazek



Noooo to tak.



Dla mnie problem bierze się dwóch źródeł.



Po pierwsze, wszystkie trzy książki mają taką samą budowę. O, wiadomo, szczegółami się różnią, ale wszystkie opierają się na schemacie, który wygląda następująco:

First comes marriage, then comes seduction, at last comes love.



Obrazek Obrazek Obrazek



Tak właśnie jest Obrazek No same spójrzcie, za każdym razem mamy małżeństwo z rozsądku bądź przymusu, następnie szczere postanowienie zakochania się (to jest dla mnie ' w tym przypadku) i na końcu misja zostaje zakończona sukcesem. Trzy książki pod rząd tak napisane to jedna ciut za dużo moim zdaniem.



Może zresztą nie byłoby tak źle, gdyby nie to, że (i tu po drugie) Balogh coś ostatnio specjalizuje się w romansie racjonalistycznym, ekhem. Wszystko jest tam tak dogłębnie przemyślane, tak zracjonalizowane, że na uczucia niewiele tam zostaje miejsca. Jeśli w kolejnej książce przeczytam coś podobnego do:

- Sprawię, że się we mnie zakochasz obiecuję (dla dobra małżeństwa)

- Załóżmy się, że się we mnie zakochasz (dla dobra małżeństwa)

- Musimy popracować nad tym, żeby się w sobie zakochać (dla dobra małżeństwa)



to coś mnie trafi, przysięgam Obrazek



Owszem, Balogh ceni się właśnie za ukazanie tej drogi wewnętrznej bohaterów, ale tutaj nie tylko doprowadziła to do ekstremum (zaniedbując przy okazji jakąkolwiek fabułę), a w dodatku ta droga jest tak racjonalnie zaplanowana, że efekt jest blady.



Przecież pisała już książki o taki schemacie, choćby Indiscreet (i zaraz potem Unforgiven), ale to jak niebo a ziemia. Tam była równowaga pomiędzy uczuciami przed małżeństwem z przymusu, a staraniami po ślubie. Tutaj tego nie widzę.



Oni się wszyscy zbyt dobrze (czytaj: zbyt szczerze Obrazek ) dogadują, gdzie jest u licha jakiś problem? Czasem zaczyna się nieźle, ale druga połowa książki rozpływa się gdzieś w emocjonalnym niebycie...



I znów - może bym się nie czepiała, gdyby nie to, że te książki są TAKIE SAME.



To tyle na razie, może jeszcze coś mi przyjdzie do głowy Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 12 maja 2009, o 14:04

no to pokrótce zarzuty co do spójności jak w przypadku Quinn i Wyndhamów- zamiast dwóch jedna a porządna Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 12 maja 2009, o 14:08

Niekoniecznie - na książkę, w której są trzy historie o dokładnie takiej samej budowie/przesłaniu, też nie mam ochoty Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 12 maja 2009, o 14:09

acha czyli i Balogh się wypaliła Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 12 maja 2009, o 14:14

Tego nie wiem Obrazek Za kilka dni wychodzi kolejna książka, może ta będzie lepsza?



Zresztą każdy lubi co innego, mnie np podobała się cała seria o nauczycielkach, a niektórzy już wtedy ogłosili wypalenie Balogh (ba, są tacy co i przy Bedwynach Obrazek )

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 12 maja 2009, o 14:31

Obrazek przy nauczycielkach to niektóre były po prostu PZ - przeczytać zapomnieć Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 12 maja 2009, o 14:48

Przez takie właśnie opinie podchodziłam jak do jeża i w ogóle całe wieki się do nich zabierałam Obrazek



Może dlatego miło się rozczarowałam Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 12 maja 2009, o 22:34

czytam...

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 20 maja 2009, o 17:50

Dzisiaj na Word Wenches można poblogować z Balogh - zadać pytanie i czekać na odpowiedź Obrazek Czy ktoś ma ochotę? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 maja 2009, o 18:40

jestem wciąż w trakcie, więc wyjątkowa rozsypka powodowana nadmiarem wrażeń czytelniczych nie sprzyja koherentności mych wypowiedzi Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 20 maja 2009, o 22:01

Ja to bym się nawet zapytała o coś, ale co tam będę psuć im humory... jako że pierwsza myśl, przychodząca mi do głowy do "WTF, Mary?"



