Teraz jest 23 listopada 2024, o 17:38

Czym jest romans?

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 maja 2009, o 21:10

ale chyba zauważyłas, że dyskusja raz na jakis czas - właśnie wtedy gdy dołączają nowe osoby - jest powtarzana Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 3 maja 2009, o 21:14

Czyli pora na powtórkę?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 maja 2009, o 21:20

Ale cóż ja mogę od siebie dodać, taka nowicjuszka Obrazek



Dla mnie nierozstrzygniętą kwestią jest to, czy romans musi posiadać HEA. Myślę, myślę i tak naprawdę - nie wiem. Jeśli sięgam po książkę wydawaną przez ' wydawnictwo, to tego się spodziewam i niech tylko spróbują mnie tego HEA pozbawić Obrazek



Ale przecież chyba nie tylko te książki można nazwać romansami. No i jak będzie opowieść o miłości dwóch osób, ale na koniec jedno zejdzie, to będzie romans czy nie będzie?

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 maja 2009, o 21:24

mi się podoba hasło RWA <span style="font-style: italic">An Emotionally-Satisfying and Optimistic Ending</span> - szersze, bez "ever-after-forever-and-beyond" Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 maja 2009, o 21:28

Ale na ile to będzie optimistic, jeśli jedno zejdzie? Obrazek I chyba w 99,9% to określenie przekłada się właśnie na to forever and ever...

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 maja 2009, o 21:36

ale daje pole manewru dla ewentualnych poszukiwań Obrazek

ps.jak dla mnie - zalezy jak zejdzie Obrazek

ale to kwestia indywidualnego odbioru Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 3 maja 2009, o 22:20

Czasem optymistyczne i emocjonalnie satysfakcjonujące sa opowieści, w których nie ma HEA, a bohaterowie umierają z dala od siebie. Dla mnie idealnym przykładem tutaj jest "Co się wydarzyło w Madison County?" Wallera. Ta mała książeczka jest absolutnie wspaniała i mimo że na niej płakałam, ma jakiś taki wydźwięk optymistyczny. Z praktycznego punktu widzenia, uważam jednbak że emocjonalne katharsis można przejść od czasu do czasu, ale tak na codzień zwyczajny happy end jest zdrowszy.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 maja 2009, o 22:29

interesujące stwierdzenie - muszę przemysleć Obrazek



"Co się wydarzyło..."... to mi przypomina "Zaklinacza koni" - wersja filmowa, która jak dla mnie ma zakończenie emocjonalnie satysfakcjonujące (w odróżnieniu od ksiązki... brrr...).

Avatar użytkownika
 
Posty: 49
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez olifka » 3 maja 2009, o 22:31

Uważam, że to nie romans. Romans MUSI kończyć się happy endem i kropka.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 maja 2009, o 22:35

czyli: para głównych bohaterów musi zyć razem długo i szczęsliwie?

ps.jako małzonkowie?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 maja 2009, o 22:39

A czy jeśli przez całą książkę jedno z bohaterów powtarza, że jest bezpłodne, a w epilogu okazuje się, że to była prawda (szok, no nie) i nie mają pięcorga dzieci, czy to też będzie romans?



Żartuję Obrazek



Chyba Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 maja 2009, o 22:50

chyba? Obrazek



no dla mnie będzie, jeśli będą adoptować dzieci w dużej ilości w imię checi posiadania przychówku Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 maja 2009, o 22:53

Chyba, bo jak niby-bezpłodnych w romansach jest bez liku, to tych naprawdę niemogących mieć dzieci - oj, niewiele... Więc coś musi być na rzeczy Obrazek Hm, w ' Chase chyba nie poddała się schematowi. Epilogu z radosnym porodem sobie tam nie przypominam Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 maja 2009, o 22:56

kurcze, totalnie nie pamietam.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 3 maja 2009, o 22:57

Wersja filmowa "Co się wydarzyło..." zupełnie mi się nie podobała. Ta książka to romans choć nie ma HE, ponieważ bohaterowie do końca się kochali, choć ze sobą nie byli.

Są romanse i romanse. Najprostszy podział jest na romans mainstramowy (rzadko HE) i na romans - romans czyli książki wydawane przez takich wydawców jak H, Amber, Bis (zawsze HEA).

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 maja 2009, o 23:01

dobre rozróznienie, chociaż w drugim wypadku ja się zastanawiam: a jesli powstaje kontynuacja "kolejne pokolenie" i w tle mamy owdowiałego rodzica przykładowo, który wystepował w poprzednim tytule jako współtwórca HAE? Obrazek albo w ogóle jest wspomniana smierć znanych bohaterów? bo, jak się okazuje, (zaczełam się przyglądać) nie każdemu to pasuje w romansie...

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 maja 2009, o 23:07

Zajrzałam, no i właściwie w Captives of the Night nie ma wcale epilogu, radosnego czy też nie. Kwestia płodności kończy się na tym, że bohaterka zapewnia bohatera, że nie może mieć dzieci, na co on, że mogą adoptować.



Epilogu nie ma, więc płodna (nomen omen Obrazek )wyobraźnia czytelnicza może sobie dopisać zakończenie z cudownym zapłodnieniem Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 maja 2009, o 23:24

i tak się wybrnęło z problemu Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 3 maja 2009, o 23:35

był taki czerwony hq gdzie on sie upierał że jest za stary na dzieci bo ona była w wieku jego syna i nie było mowy w zakończeniu o żadnych dzieciach- jak obiecała, zostawiło mnie to z poczuciem hmm jakby to powiedzieć, niedowierzania Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 maja 2009, o 23:38

Aaa, czyli świadomie tych dzieci nie mieli, a nie przez bezpłodność?



To też dziwne, może nawet bardziej Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 maja 2009, o 23:52

podaj tytuł - może ktos coś "zjadł" Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 16 maja 2009, o 23:00

Tak sobie myślę, że skoro udało mi się na chwilę dorwać do komputera, to muszę ów fakt wykorzystać. Jako osoba nowa na forum, dorzucę też własną opinię. Czytam romanse, chociaż, fakt faktem, nie ogłaszam tego wszem i wobec. Dla mnie to miły i nieskomplikowany sposób na odprężenie. Szkoda tylko, iż niektórzy ludzie tak negatywnie zapatrują się na ten gatunek literacki. Z doświadczenia wiem, że część książek pretendująca do miana ambitnych okazuje się być słabsza od niejednego "romansidła", zarówno pod względem fabularnym, jak i językowym. Dlatego mojego stanowiska w tej sprawie nie zmienią bzdurne zarzuty (Choć, jak na razie, nie spotkałam się z takimi Obrazek.)

Pozdrawiam.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 17 maja 2009, o 11:41

a czasem tzw. ambitna literatura jest zwykłym romansem - różnią ją tylko: okładka, facet jako autor i obligatoryjny brak happy endu Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 17 maja 2009, o 13:25

a nie był ci to <span style="font-weight: bold">Płomień zimy, Mary Lyn Baxter</span>



<span style="font-style: italic">Marnie i Lance 'a. Obaj mężczyźni pokochali tę samą kobietę...



[Harlequin, 1993]</span>

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 17 maja 2009, o 13:45

Zdaje się, że trafiłaś w sedno, kasiek Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość