Co tu dużo kryć, zauroczyli mnie "pachnący wiatrem" rośli Szkoci by Garwood.
Szkocką przygodę zaczęłam od "Angielki", potem była "Oblubienica", "Rewanż", "Tajemnica" i "Szkatułka. Chyba najbardziej podobała mi się "Oblubienica", świetnie się przy niej bawiłam.
Powieść napisana ze swadą i sporą dawką humoru. Podbiła mnie muskulatura głównych bohaterów
, a ich zamiłowanie do kąpieli wzruszyło mnie do głębi.
...I ars amandi nie była im obca, choć tu trochę mi podpadli rutyną
...cóż autorka mogłaby chłopaków troszkę podszkolić.
....Wiem, wiem, powieści są skonstruowane wedle jednego schematu i z historią nie mają wiele wspólnego, o stylu już nie wspomnę, jednak przyciągają ciepłym klimatem i humorem. Zwyczajnie, na lekturze czas miło płynie.
Z tego cyklu najsłabszy jest "Rewanż". Napisany wyjątkowo chaotycznie... Odniosłam wrażenie, że Garwood gonił jakiś termin lub doskwierał brak gotówki.
Na fali, przeczytałam jeszcze "Nimfę" i "Lwicę"...Hmmm..."Nimfa" słaaaabiutka /dla zdeterminowanych wielbicieli Garwood
/, a jeśli chodzi o "Lwicę", to przyznam, że nie zdzierżyłam i dałam sobie spokój.