Teraz jest 21 listopada 2024, o 22:56

Stephenie Meyer

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 21 kwietnia 2009, o 02:38

aby wilk syty pozostał i jagnię obronną ręką wyszło z moralnie wieloznacznej sytuacji Obrazek

mnie interesuje spojrzenie na to balansowanie: co jest ważniejsze: akt czy substancja sama w sobie, bo skupiając się na substancji właśnie eliminuje się erotykę aktu Obrazek ach, wampiryzm... razem z koncepcją bycia jedną istotą w czasie aktu seksualnego - i upodabnianie się do partnera...



a możecie się podzielić się swoimi interpretacjami erotyzmu kasania i wypijania krwi?

bo przyznam: w pierwszej części niedopowiedzenia i jednak do końca "nieskalaność" Belli w przstrzeni wampirzej ma sens. i klimacik jest... natomiast próby dalszego objaśniania w kolejnych częściach zaburzają całość...

Avatar użytkownika
 
Posty: 1379
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Patitih » 21 kwietnia 2009, o 10:26

Bardziej biedne jagnię i głupi masochistyczny lew Obrazek

 
Posty: 3729
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Piotrków Tryb./Dogewa

Post przez Madlenita » 21 kwietnia 2009, o 15:36

Mnie się podobały rozważania wampira z Wiedźmina Sapkowskiego właśnie na temat wysysania krwi przez wampiry.

Dawno to czytałam, więc może coś przekręcę, ale chodziło o to, że w nocy, kobieta, w łóżku, toś się nad nią pochyla, dotyka ustami szyi... Jakoś to było opisane z ironią, ale mniej więcej właśnie chodziło o erotyzm tej sytuacji, że niby ludzie tak to sobie wyobrażają, a w praktyce to wygląda inaczej....

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 21 kwietnia 2009, o 16:35

<span style="font-style: italic">Księżyc świeci, martwiec leci,

Sukieneczką szach, szach...

Panieneczko, czy nie strach?</span>



<span style="font-style: italic">-Mit zostawiłem na koniec- Regis zmierzyła go wzrokiem- i sam taktownie nie napomknąłbym o nim, ale Geralt wyzwał mnie, nie oszczędzę wam go zatem. Ludźmi najsilniej powodują lęki o podłożu seksualnym. Dziewica omdlewająca w uścisku ssącego ją wampira, młodzieniaszek, wydany na pastwę wstrętnych praktyk wampirki, błądzącej zębami po jego ciele. Tak to sobie wyobrażacie. Gwałt oralny. Wampir paraliżuje ofiarę strachem i zmusza ją do seksu oralnego. Czy raczej obrzydliwej parodii seksu oralnego. A taki wykluczający wszakże prokreację, jest czymś wstrętnym.

-Mów za siebie- mruknął wiedźmin.

-Akt, ukoronowany nie prokreacją, ale rozkoszą i śmiercią- kontynuował Regis- Uczyniliście z tego złowrogi mit. Sami podświadomie marzycie o czymś takim, ale wzdrygacie się, by dać coś takiego partnerowi lub partnerce. Robi to więc za was ów mitologiczny wampir, urastajacy przez to do fascynującego symbolu zła.</span>



A. Sapkowski, Chrzest ognia

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 21 kwietnia 2009, o 18:08

Nie jestem zwolenniczką interpretowania literatury przez pryzmat życiorysu autora, ale chyba w przypadku Meyer nie bez powodu zwraca się uwagę na jej wychowanie i religię. Seks tylko po ślubie, picie krwi po ślubie, przemiana po ślubie. Wydaje mi się, że ona utożsamia ze sobą to wszystko, seks = picie krwi, oba doznania jednakowo erotyczne i grzeszne bez ślubu. Potrzebuje uświęcenia czy też uspawiedliwienia. Nawet pojawienie się dziecka nie jest takie dziwne w kontekście wiary Meyer. Celem seksu jest prokreacja. A poza tym dziecko oznacza, że miłość się spełniła, jest całkowita, dopełniona.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 21 kwietnia 2009, o 19:32

A propos interpretacji w świetle wiary, czytałam kiedyś takie porównanie: o ile Cullenowie (czy też ogólnie wampiry-wegetarianie) to Mormoni, to Volturi to przedstawiciele Watykanu.

Cullenowie są więc lepsi, bardziej moralni niż Volturi, a Volturi są wredni, krwiożerczy (pijczy), a do tego starzy, skapcanieli i wcale nie tak potężni jak by się wydawało.



Czy ktoś się zgadza?Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 21 kwietnia 2009, o 19:35

Ja się zgadzam, chociaż zielonego pojęcia nie mam o czym mowa, ale bardzo ładnie brzmi Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 21 kwietnia 2009, o 19:36

niezłe to tłumaczenie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 21 kwietnia 2009, o 19:38

Odmóżdżam się skutecznie przed nauką która mnie czeka na kolokwium z wprowadzenia do prawa UE Obrazek Zgadzam się ze wszystkim dzisiaj Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 21 kwietnia 2009, o 19:41

Jadzia, krótko mówiąc Meyer przedstawia Cullenów (Mormonów) jako samotną wyspę moralności na oceanie Volturskiego (nie-Mormońskiego, ze szczególnym wskazaniem na katolicyzm) zepsucia:)



Też ładnie brzmi, co?Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 21 kwietnia 2009, o 19:42

Cudownie, cudownie!!!

Jak to miło posłuchać prawniczego umysłu mówiącego na całkowicie nie-prawniczy temat Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 21 kwietnia 2009, o 19:50

fajna interpretacja - ja jestem ciekawa jak ma się też do marketingowych zapewnień autorki, ze cały pomysł ma ulubione przez amerykanów freudystyczne podłoże... ogólnie: metoda na sukces - purytańskie podejście plus amerykańska szkoła psychoanalityczna.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 21 kwietnia 2009, o 20:02

Jadzia, bo na szczęście mój umysł jest czytelniczy dłużej niż prawniczy:)



Powiem wam, że też mi się ta teoria podoba, naprawdę wydaje się pasować. Poza tym Volturi to Włosi przecieżObrazek



Krążą też inne teorie, np o wpojeniach. U Mormonów były kiedyś (nie wiem jak teraz) tzw ', choć rzecz jasna z niemowlakami nikt się nie żenił. Ale to tez jakby tłumaczy dziwną fiksację Meyer na punkcie odnajdywania bratniej duszy w nieletnich dziewczynkach...

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 21 kwietnia 2009, o 20:05

to z dziewczynkami jest z deka nienormalne

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 21 kwietnia 2009, o 20:15

Nawet bardzo dziwne... A co jeszcze dziwniejsze - że w ogóle coś takiego w dzisiejszym klimacie przeszło, w dodatku w Stanach, gdzie wszyscy są tak wyczuleni na tematy okołoseksualne.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 21 kwietnia 2009, o 20:15

o rany, wchodzisz, Agrest, w przestrzen interpretacyjną Zmierzchu, której wyjatkowo sie boję, bo jak sobie uświadomię popularność tej książki... ojejejej...



ps.wyczulenie na pewne zjawiska pojawia się, gdy te właśnie zjawiska często występują...

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 21 kwietnia 2009, o 20:16

Dziewczyny, wyślijmy autorce naszą dyskusję z KD Obrazek po polsku, oczywiście - jeśli będzie ciekawa, to niech sobie znajdzie tłumacza, a potem się zdziwi Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 21 kwietnia 2009, o 20:21

Fringilla, tak, ale właśnie przy takim wyczulenie w sferze takiej publicznej to raczej dmucha się na zimne. Przecież Amerykanie lubują się w cenzurowaniu wszystkiego: filmów, seriali, teledysków, gier... Paranoja anty-molestacyjna w pełni. A tu Meyer sobie radośnie pisze o miłości dorosłych facetów do małych dziewczynek - wydawało mi się dziwne, że wydawca nie zaprotestował, bo nawet jeżeli SM nie miała nic zdrożnego na myśli, to jest to temat mocno zapalny.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 21 kwietnia 2009, o 20:24

i to mnie autentycznie napawa lękiem... w zestawieniu z paroma innymi zjawiskami...

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 21 kwietnia 2009, o 20:38

A zdradzisz, z jakimi?Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 21 kwietnia 2009, o 20:54

infantylizacja porno. i przenikanie estetyki porno do massmediowych przekazów. zresztą równie dobrze można mówić o przepływie w drugą stroną.

a jeszcze inna teoria głosi, że mamy do czynienia twórcami, którzy produkują na ptrzeby zarówno oficjalnego jak i "podziemnego" rynku.

bądź upraszczając wszystko: tak było zawsze, pedofilia (defniowana wg naszych standardów) była szalenie popularna zawsze, tylko faktyczny kaganiec moralny wyprodukowany w II połowie XIXw. trochę zamazał obraz świata i obowiązywał u poczatków powstawana środkow masowego przekazu. i je wówczas wiązał...

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 21 kwietnia 2009, o 21:01

Obrazek to ponad moje siły Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 22 kwietnia 2009, o 10:44

No cóż, generalnie to przekaz książek Meyer jest dosyć niepokojący... Już nawet pomijając kwestię dzieci, to sam mechanizm wpojenia jest okropny i nie rozumiem, jak można było uraczyć nas happy endem, w którym wpojenie odgrywa wydatną rolę.

Avatar użytkownika
 
Posty: 1379
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Patitih » 22 kwietnia 2009, o 10:57

A jak inaczej miała to zrobić. Sama się zaplątała w niezdrowy trójkąt pomiędzy śmiertelnikiem, wampirem i wilkołakiem. Musiała wymyślić jakiś łatwy, nieskomplikowany i wręcz niemożliwy sposób na happy end. A wpojenie nadawało się idealnie. W oka mgnieniu wilkołak zapomniał o wielkiej miłości, o nienawiści do gatunku wampirów i nawet cała sfora musiała się pogodzić, że wybranką jednego z nich jet wampir. Nie przeszkadzało im nawet, że sfora coraz bardziej się powiększa z powodu pojawienia sie nowych pijawek. No to wtedy SM zakombinowała jeszcze bardziej. Okazało się, że wilkołak nie jest wilkołakiem a zmiennokształtnym!

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 22 kwietnia 2009, o 11:01

Jak inaczej miała to zrobić? No nie wiem... pomyśleć na przykład i nie iść na totalną łatwiznęObrazek



Jednym zagraniem przekreśliła całą historię Belli i Jacoba oraz wolną wolę tego ostatniego. Jest to jakieś dokonanie w sumie, takie koncertowe zmasakrowanie własnej fabuły i bohaterówObrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do M

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości