Teraz jest 21 listopada 2024, o 23:33

Polska strefa

Gatunki – rodzaje – typy - crossovery
Fantastyka / Paranormal — Historyczny — Współczesny — Kryminał / sensacja / thriller / mafia — Religijny — LGBTQ+
YA / NA — Dla dzieci i młodzieży — Harlekiny — Chick-lt — Komiks — Fanfiki
Poza romansem... — Polska strefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 30 kwietnia 2009, o 15:59

pinks - a skąd dystans do autora?

porównanie Drogi WL i To nie jest kraj... Prószyńskiego. jedyne 2 rzeczy, które przeczytałam po polsku... Drogę bezproblemowo przełknęłam, TNJKDSL - rany... jakby nie ten autor... a przeczytałam póxniej oryginał.

ps.co mccarthy 'ego mam słabosć od czasów liceum jak się dowiedziałam, że go tim roth lubi (a po obejrzeniu filmu w jego reżyserii nie było zmiłuj - polowałam na wszystko, co rotha mogło zainspirować Obrazek ech, młodość młodsza Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 30 kwietnia 2009, o 16:07

a miałam o Prószyńskim w sumie takie nienajgorsze zdanie Obrazek



sama nie wiem- chyba czymś mnie wystraszył jeszcze jak czytałam wszystko co podleci Obrazek



fascynację Rothem również mogę zrozumieć choć ja się załapałam parę lat wcześniej na Oldmana ale chyba z tych samych przyczyn Obrazek

demonicznych Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 30 kwietnia 2009, o 16:13

bo P i tak lepszy od Pewnych Wydawnictw, Których przez Grzeczność Przemieszaną z Litością, Nie Wspomnę Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 30 kwietnia 2009, o 16:17

ależ bądź niegrzeczna plizz Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 30 kwietnia 2009, o 16:19

szalenie zabawne Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 30 kwietnia 2009, o 16:20

ależ dlaczego nie? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 30 kwietnia 2009, o 16:24

bo już ubłocilismy nazwę maksymalnie, a oni jednak cos tam wydają... szybciutko nawet... mam ochotę pozyć przez chwilę w cudownym świecie, w którym wydawca po porstu sie spieszy, aby jak najszybciej czytelnikowi przyjemnosc sprawić Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 30 kwietnia 2009, o 16:55

ależ to nie chodzi o to co wydają tylko jak i nikt nie mówi że powoli Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 maja 2009, o 21:27

W związku z wątkiem "Czym jest romans" przeczytała sobie artykuł na wikipedii o ' i znalazłam taką oto informację:



"Even in France, where over 12 million romance novels are sold each year, all of the books are translations."



Jeśli to prawda i nawet Francuzi swoich romansów nie piszą, to dla na już chyba nie ma nadziei Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 maja 2009, o 21:31

ja jestem ciekawa jak to jest liczone Obrazek czyli: co jest nazywane romansem, czy funkcjonuje chick-lit itp...

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 maja 2009, o 21:37

Po odnalezieniu właściwego cytatu w cytowanym artykule myślę, że ta informacja może nie przedstawiać pełnego obrazu.

<span style="font-style: italic">

"The stories have appeal everywhere," says <span style="font-weight: bold">Anne Coquet, who runs the French division of Harlequin,</span> the world’s biggest publisher of romance fiction. "The same books are sold in the U.S. as in Japan and Scandanavia and Spain. Except Christian or cowboy stories. Those sell poorly on the international market and are rarely translated."



Twelve million French language romance books are sold each year, putting Harlequin at number-four in French paperback sales. <span style="font-weight: bold">All are translations of American authors.

</span>

"<span style="font-weight: bold">We have no native writers," Coquet says</span>. "It’s definitely an Anglo-Saxon tradition."</span>





http://www.nypress.com/article-7906-its-nothing-but-love-at-the-romance-writers-of-america-convention.html





Co może oznaczać tyle, że francuski Harlequin nie wydaje rodzimych autorek, a nie - że takich w ogóle brak. W każdym razie dla mnie jasności tu brak. Ach, wikipedia, wikipedia Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 maja 2009, o 21:40

cały paragraf w wiki trochę miesza i mnie zgubił. bo nie jestem pewna, czy się odnosi do romansu szeroko pojmowanego czy faktycznie harlekina jako Harlequina... który faktycznie anglosaską wersję sprzedaje (protestancko-purytańską w znacznym stopniu, chociaz faktycznie Insp.Rom. się chyba nigdy nie przyjmie w Europie...).

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 maja 2009, o 21:43

To chyba po prostu kolejny przykład używania słów romans i harlequin jako terminów jednoznacznych Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 3 maja 2009, o 22:23

A ja jestem ciekawa czy ktoś w Polsce próbował wydać coś w H czy innym wydawnictwie, czy w ogóle wydawcy sa zainteresowani rodzimymi autorkami.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 maja 2009, o 22:38

pamięc mnie myli czy parę lat temu jakies konkursy na opowiadania harlequin polski organizował?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 maja 2009, o 22:44

Nie wiem, czy w Polsce jest sens jakiegokolwiek próbowania, skoro Harlequin prowadzi u nas politykę wydawania wyłącznie tłumaczeń (i nie tylko u nas, jak widać).



A czy w Polsce da się w ogóle wydać coś w wydawnictwie '? Pol-Nordica?

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 4 maja 2009, o 00:26

Na forum Harlequina, jak jeszcze istniało, przedstawiciele Wydawnictwa wyraźnie napisali, że nie są zainteresowani wydawaniem romansów polskich aurorek. Zresztą forumowiczki też wypowiedziały się na "nie" twierdząc, że nie kupiłyby romansu H. napisanego przez Polkę lub toczącego się w polskich realiach.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 4 maja 2009, o 01:03

a podali argumenty?

Avatar użytkownika
 
Posty: 8026
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: doncaster

Post przez gmosia » 4 maja 2009, o 01:21

zbyt dołujące Obrazek

ja bym chętnie przeczytała takiego typowego harlequina w polskich realiach... ciekawe, co za twór by wyszedł?

a wyobrażacie sobie HŚŻ???

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 4 maja 2009, o 01:24

Taki Czarnecki i Pieńkowska love story? Nie wyobrażam sobie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 4 maja 2009, o 01:39

a ja tak Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 4 maja 2009, o 01:50

Ja też i to zupełnie poważnie Obrazek Nie żebym akurat taką historię chciała przeczytać, ale Harlequinów o milionerach i szejkach też nie czytam.



A ja też jestem ciekawa argumentów, zarówno wydawnictwa, jak i czytelniczek. Bo o ile rozumiem problem z historycznymi (choć mnie ten problem uwiera Obrazek ), to ze współczesnymi - ani w ząb.

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 4 maja 2009, o 01:57

Serio mówię, nie wyobrażam sobie, że ktoś wydałby coś takiego w stylu Harlequina opisanym. Że napisać można, wierzę, ale że to by się ukazało w druku już nie.



Wydawnictwo miało zapewne argument, że czytelniczki nie chcą czegoś takiego czytać.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 4 maja 2009, o 02:14

Ale co to o nas mówi właściwie?



Bo jak akcja dzieje się gdzieś hen za oceanem i bohaterami są John i Kate to jest ok, jest to nam mniej lub bardziej obce, możemy się zdystansować i uznać to za bajeczkę (za górami, za lasami...) - i wszystko jest ok.



Albo jeszcze inaczej - może niektórym się wydaje, że tam to jest właśnie możliwe, takie 'światowych", a na nich się przecież oferta tego wydawnictwa nie kończy.

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 4 maja 2009, o 02:29

Zdaje się, Agrest, że przytoczyłaś właściwe argumenty kobiet, które nie zaakceptowałyby polskiego harlequina. Kurczę, może w tej Ameryce faktycznie jest więcej milionerów.

A może brakuje nam dystansu do naszej rzeczywistości, historii, który pozwoliłby na bawienie się możliwościami, bo przecież i Kaśka z Janem, i Kate z Johnem mogą przeżywać takie same uniesienie, tylko że jedni w Łazienkach, tudzież na Plantach,a tamci w Central Parku.



Myślę też, że u nas jednak brak tradycji pisania tego typu historii, tzn. nie przeczę była Rodziewiczówna, Mniszkówna, ale po II wojnie światowej autorek piszących typowe romanse (w typie harlequinowatym) zdaje się nie ma. Ustrój nie sprzyjał tego typu opowieściom. Teraz też zamiast usiąść i napisać po prostu harlequin każda niemalże współczesna autorka próbuje pisać powieść obyczajową, psychologiczną, byle nie romans.



Mnie to wszystko łączy się z traktowaniem romansu jako czegoś gorszego. I może też nakładają się na to nasze polskie kompleksy.



Przepraszam, jeśli za mocno naględziłam, zmęczenie mnie chyba dopada Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Romans + ...

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość