a ta scena bynajmniej nie wskazuje na to, że dla bohaterki "lanie" ma wymiar seksualny, związany z przyjemnością - odczuwaniem lub sprawianiem.
jest jednak róznica między zabawą gadźetami, specyficznymi zachowaniami mającymi inny wymiar niz czysto seksualne a faktycznym zastosowaniem bdsm w fabule.
mi przychodzi harlekin sprzed par lat, gdzie akcja ma miejsce w ośrodku wypoczynkowym dla prominentnych kobiet, w którym służą faceci, starannie dobrani i przeszkoleni, a główny bohater - jakis tam wojskowy - działa "pod przykrywką" aby coś tam cos tam
i jest scena skrępowania faceta, ale bez biczy, klapsów itp - raczej fantazja "ręce przy sobie" - to tak jak pytanie: czy przytrzymanie przez partnera rąk partnerki ("nie rozpraszaj mnie, kochanie") to już coś w klimacie bdsm czy też
co do Joyce - cos w tym jest
a w romansach się zdarzają ostre sceny wskazujące na bdsmowe fantazje - zwykle w wykonanie "tych złych" dziwnym trafem
ach, chocby Linda Howard i jej drugoplanowi bohaterowie - na poczatek czytelnik ma konkretna bardzo scenę ostrego seksu, w czasie której dziewczyna przypomina sobie podniecający ból pierwszego razu, nastepnie informuje faceta, że jest w ciąży, a on - po wyłożeniu swej filozofii zyciowej "moja-żona-włąsnie-urodziła-musiałem-skorzystać- z-innej-[cenzura]" gwałci dziewczynę (pozycja od tyłu, kojarzona z uprzedmotowieniem kobiety
i to był prolog. a po latach mamy sceny zapoznania się córki (bo to córka się urodziła) z ojcem i skonsumowanie tej znajomości - z mocnym podkreśleniem, że incestowy wymiar ich związku cholernie ich kręci.
ale to ci "żli", nie zapominajmy