przez mewa » 15 października 2007, o 12:36
Tylko dla Twoich oczu
Pikantny plan Karoliny przebiegał jak najlepiej. Seksowne zakupy, potem przygotowania... tyle, że w punkcie kulminacyjnym poczuła, że robi jej się słabo.
Z namaszczeniem rozłożyła na łóżku dzisiejsze zakupy. Była z nich bardzo zadowolona – Marek padnie, kiedy ją w tym zobaczy! Była tego pewna. Ciemnobordowy staniczek, ozdobiony delikatną koronką, i pasujące do niego figi, pas do pończoch i połyskujące satynowo pończoszki były dosyć kosztownym zakupem, ale Karolina postanowiła ten jeden raz zaszaleć i „szarpnąć się”. W końcu to ich pierwsza rocznica!
Do wyjścia miała jeszcze trzy godziny, wzięła więc relaksującą kąpiel. Zanurzona po uszy w wodzie nie mogła przestać się do siebie uśmiechać. Wszystko tak dobrze się układało – jej chłopak, Marek, zaprosił ją do siebie na uroczystą kolację we dwoje. Jego mama z siostrą wyjechały w góry, a tata widać dał się jakoś przekonać do spędzenia nocy poza domem. Karolina zachodziła w głowę, co też takiego Marek musiał mu naopowiadać, żeby go przekonać. Najważniejsze było jednak, że będą wreszcie sami! Rzadka okazja, kiedy ma się troje rodzeństwa, a rodzice twojego chłopaka prowadzą „dom otwarty”, po którym wiecznie kręcą się tabuny znajomych i krewniaków. Ale nie dziś!
Starannie wysuszyła i ułożyła długie niemal do pasa włosy, a następnie zrobiła wieczorowy makijaż. To też było pewne ustępstwo z jej strony, bo zazwyczaj wcale się nie malowała. Ubrania też wybierała raczej ze względu na wygodę, tak samo sprawa się miała z bielizną. Marek, który wciąż prosił ją, by włożyła coś bardziej seksownego, dzisiaj się zdziwi. I to bardzo. Szczególnie w połączeniu z prezentem, jaki dla niego kupiła.
Z uśmiechem poprawiła ramiączka stanika i podciągnęła pończochy. Sprzączki od pasa przysporzyły jej nie lada kłopotów. Wyobraziła sobie, jak będzie zmagał się z nimi Marek, to dopiero będzie widok!
Karolina włożyła szpilki na wysokich obcasach, mając szczerą nadzieję, że się w nich nie zabije. Jak by wyglądała, gdyby dotarła na kolację z posiniaczoną pupą albo obdartym kolanem? Wyjrzała zza drzwi, by sprawdzić, czy droga wolna, i dyskretnie wymknęła się na korytarz. Przejrzała się w dużym lustrze wiszącym naprzeciw drzwi. Efekt był niesamowity – przez wysokie obcasy nogi wydawały się jeszcze dłuższe i bardziej kształtne, a bordowy komplecik doskonale prezentował się na jej smukłym ciele. „Zdecydowanie częściej muszę się tak ubierać”, pomyślała. Teraz kluczowa część planu. Karolina szczelnie owinęła się długim szalikiem i sięgnęła po płaszcz. Na szczęście wieczorami nie było jeszcze tak ciepło, by widok dziewczyny w płaszczu przyciągał uwagę. Chłodna podszewka wywołała dreszczyk na plecach. Pospiesznie zapięła się, wzięła torebkę i krzyknęła: „Wychodzę!”.
W tym momencie z kuchni wyszła jej mama.
- Chwileczkę! Pokaż się najpierw. W co się w końcu ubrałaś, kochanie?
- E... w tę sukienkę z wysokim stanem, wiesz, tę ciemnozieloną – powiedziała i szybko zamknęła za sobą drzwi. Najtrudniejsze miała już właściwie za sobą. Jeszcze tylko szybki spacer do domu Marka i wreszcie trochę przyjemności. Dobrze, że mieszka tak blisko, pomyślała, gdyż wiatr dawał jej się we znaki. Zdecydowanie pchnęła furtkę i podeszła do drzwi.
Zajrzała do torebki, by sprawdzić, czy na pewno wzięła prezent dla Marka. Wzięła! Były to prezerwatywy „Select Temptations” o kolorze i zapachu czekolady. Marek od kilku tygodni nakłaniał ją na seks oralny, ale wciąż miała opory, nie odpowiadał jej zapach, a najbardziej „zakończenie”. Nie wiedziała, co zrobić, by zadowolić Marka. Przez przypadek zobaczyła w hipermarkecie zapachowe prezerwatywy i pomyślała, że to jest rozwiązanie!
Poprawiła płaszcz, by Marek nie domyślił się od razu, że jest naga, i zadzwoniła do drzwi, nie mogąc się już doczekać „eksperymentów” z prezerwatywą.
Marek otworzył prawie natychmiast:
- Cześć, skarbie! Już jesteś, a ja właśnie dzwoniłem do ciebie... – nie dokończył, gdyż Karolina siarczyście pocałowała go na „dzień dobry”.
- Tak się stęskniłeś? – spytała uradowana. - No więc już jestem, cała twoja! - Marek zmieszany cofnął się w głąb korytarza.
– Kochanie, muszę ci coś... – zaczął, ale nagle z salonu wychyliła się starsza pani, za nią dwie inne kobiety i jeszcze jakiś wąsaty jegomość. – A to musi być ta panna Karolina, o której nam opowiadałeś – powiedział mężczyzna. – Tak się cieszymy, że możemy cię wreszcie poznać, kochana! Ale czemu tak stoisz w korytarzu? Wejdź i zdejmuj ten płaszcz! Marek wyciągnął ręce po okrycie.
Karolina poczuła, że robi jej się słabo...