Tak to wygląda Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 maja 2009, o 22:03

własnie dlatego się powstrzymałam, bo to ostatnio (patrz: czytam wciąż) jak mantra u mnie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 20 maja 2009, o 22:12

Ale co ciekawe, w tym zalinkowanym wywiadzie Balogh mówi, że pomysł na kolejną serię (i na to, że książki mają wyjść w króykich odstępach czasu) był JEJ pomysłem. Więc jeśli to prawda, no to nie ma tu mowy o naciskach wydawnictwa, wykorzystywaniu kury znoszącej złotej jajka itd, tylko ona sama się przeliczyła, albo też tak już się po prostu zmieniła.



Ale może to my się mylimy, na amazonie np ALCL ma cztery gwiazdki Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 maja 2009, o 22:19

ja bym była ostrozna w interpretowaniu "to byl mój pomysł" - bo co sie za tym kryje?

ja sądziłam swoją drogą, że patent nie musi byc zły: wieksza opowieść o rodzinie, która zamiast jednego tytułu z romansem prowadzącym i 2 drugoplanowymi składa się z trzech oddzielnych tytułów - a niektórzy wolą mieć przymusowo rozłożone w czasie niz dostawać "na raz"i męczyc się oczekując przez kolejny rok Obrazek

problem: jak nie rozrzedzic balogh w balogh? bo quinn się nie udało ostatnio... ba, balogh wciąż uważam wygrywa w tym starciu na formę "rozrzedzenia" Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 20 maja 2009, o 22:28

Zaznaczenia moje...



No cóż, to już wiem, że (nie)zdrowej dawki angstu nie ma się co spodziewać nawet po książce Cona Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 maja 2009, o 22:43

ale przyznam, że mi "bezProblemowy" Wulfric pasował, tak jak i Problemowy Sydnam (że nie wpomnę o ich partnerkach Obrazek byli ok... i faktycznie nie będę porównywać Jamesa z boahterami najnowszej serii... dla mnie angst nie est niezbędną składową u Balogh i nie w tym do końca upatruję problemu... tu nie chodzi "co" (czyli oby nie Heathcliff Obrazek tu chodzi "jak" Obrazek ja zawsze miałam słabosć do jej bohaterów w typie darcy 'ego i Wentwortha, a Heathcliffa...

to ciekawe, że Mary tak postrzega swoje "przeszłe pisarstwo"...

ja sądzę, że pisarki romansów stanęły wobec zmian - i wymagań i realiów społeczno-kulurowych i faktycznie muszą wypracować nową ścieżkę... taki przełom miał miejsce w połowie lat 80tych, gdy nie tylko bo-rajpery z jednej i grzeczne trzymanie się za rączki egzystowało w 90%... dziś można stwierdzić, że wówczas nie wprost domagano się "chcemy sympatycznych facetów-partnerów i kobiet zasiadających w radach nadzorczych Obrazek a teraz...

a teraz... hm...

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 20 maja 2009, o 22:51

Ja nie żądam, żeby w każdej książce był taki angst jak Devil 's Web, to byłoby nie do zniesienia Obrazek Zresztą akurat całej tej trylogii nie lubię za bardzo, z Web of Love na czele.



Ale będę się upierać przy tym, że w trzech ostatnich książkach temperatura uczuć jest znacznie niższa niż w poprzednich, i tych właśnie większych emocji najbardziej mi teraz u Balogh brakuje.



Teraz - w tej serii. Bo jak pisałam niedawno, jeszcze nauczycielki mi się podobały.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 maja 2009, o 23:00

skomentowałam wypowiedź mary, która podkreśliła swą "antyangstową" politykę Obrazek



ale dla mnie to rozrzedzenie (i dla mnie ono jest wyczuwalne od połowy serii o nauczycielkach) idzie w parze z przełożeniem nacisku n emocje z więzi między bohaterami na "rozliczanie się z własnymi demonami, a imie ich Straszny Rodzic Obrazek męscy bohaterowie u balogh zdają się więcej czasu poświęcać na rozkminianie własnych powodów poplątania (Rodzice) niż na budowaniu relacji z bohaterkami. taka rozbudowana autorefleksja zahaczająca o amatorską autoanalizę.

a bohaterki mają problemy z całkiem innej beczki, ale co to za problemy, skoro u źródeł ich Rodzic nie występuje Obrazek

ogólnie: takie tam drobnomieszczańskie problemu klasy średniej dobrze sytuowanej w dzieciństwie Obrazek



ja to w ogóle mam taką wizje, której sie wstydzę troche, że to jest wymagane przez czytelniczki podjście; poradź, jak radzić sobie z mym znudzonym facetem, który nic tylko autoanaizie sie poświęca a jak mu smutno to zmyka do mamy, a jak mama była zła lub jej nie ma.... to pat Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do B

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości