Teraz jest 22 listopada 2024, o 11:29

Julia Quinn

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 17 kwietnia 2009, o 17:07

jestem Obrazek, moja mam to mi ciągle powtarza że stara.....panna jestem Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 17 kwietnia 2009, o 17:07

Nie bardzo wiem jakiego Luke 'a, to raz, a dwa - mam na razie pod ręka sporo o wiele bardziej obiecujących dla mnie. Balogh nie ucieknie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 17 kwietnia 2009, o 17:10

Jadzia nie czyta uważnie- wszak pisałam że<span style="font-style: italic"> Bez serca</span> Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 17 kwietnia 2009, o 17:13

Ech, najpierw piszesz Bez serca, potem piszesz Luke - pinks, w ciągu ostatnich 48 godzin spałam naprawdę niewiele Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 17 kwietnia 2009, o 17:25

rozgrzeszonaś Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 17 kwietnia 2009, o 18:09

Jadzia, nie daj się tej propagandzie - musi pozostac chociaż jedna konsekwentna osoba, której do śfiń i Melodramatów nie ciągnie w tym gronie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 17 kwietnia 2009, o 23:44

Ja nie wiem, czy Luke to nie za bardzo z grubiej rury:) Jeśli chodzi o lekkość książek, to pamiętam, że śmiałam się przy lekturze The Notorious Rake - teksty Edmonda były pierwsza klasa.



A w argumentacji Quinn co do Violet dziwi mnie jeszcze jedno. Nie chce opowiedzieć jej historii, bo jej mąż umrze. No to jest chyba oczywiste, że któreś z małżonków odchodzi jako pierwsze. A przecież przeżyli ze sobą kawał czasu, może nie 50 lat, ale też nie 5.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 18 kwietnia 2009, o 02:07

tu się zgodzę - jest to argumentacja, która uwiarygadnia zarzut wobec romansu jako gatunku: że chodzi tylko o banalne zapewnienie 100% "szczęśliwego zakończenia" łącznie z niesmiertelnością bohaterów Obrazek swoją drogą: to chyba też stąd popularność romansów wampirycznych Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 18 kwietnia 2009, o 11:13

No w sumie jak tak sobie pomyślę, to to rzeczywiście taka trochę argumentacja do bani. No takie jest życie i tyle, było dobre zakończenie - było, a choć wszyscy wiedzą, że żyli nienajdłużej, to jednak żyli szczęśliwie. A sam romans mógł być ciekawy Obrazek

Ale może autorka inaczej na to patrzy Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 18 kwietnia 2009, o 12:39

chyba że tak, ale ja mam słabość do rur takowych Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 18 kwietnia 2009, o 20:53

Mam wrażenie, że po Quinn bardziej naturalnym krokiem jest czytanie Kleypas niż Balogh... W każdym razie te dwie autorki często się pojawiają obok siebie na rozmaitych listach ulubionych romansopisarek. (O Kleypas też bym chętnie podyskutowała, zarzutów mam bez liku jak to ja, ale u nas to chyba nie święci ona zbyt wielu triumfów?)



Jadzia, tu trzeba przyznać całkiem obiektywnie, że nie jedna Quinn tak na to patrzy. Ba, nawet Balogh nie pisze nigdy książek o dzieciach swoich bohaterów, bo nie chce tych bohaterów przedstawiać jako starsze osoby - więc co tu dopiero mówić o śmierci. Taka już jest w romansach konwencja. I jest ona dla mnie zrozumiała, ja sama poczułabym się oszukana, gdybym mi jakaś autorka zaserwowała w epilogu informację, że bohaterka po, dajmy na to, 17 latach ekstatycznie szczęśliwego pożycia, zeszła nagle i bezboleśnie z tego świata. Jednak w przypadku Violet, ponieważ wszyscy doskonale wiedzą, jak jej historia się skończy, nikt chyba nie poczułby się oszukany - więc moim zdaniem Quinn mogłaby popełnić jakieś opowiadanko, choćby nawet dostępne tylko w wersji elektronicznej.



Fringilla, a wiesz, że dla mnie to wątki ' (wampiryczne czy nie) są smutne? I wydaje mi się, że nie tylko ja tak myślę, przecież często powtarza się w kulturze motyw nieśmiertelności jako raczej przekleństwa niż czegoś dobrego. No chyba, że bohaterki takich romansów są z reguły sierotami pozbawionymi kompletnie przyjaciół bliższych i dalszych, a po zyskaniu nieśmiertelności już nigdy nie przejawią ochoty na zaprzyjaźnienie się ze śmiertelnikiem.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 18 kwietnia 2009, o 22:41

ja się przyznam, że nie mam nic przeciwko takim rozwiązaniom w romansach, o ile nie nastąpi zarazem totalne "odczarowanie" (czyli zakwestionowanie HE, a konkretnie - złamanie moralnego kręgosłupa postaci)... co mi przypomina Julii Justiss "Wicked Wager".



hm, mogę jednak stwierdzić, że wolałabym, aby Quinn ewentualnie wybrała między opowiadaniem o młodości Violet a związaniem się z kimś w wieku wdowim... bo 2w1 jak dla mnie w romansie faktycznie odpada Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 18 kwietnia 2009, o 23:56

A, jasne, ja też wcale nie postuluję, żeby Quinn dwa razy o mamie B. pisałaObrazek Ale że odżegnuje się ona od obu możliwości, to ja tak sobie na głos rozmyślam o nich:) Obie opcje są/były jak dla mnie wykonalne, z pierwszym mężem jako opowiadanie, z drugą miłością - jako wątek poboczny w którejść z późniejszych części.



Przyznam, że nie trafiłam jeszcze na taki romans z ', o jakim piszesz. Ani na taki, w którym byłoby powiedziane, że ktoś umarł szybciej, niż to konwencja przewiduje:)



A co do Zmierzchu, to tam w ogóle, od życia się ucieka, problemy nieśmiertelności dla bohterki nie istnieją... Ogólnie brak jakichkolwiek konsekwencji czynów Belli jest osłabiający. A innych wampiricznych nie czytałam, więc nie mogę się wypowiadaćObrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 18 kwietnia 2009, o 23:59

ja znam jedną u Sandry Brown cyklu <span style="font-style: italic">W objęcich nocy</span>, glówny bohater pierwszego tomu ginie w tomie drugim i zostawia całkiem młodą jeszcze żonę

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 19 kwietnia 2009, o 03:09

Aa, Jadzia, bo mi uciekło - jak ci się widzi tytuł "Lady Danbury 's Lover", ale jakoś brakuje mi fajnego słowa na utrzymanka.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 19 kwietnia 2009, o 21:15

Już mówiłam - Lady Danbury 's Lover - Obrazek nie potrafię wyobrazić sobie tego człowieka, A z drugiej strony, jakby dobrze to przeprowadzić to mogłoby wyjść coś wspaniałego Obrazek



I masz rację, Agrest - zupełnie naturalnie skłaniam się bardziej w stronę Kleypas niż Balogh. Bo Kleypas bardzo mi się podoba, Balogh zaś mało mi się podoba, chociaż próbowałam już kilka razy.

Avatar użytkownika
 
Posty: 17382
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Jo Putney,Kat Martin,Jude Deveraux,Sandra Brown

Post przez basik » 23 kwietnia 2009, o 19:41

przeczytałam Zaginionego księcia / recenzje Jadzi na temat książki też/



to moja druga ,/po Mirandzie/ ksiązka tej autorki i muszę powiedzieć ... po prostu mi się podobała



raczej oryginalny scenariusz, dowcipne / ale nie głupie/ dialogi, trochę zabawnych i trochę smutnych sytuacji i wogóle dobrze się czyta

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 23 kwietnia 2009, o 21:55

ewidentnie niejadziowe Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 23 kwietnia 2009, o 22:25

ale czy nie Kleypas późniejsza aby?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 23 kwietnia 2009, o 23:12

Ha! Niejadziowe też czytuję i czasami mi się nawet podobają - to do Balogh nie mogę się przekonać. Już chyba kiedyś o tym pisałam - za sucha dla mnie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 23 kwietnia 2009, o 23:15

<span style="font-style: italic">-Czesiu co tam żujesz?

-Muchę!

-Dziecko wypluj! czemu ty to żujesz?

-Bo była za sucha!</span> Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 23 kwietnia 2009, o 23:17

Raczej nie ten rodzaj suchości tutaj występuje Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 23 kwietnia 2009, o 23:29

toż wiem ale powstrzymać się nie mogłam Obrazek a zresztą to niezdrowo Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 23 kwietnia 2009, o 23:31

Tam, niezdrowo. Skoro sprawia przyjemność... Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 23 kwietnia 2009, o 23:36

Wiesz, że niekoniecznie? Bo właśnie nie chodzi mi o to, że to ma być kolejna autorka humorystycznych książek, tylko taka poważniejsza alternatywa dla Quinn - ale nie ktoś taki jak Balogh.

Bo nawet jak Kleypas pisze niby poważniej, to pewne rzeczy i tak rozgrywa bezpiecznie i różnych granic nie przekracza. Choćby sposób, w jaki pisze o seksie i w ogóle o fizycznej stronie związków. U niej to zawsze się zaczyna prawie od pierwszej strony, facet od razu zaczyna szaleć na punkcie bohaterki, nawet jeśli jej nie znosi. I seks jest zawsze udany - i prawie zawsze taki sam. U Balogh każda para ma inne życie intymne, ale to ma swoje konsekwencje - bo jedni kochają się w gniewie, inni prawie że z obowiązku, ktoś tam jest oziębły, inny płacze po nocy poślubnej:)

U Kleypas (zresztą, chyba u większości autorek?) czegoś takiego nie ma.



Kleypas też w innych przypadkach gra bezpiecznie... Jak już facet sobie bohaterkę upatrzy, to wołami go trzeba odciągać. Bardzo rzadko się zdarza, żeby była jakaś ', żeby miał się z kimś innym zaręczyć albo coś takiego, co jest u Balogh nagminne (wyjątkiem jest Wallflower Christmas). A taki Devil in Winter i ukochany przez wszystkich St Vincent, taki niby zły chłopiec? A jaki on tam zły, jaki rozwiązły? W czym to się niby przejawia? Skąd wiemy, że on faktycznie nie zdradzi nigdy Evie, skoro tak lubił skakać z kwiatka na kwiatek, a w książce nawet nie mieliśmy okazji zobaczyć, jak opiera się pokusie? Dla porównania, w The Sinner Madeline Hunter była podobna fabuła (białe małżeństwo, on był totalnym rozpustnikiem;)), ale tu było to po ludzku rozegrane i mieliśmy okazję się przekonać, że bohater faktycznie nie chce już innej kobiety, choć okazję miał.



Ja widzę pomiędzy Kleypas a Quinn pewne podobieństwo, choć ciężko mi to zdefiniować. Coś w rodzaju... no, że Quinn chciałaby pisać tak jak Kleypas - ale jak Balogh już nie (jej strata:)) Dlatego rozumiem, że Kleypas może być chętnie czytana przez fanki Quinn, gdy mają ochotę na coś intensywniejszego, ale gdy nie chcą zostać zaskoczone w baloghowy sposóbObrazek



PS Jadzia, a zdradzisz, jakie Balogh czytałaś? Możesz w wątku MB, jeśli nie chcesz robić offtopa.

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do P - Q

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość