przez Kat » 10 maja 2009, o 00:51
obejrzalam Bonda i sie zalamalam. okazuje sie, ze agent 007, ktory zawsze mial dobre stosunki z M jest jej wrogiem, a na dodatek skacze jak kangur po wszystkim, wliczajac w to ziemie, budynki, siatki i inne pierdoly. takiego durnego Bonda, to jeszcze nie widzialam. Po filmach z Brosnanem i Connerym ten mnie zalamal. tragedia. koszmar. z trudem ogladalam ten film. Przelaczalam na cokolwiek. nawet durne programy na mtv byly od tego lepsze. mimo ze sceny w kasynie i gra mi sie podobala, to jak patrzylam na tego kaczorda, to mi sie niedobrze robilo. zero seksu, zero usmiechu, zero Bonda jak dla mnie. pewnie zwolennicy filmu sie oburza, ale jak pragne fiknac, to bylo cos paskudnego. tak dennego, ze zastanawiam sie co za idiota powierzyl temu kretynowi ta role. jak pomysle, ze nadal Bonda mogl grac Brosnan, Owen lub chocby McMahon, to mnie telepie. zastapili meskiego, 100% faceta wymoczkiem, ktory udaje ze jest grozny, ktory jest sztuczny i nudny jak flaki z olejem... Dno, 100000 metrow mulu i wszystkiego co pod dnem lezy - taka jest moja rekacja na to badziewie.