Ja tam już z dwojga złego wolę rozterki Belli niż pseudo-akcję.
A Bella piła krew nie ze szklanki, a z metalowego kubeczka, o ile dobrze pamiętam. Przez słomkę. Mnie obrzydziło
Podobnie zresztą jak scena porodu...
Z samym faktem, że powinien być happy end zgadzam się, ale jeszcze kwestia jak się do tego happy endu doprowadza i jak on wygląda.
A że seksu nie było prawie, to mnie to nie przeszkadza. Czy naprawdę on tam był konieczny?